ANIMACJE, które DOPROWADZĄ CIĘ DO ŁEZ. Nie oglądać bez chusteczek!
A gdy zawieje wiatr
Brytyjska animacja jest tak prosta, cicha oraz kameralna, że aż nie chce się do końca wierzyć w nadciągającą katastrofę. Akcja filmu rozgrywa się w sielankowym domu gdzieś poza miastem. Wydawać by się mogło, że nadciągająca wojna atomowa przejdzie tu bokiem. Mimo wszystko jednak starsze małżeństwo sumiennie wykonuje polecenia zapisane w rządowej broszurce na temat zagrożenia nuklearnego. Ze stoickim spokojem chomikują żywność, budują prowizoryczny schron, w międzyczasie robiąc herbatę na kuchence kempingowej i snując plany, co będzie trzeba załatwić, gdy kryzys już minie. Prosty charakter animacji dodaje historii złudnej niewinności i bajkowości. Bagatelizuje nadchodzące zagrożenie i usypia czujność widza. Apokaliptyczny krajobraz za oknem, krew w umywalce małżeństwo stara się tłumaczyć na wszelkie sposoby. Mimo coraz większej słabości Jima i Hildy, wypadających włosów czy innych zmian chorobowych bohaterowie nie tracą nadziei na przyjazd służb ratowniczych. Wciąż tworzą plany, z uporem nie zauważając choroby popromiennej oraz katastrofy rozgrywającej się wokół nich. W tym tkwi emocjonalny ciężar animacji – w niewinności głównych bohaterów. Okazuje się zaś, że koniec świata może przyjść cichaczem, wkradać się niepostrzeżenie w idealne życie starszego małżeństwa. Nie ma tu zbędnej przemocy, bombardowania brutalnością. To intymna opowieść o poważnym zagrożeniu, które, jak miało się nadzieję, nigdy nie nadejdzie. I małżeństwo naiwnie wierzy w to do samego końca filmu. Być może tylko po to, by dawać sobie nawzajem otuchę. Dlatego tak wzrusza i łapie za serce. Łzy jak najbardziej wskazane.
Iluzjonista
Czasem, by wywołać szczere łzy wzruszenia, wystarczy najmniej jak się da. Takim filmem jest Iluzjonista. Tytułowy elegancki, staromodny sztukmistrz w dojrzałym wieku odczuwa na własnej skórze bezlitosny upływ czasu. Występy niegdyś przed zachwyconą szeroką publicznością zastąpiły pustki na widowni. Na jego sztukę powoli spuszczana zostaje kurtyna zapomnienia. Z tytułowym głównym bohaterem podróżuje dziewczyna, która zauroczona jego występami towarzyszy mu w poszukiwaniu nowej widowni. Jednak i ona, ostatnia osoba, która wierzy w jego magię, stopniowo odkrywa, że to jedynie sztuczki, urokliwe naciąganie rzeczywistości. W najbardziej rozrywającej scenie filmu iluzjonista wchodzi na wzgórze nad miasteczkiem, by wypuścić na wolność swojego wieloletniego kompana, zdezorientowanego nową sytuacją białego królika. Mężczyzna zdaje sobie sprawę, że nie zazna już nigdy zachwytów publiczności – zostają mu tylko proste sztuczki, którymi wywoła nieśmiały uśmiech dziewczynki w pociągu. Nie potrzeba tu słów – wystarczą gesty. To film o godzeniu się z rzeczywistością, ale i o bezsilności oraz samotności. W gruncie rzeczy Iluzjonista to niezwykle kameralna i nostalgiczna opowieść i choć animowana, bardziej przypadnie do gustu dorosłej części publiczności. Skromność filmowej opowieści, a także empatia, jaką budzi postać głównego bohatera, potęgują poczucie wzruszenia. Iluzjonista może wprowadzić w stan nostalgii.
Wszystkie psy idą do nieba
Ważną nauką przekazywaną w filmach dla dzieci jest między innymi oswajanie się ze śmiercią. Tego uczy bajka, która niegdyś odpowiadała za płacz wszystkich dzieci przed telewizorami. Wszystkie psy idą do nieba opowiada historię bezdomnego psa Charliego, który pokonuje śmierć. Pies zostaje zamordowany przez swojego byłego wspólnika, jednak w niebie kradnie swój zegar życia, co pozwala mu wrócić na ziemię. Chce dokonać zemsty na byłym przyjacielu oraz zgarnąć fortunę, w czym pomaga mu jego wierny kompan Apsik. W międzyczasie jednak kundle poznają biedną sierotę Annę Marię, która ma wyjątkowy dar – rozumie mowę zwierząt. Początkowo Charlie chce wykorzystać dziewczynkę do zbycia majątku, jednak między bohaterami rodzi się wyjątkowa więź, a dziewczynka uczy psa, czym jest dobro. Jak na bajkę dla najmłodszych pojawia się w niej sporo brutalności. Jest także ponadczasowy morał oraz śmierć, która wciąż czyha na Charliego. Po powtórce bajka nie wydaje się już tak samo wzruszająca, jak była przeszło 15 lat temu, lecąc w bloku porannym w telewizji. Wtedy, dla młodego widza, historia Oliviera i małej kompanki wyciskała łzy i pozostawiała z dziecięcym smutkiem na pół dnia. Nie ma co ukrywać – historia wyrzutków, którzy potrzebowali jedynie przyjaźni oraz bliskości, potrafiła rozkleić. Jednak dla starszych, szczególnie z sentymentem patrzących na film, to wciąż wartościowa bajka. Na niezwykle mroczny oraz smutny wydźwięk animacji wpływa także historia Judith Barsi, odtwórczyni roli kreskówkowej Anny Marii. Fakt, że jej postać nie pragnęła niczego więcej niż kochającej rodziny, gorzko koresponduje z jej tragiczną historią.