search
REKLAMA
Artykuł

Dźwięki, szepty, zgrzyty. Wywiady z kompozytorami

Jakub Koisz

12 stycznia 2013

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

Rozmowy z kompozytorami o inspiracjach, muzyce filmowej, teatralnej i nie tylko…

Polacy mają kilka kompleksów. Kompleks literatury, która od jakiegoś czasu nie potrafi się przebić poza granice kraju. Mamy kompleks kina, które – choć szanowane za eksperymenty – światowego rynku zwojować nie może. Nie powinniśmy się jednak wstydzić rodzimych kompozytorów i polskiej muzyki filmowej.

Zbiór wywiadów „Dźwięki, szepty, zgrzyty” Agnieszki Lewandowskiej-Kąkol ze znanymi kompozytorami dowodzi klasy polskich twórców muzyki filmowej, operowej i teatralnej. To ludzie ciężko pracujący, nie tylko jako stricte kompozytorzy, ale również jako pedagodzy, którzy starają się prowadzić zastępy kolejnych, młodych artystów. Smutnym akcentem jest to, że kariera większości z nich rozwijała się poza granicami kraju. Mimo to zawsze czuli się odpowiedzialni za poziom kompozycji w Polsce.

Jak wygląda współcześnie tworzenie muzyki do produkcji filmowych? Skąd artyści czerpią inspiracje? Kto tworzy te ilustracje muzyczne? Czym się inspiruje kompozytor? Do czego dąży? Jak ważna jest współpraca z reżyserem? O wszystko najlepiej zapytać kogoś, kto zna ten świat od środka. Mimo że wywiady Lewandowskiej-Kąkol dotyczą nie tylko twórców muzyki filmowej, znajdują się tam świetne rozmowy z takimi osobami, jak Tomasz Opałka, Michał Lorenc czy Lidia Zielińska, której twórczość wiąże się z multimediami oraz kinem eksperymentalnym.

Michał Lorenc, będący wręcz tytanem pracy, opowiada o tym, co go inspiruje, jakich artystów szanuje najbardziej, w rozmowie odnosi się m.in. do Aarona Coplanda, Johna Williamsa czy Ennio Morricone. Dużo czasu poświęca opisowi zależności reżyser-kompozytor, sprawom obopólnej spójności wizji, bo tylko ona jest gwarantem efektowności. Co ciekawe, niejednokrotnie musiał zrezygnować ze zlecenia bądź dostawał je tylko w oparciu o… scenariusz filmowy, a nie gotowe sceny. Mimochodem wspomina też o romansie z Hollywood.

Za niełatwą, ale przynoszącą dużo satysfakcji pracę uważa komponowanie muzyki do filmów Krzesimir Dębski. Brał udział przy tworzeniu muzyki do największych produkcji w Polsce (m.in. „Bitwa Warszawska 1920” oraz „Ogniem i mieczem”, „W Pustyni i w puszczy”) i choć były to filmy o różnej wartości artystycznej, jego praca zawsze się broniła. Kompozytor porównuje pracę przy ogromnych produkcjach z pracą przy serialach telewizyjnych, dając czytelnikowi obraz zawodu, w którym terminy są wiecznie przekraczane, a zamówienia wciąż napływają.

Młodzi muzycy zastanawiają się, jaką drogę kariery wybrać. Być może będzie to opera, teatr lub właśnie film? Niezbędny jest więc przewodnik. W książce brakuje kilku nazwisk, jak na przykład nie znalazła się rozmowa z Wojciechem Kilarem, ale dobór artystów jest wystarczający. „Dźwięki, szepty, zgrzyty” dowodzą, że należy przygotować się na ciężką pracę oraz nieustanną umiejętność dostosowania swojego stylu do wizji kogoś innego, jeśli chcemy wejść w świat tworzenia dźwięków, które zostaną zapamiętane na lata. Nawet w oderwaniu od pierwotnego, na przykład filmowego, kontekstu. Polskim kompozytorom to się udaje.

REKLAMA