search
REKLAMA
Analizy filmowe

NIE MA BOGA, BO OBOK KSIĘŻYCA JEST PUSTO. Analiza “Siódmej pieczęci”

Odys Korczyński

14 lipca 2018

REKLAMA

Niewinność w czasie zarazy

Świat przedstawiony w Siódmej pieczęci przez Bergmana można zdefiniować jako rozwleczoną w czasie agonię ludzkiej społeczności, z której co poniektórzy członkowie próbują wyrwać dla siebie jedynie chwile przyjemności. Z jednego piekła Antonius Block wraz ze swoim giermkiem trafiają do kolejnego. Panuje zaraza. Ludzie umierają dosłownie na ulicy, a wszechpanująca bogobojność staje się dla Kościoła intratnym narzędziem, żeby wzbogacić się o rządy dusz i kufry skarbów od skruszonych możnych i głodujących biedaków. Śmierć przychodzi do wszystkich, podczas gdy żadna moneta oddana do kleszej sakiewki za domniemaną karę bożą przecież nie śmierdzi.

Mądry kler wie, że zaraza i tak w końcu odejdzie. Kto przeżyje, ten jeszcze przychylniej niż przed epidemią odniesie się do nowych kościołów pełnych malowideł z działającymi na podświadomość obrazami śmierci. Przecież trzeba się przygotować na kolejny atak kary bożej, już zawczasu zgromadzić odpowiednią ilość podpałki do stosów. Ludzie i tak przyjdą klęczeć w odremontowanych świątyniach. Ich średniowieczne poczucie winy wobec swojej brudnej, skłonnej do przyjemności i radości natury do dziś nie może stanąć na zdrowe społecznie nogi. Ciągle pokutują, a zarazy przetaczają się przez świat jak kolejne pory roku. Tylko żadna z nich nie jest apokalipsą, chociaż pokutnicy ciągle ją wieszczą.

Więcej o światopoglądowej wymowie Siódmej pieczęci mówi sam Antonius podczas spowiedzi. Jako człowiek uczony w nawyku bogobojności, widząc czerń za kratą konfesjonału, od razu zakłada, że to ksiądz. Nie przypuszcza, że jego spowiedzi wysłucha sama Śmierć. A jest czego. Może jedynie Ona potrafi unieść ciężar takich słów?

Moment spowiedzi Antoniusa jest kulminacją filmu, kontrapunktem dla całości obrazu, chociaż wydarza się w dziewiętnastej minucie produkcji. Więcej nic tak szczerego z jego ust już nie usłyszymy. Zwierciadło pustki jest zwrócone w stronę twarzy rycerza. Nic już nie ma znaczenia, prócz jednej rzeczy – docieczenia prawdy. Dlaczego Bóg skrywa się za mgłą obietnic i niewidzialnych cudów? – pyta Bergman ustami Antoniusa. Czy tak nie jest łatwiej dla bytu ulepionego z ludzkich słabości? – wydaje się odpowiadać figura Jezusa bardziej przypominająca rozkładającego się trupa niż rzeźbę. Chcę wiedzieć, a nie wierzyć! – żąda rycerz. Bo jeśli tam, w ciemności, nikogo nie ma, życie jest absurdalnym koszmarem. Nie można żyć stale w obliczu śmierci i w przeświadczeniu, że wszystko jest nicością. I co na to ona? Większość ludzi nie rozmyśla wiele nad śmiercią i nicością – odpowiada zdawkowo.

Obydwoje mają rację. Nie da się tak żyć, dlatego większość ludzi o tym nie myśli. Czy to jednak rozwiązuje problem bezsensu życia w obliczu nieuniknionej śmierci? Bergman będzie szukał jego rozwiązania w wielu kolejnych filmach. W końcu odkryje, że nie ma nic więcej (Milczenie) i na całe szczęście dla jego dalszej twórczości zajmie się wiwisekcją człowieczeństwa (Jesienna sonata, Z życia marionetek, Fanny i Aleksander). Na razie może tylko stwierdzić, że mimo śmierci jest w życiu człowieka moment, gdy uświadamia on sobie sens wszystkiego, całej swojej wiary i jestestwa. Jak ta palona na stosie czarownica, której konający rozum odkrył nagle, że OBOK KSIĘŻYCA JEST PUSTO.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA