search
REKLAMA
Zestawienie

ENNIO MORRICONE. 90 najlepszych soundtracków

Katarzyna Kebernik

10 listopada 2018

REKLAMA

Dawno temu w Ameryce (reż. S. Leone, 1984)

https://www.youtube.com/watch?v=Jj5Xczethmw

Wspaniałe zwieńczenie lat artystycznej i prywatnej przyjaźni dwóch gigantów kina. Fletnia Zamfira szamocze się jak uwięziony ptak, który nie może wydostać się z klatki. Jego miotające się dźwięki korespondują ze stanem wewnętrznym bohatera – tęskniącego za czymś więcej, chcącego wzbić się wyżej. Jest w tej melodii nostalgia za utraconym miastem i bezpowrotnie minioną młodością: wszystkie główne wątki tego filmu zbierają się w jego genialnym temacie przewodnim. Dawno temu w Ameryce to także malowniczy motyw Debory – co ciekawe, skomponowany do innego filmu, ale odrzucony przez jego reżysera – dzięki któremu widz może zakochiwać się w Jennifer Connelly razem z młodym Noodlesem. A na deser pięknie wplecione w narrację i ścieżkę dźwiękową filmu Yesterday. Czy jest ktoś, kto nie wzruszył się nagłym przeskokiem czasowym w scenie na dworcu?

Ośmiornica (reż. D. Damiani, lata emisji: 1984–2001)

Słynny włoski serial kryminalny, który i w Polsce cieszył się sporą popularnością. Ta rozpisana na 10 miniserii i 48 odcinków historia zmagań charyzmatycznego komisarza Corrado Cattaniego z mafią dla wielu jest już klasyką gatunku. Duży w tym udział charakterystycznych tematów przewodnich poszczególnych serii oraz muzyki, którą oprócz Morricone komponował do tego serialu inny zdolny Włoch – Riz Ortolani. Ortolani to w ogóle interesująca postać, o której warto pamiętać. Jego kariera była naprawdę różnorodna i ciekawa: stworzył muzykę zarówno do poetyckiego, religijnego Brat Słońce, siostra Księżyc, jak i do niesławnego Cannibal Holokaust czy przepełnionego okrucieństwem, paradokumentalnego Pieskiego świata.

Misja (reż. R. Joffé, 1986)

Gdyby przeprowadzić plebiscyt na najlepszy soundtrack Morricone, to najprawdopodobniej wygrałaby właśnie Misja. I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo to po prostu piękna muzyka – świetlista, przestrzenna, jak gdyby płynąca z innego, wyższego świata. Morricone, głęboko wierzący katolik, uchwycił tutaj coś nieziemskiego, boskiego, metafizycznego. Jego Misja jest jak wyznanie wiary, jak rozpisanie na pięciolinii spokojnej pewności w Bożą opatrzność. Klasyczność tych kompozycji i płynąca z nich łagodność sprawiają, że czujemy się lepsi, bezpieczniejsi, szczęśliwsi.

Quartiere (reż. S. Agosti, 1987)

Jeden z piękniejszych tematów miłosnych w twórczości Morricone. Pierwsze skrzypce grają tu skrzypce. Pod smyczkiem elegancka melodia rozwija się z wdziękiem i czarem rozchylającego płatki kwiatu: odsłania przed nami kolejne barwy i odsłony, nieśpiesznie prezentuje swoje wnętrze i serce. Muzyka poruszająca i wprawiająca w drżenie najczulsze struny.

Nietykalni (reż. B. De Palma, 1987)

Żaden couch nie zmotywuje cię tak skutecznie, jak ten motyw przewodni. Znam policjanta, który codziennie wstaje do tej muzyki, dzięki czemu przez cały dzień pracy czuje się tak, jakby ścigał samego Ala Capone. To dźwięki przywracające wiarę w sens tego, co się robi, i w istniejącą jeszcze gdzieś sprawiedliwość. Ten soundtrack to nie tylko triumfalne, pełne rozmachu kompozycje, ale i niezapomniany motyw Ala Capone, doskonale korespondujący z kreacją Roberta De Niro.

Cinema Paradiso (reż. G. Tornatore, 1988)

Uchwycić nostalgię za pomocą dźwięków – nie jest to łatwe zadanie. Można osunąć się w tandetę, kicz i tani sentymentalizm, ale Morricone, mistrz melodii, nigdy nie wpada w te pułapki. Nie trzeba znać Cinema Paradiso, by motyw przewodni – słuchany w samotności i z zamkniętymi oczami – przywołał wszystkie piękne i smutne wspomnienia sprzed lat. Snujący się subtelnie przez cały film, w najmocniejszej swej wersji powraca na samym końcu, kiedy razem z bohaterem siedzimy w kinie i oglądamy wycinki z celuloidowych taśm. No i wtedy płaczemy, za każdym razem, pod dyktando muzyki. Nie tylko na ekranie oglądamy historię pięknej międzypokoleniowej przyjaźni – ten soundtrack Morricone skomponował wspólnie ze swoim synem, Andreą. Syn poszedł w ślady ojca i również jest kompozytorem.

Tajemnice Sahary (reż. A. Negrin, 1988)

Jakby przywoływały nas jakieś pustynne nimfy, fatamorgana łudziła kuszącym obrazem, a duchy faraonów oferowały zapomnianą przez tysiąclecia wiedzę. A potem otwiera się nieskończona przestrzeń, muzyka rozwija się aż po horyzont. Dźwięki skrzą się i drgają jak rozżarzony od słońca piasek. Przepełniony czymś mistycznym motyw z tego słynnego niegdyś serialu kreuje atmosferę niesamowitości i tajemnicy; ma też w sobie coś pokrzepiającego. Coś, co cofa nas do chwil, gdy byliśmy dziećmi, a niesamowite historie karmiły naszą wyobraźnię – a my wierzyliśmy, że mogą one wydarzać się naprawdę.

Frantic (reż. Roman Polański, 1988)

Zgoda, obraz Polańskiego pamięta się przede wszystkim z muzyki innego artysty – Grace Jones, której Libertango kołysze całym filmem w swoim osobliwym rytmie. Ale Morricone wykonał tu równie mistrzowską robotę. Jego muzyka do Frantica przypomina błądzenie we mgle; oddaje zatem sytuację, w jakiej znajduje się grany przez Harrisona Forda bohater. W tej sennej rzeczywistości kolejne dźwięki pojawiają się i znikają nagle, przypadkowo, bez zapowiedzi, a każdy z nich symbolizuje inny etap podróży bohatera. Akordeon przenosi nas do Paryża, wkomponowane w całość tykanie zegarka przypomina o trwającym przez cały film wyścigu z czasem.

Projekt Manhattan (reż. R. Joffé, 1989)

Reżyser Misji po raz kolejny współpracuje z Maestro. Jego Fat Man and Little Boy, przetłumaczone jako Projekt Manhattan, opowiada – cóż – o Projekcie Manhattan. Wyścigowi z nazistami o to, kto pierwszy skonstruuje bombę atomową, tym razem towarzyszy refleksyjna i pełna nadziei ścieżka dźwiękowa Ennio Morricone.

Ofiary wojny (reż. B. De Palma, 1989)

Żałobny chór z motywu przewodniego ma coś azjatyckiego w swoim zaśpiewie. W połączeniu z tradycyjnie europejską muzyką w tle tworzy przepiękną, choć tak przecież subtelną kompozycję. Jej łagodność kontrastuje z ekranowym szaleństwem Seana Penna i okropnościami wietnamskiej wojny. Jest coś misteryjnego w tym rozchodzącym się w przestrzeni śpiewie poległych i udręczonych dusz. Efektem jest niezapomniany, antywojenny, głęboko humanitarny obraz.

Stan łaski (reż. P. Joanou, 1990)

To bardzo ciekawy epizod w dorobku Morricone. Ten nieco chyba zapomniany film sensacyjny – od którego zaczął się związek Seana Penna i Robin Wright – wyróżnia się subtelną, wręcz poetycką ścieżką dźwiękową. Zamiast tworzyć podkład pod strzelaniny i wybuchy, Maestro czerpie inspirację z wewnętrznych rozterek i dramatów bohatera. Z pozoru łatwy do zapomnienia i nieefektowny motyw przewodni przy każdym kolejnym odsłuchania przekonuje nas do siebie coraz bardziej swoją szlachetnością i wysmakowaniem.

Zwiąż mnie! (reż. P. Almodóvar, 1990)

Lata 90. to dla Morricone moment zwolnienia tempa pracy, w ślad za czym idą spokojniejsze kompozycje. Słuchając Átame! można odnieść wrażenie, że całości brakuje nieco pazura, a także pewnej osobliwości i dziwactwa, jakie charakteryzują zazwyczaj kompozycje ilustrujące filmy Almodóvara. Zwiąż mnie! to w końcu historia perwersyjnej miłości – on więzi ją w domu, knebluje jej usta, jest zaborczy i toksyczny. A jednak Maestro ilustruje całość muzyką słodką, melodramatyczną, nieco nawet kiczowatą. Co ma na celu? Pokazać, że Almodóvar chce opowiadać o uczuciach, a wszelkie perwersje to kostium i metafora.

Wszyscy mają się dobrze (reż. G. Tornatore, 1990)

Mam wrażenie, że bardzo „włoska” twórczość Tornatore jest niezwykle bliska Morricone – skromnemu tradycjonaliście i domatorowi, człowiekowi, który całe swoje życie mieszkał w Rzymie, jest żonaty od sześćdziesięciu lat z tą samą kobietą, a za najważniejsze osoby w swoim życiu uważa ich wspólną czwórkę dzieci. We Wszyscy mają się dobrze tworzy prześliczną ilustrację muzyczną dla opowieści o starym ojcu, który podróżuje po Włoszech, odwiedzając kolejno wszystkie swoje dzieci, tylko po to, by przekonać się, że żadne z nich tak naprawdę już go nie potrzebuje, a ich ścieżki życiowe nie potoczyły się do końca tak, jak miały wyglądać według ich marzeń i planów. Ryczałam na tym filmie i absolutnie się tego nie wstydzę.

Katarzyna Kebernik

Katarzyna Kebernik

Publikuje w "KINIE", Filmwebie, serwisie Film w Szkole i (oczywiście) na film.org.pl. Edukatorka filmowa w Zespole Edukacji Ferment Kolektiv. Lauretka II nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych oraz zwyciężczyni konkursu Krytyk Pisze Festiwalu Kamera Akcja.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA