Alternatywy 4

Odcinek 1
PRZYDZIAŁ
Kotek do Cichockiego w oczekiwaniu na przydział :
– Jeszcze piszą…
– Niech piszą, ja i tak nie dostanę.
– To na co pan czeka?
– Z przyzwyczajenia. Ja już tak 11 lat czekam…
Redaktor do Cichockiego podczas nagrania:
– Przepraszam bardzo, czy pan jest zadowolony?
– Nie.
– STOP! Dlaczego? Co się stało?
– No bo nie ma mnie na liście…
– A cóż to panu szkodzi powiedzieć, że jest pan zadowolony?
Komisja z dzielnicowym w ruderze Balcerka:
– No, co to? Komisji nie chcecie wpuścić?
– Jakaś społeczna… Zaufania nie miałem. Jeden mój kuzyn wpuścił taką komisję, to się potem pierzyny nie mógł doliczyć!
Przewodniczący komisji do Balcerka:
– Dostaliście mieszkanie spółdzielcze i teraz musicie się przeprowadzić!
– Przecież ja nie dostałem żadnego mieszkania!
– Balcerek, Balcerek! Wpłaciliście swoje? Wpłaciliście. Odczekaliście swoje? Odczekaliście. No to teraz musicie się przeprowadzić.
– Przecież ja nic nie wpłacałem!
– Balcerek!
– Zaraz, zaraz a kiedy to on niby płacił?
– W 70-tym… W grudniu…
– Aha… To było wtedy, kiedy ten ze złamanym nosem przychodził i wtedy były jakieś raty!
– Ale to były grzywny w sprawie Magiery! No, sąd przyznał grzywnę to płaciłem!
– Rzeczywiście. To proszę pana my dziękujemy.
– Słuchajcie Balcerek! W tamtej sprawie to była amnestia…
Dwóch roboli na budowie:
– U nas to krowa miała trojaczki. Z sąsiedniej wsi przylatywali popatrzeć. Byczek i dwie jałówki…
– Taaa? I co?
– Niiic… Chowają się…
Docent Furman do dwóch roboli:
– Przepraszam, czy to jest blok nr 7?
– A cholera go wie, panie… Kiedyś to on był siedem…
– Aaaaa… przedtem to on był 5…
– No, ale jakżeśmy fundamenty stawiali, to on miał numer 11.
– Taaa… Teraz to on jest 7…
Dwóch roboli na budowie:
– Wczoraj dzwonił do Heńka ojciec z domu. Prosił go żeby Heniek przestał pić, żeby coś zaoszczędził. A Heniek, znasz go, zaczął tak ojcu bluzgać, że się zdenerwował ten, co kontroluje te rozmowy telefoniczne. Włączył się i mówi : „- Ty skurwysynie, jak nie przestaniesz bluzgać tatusiowi, to cię tak spałuję, że cię rodzony ojciec nie pozna!!”
– Hehe, patrz no… Obcy człowiek, a ma serce…
Anioł i dwaj robole:
– To jest Nowoprojektowana A4?
– Zgadza się.
– Panie, patrz pan. Ja tutaj jestem, proszę pana, gospodarzem domu. Ja tutaj mam kontrakt od 15-stego, rozumie pan? I dzisiaj właśnie jest 15-sty, tak? No. I co? Na podwórku mam mieszkać?
– A daj mi pan święty spokój. Co to za pretensje jakieś, no?! Jak jesteś pan cieciem, to pilnuj pan sobie tego domu, żeby narzędzi nie rozkradli!
– Dobra, dobra, chodź na piwo bo nam zamkną…
– Jak to się ubrał…
– Chłopcze! Chłopcze! Tylko nie cieciem, dobrze? Tylko nie cieciem!! Ja jestem tu gospodarzem domu!
Odcinek 2
PRZEPROWADZKA
Dwóch roboli na budowie:
– A Stachowi to wczoraj znowu ta szyba trzasła. Pod 13-stką. I to już trzeci raz bez dania racji!
– Ja od razu mówiłem, że to feralny numer.
– Stachu klął jak szewc… No bo niby tak: oprawia raz szybę, wychodzi na chwilę, a ona – brzdęk! A wiatru nie było no i okno zamknięte! No to oprawia drugą, delikatnie zamknął, popatrzył tak może z 10 minut, a ona znowu – jeb! A trzecia to już na jego oczach pękła!
– Tam to nawet podłoga się wybrzuszyła w kącie, chociaż gdzie indziej trzyma!
– Stachu latał wczoraj i krzyczał że wszystkich co tam zamieszkają, to szlag musi na miejscu trafić!! Albo co… Żeby każden jeden co tam zamieszka, wynosił się na cztery wiatry! Żeby ludzka noga nie postała dłużej tam jak jeden miesiąc! Żeby każdego partyjnego, bezpartyjnego, wierzącego i niewierzącego diabli jak najszybciej wynosili! Mężczyznę, kobietę, dziecko, psa, kota, cywila i mundurowego! I jak to powiedział, to wziął i wyskoczył przez okno! Z czwartego piętra!! Tak aparat…
– Eee tam. Ja go wczoraj widziałem w kolejce po chleb. Nawet nie był zadrapany.
– No wiesz no… Bo w tym szwungu to głupek zapomniał, że pod oknem stoi ta platforma od windy. A potem to już mu przeszło.. Ale wiesz? Zawsze mógł zauroczyć! No bo liczy się zamiar…
– Jak powiedział tow. Gierek…
Śpiewaczka i Anioł przy przeprowadzce:
– Panie gospodarzu! Proszę otworzyć drzwi.
– Zasiedlanie zaczyna się o 12-stej…
– Ale potem będzie większy ścisk na schodach!
– No takie są przepisy. A po to one są, żeby je szanować…
Kołek i Kotek vs. Anioł:
– Ale przecież tojest oczywista pomyłka!!
– Oczywiście, że pomyłka!
– Pomyłka? Pomyłka? A w Charkowie dali dwóm mężczyznom ślub. Wszyscy mówili „pomyłka! pomyłka!” No i po roku urodziły im się bliźniaczki…
Odcinek 3
PIERWSZA NOC
Anioł i Balcerkowie:
– Jakoś nie wygląda pan na uszczęśliwionego…
– Myśmy się o to mieszkanie nie prosili.
– Eeee… Przecież taki ładny domek. Estetyczny. Będziecie Państwo zadowoleni.
– Proszę pana, jak ktoś całe życie mieszkał w mieście, to się za Chiny do wiochy nie przyzwyczai!
– Panie, a te ptaki to co? W domu je pan chcesz trzymać?
– Po pierwsze nie ptaki, tylko rasowe breitschwantze. A po drugie, to znajdzie się chyba dla nich kawałek dachu, nie?
– Co to to nie. Kochany! Budyneczek to musi wyglądać ładnie! Estetycznie!
Balcerek i prof. Dąb-Rozwadowski:
– Ładne ptaki. Pewine rasowe.
– Mowa! Breitschwantze! A najgorsze, widzisz pan jest to, że gołąb, a szcególnie breitschwantz, musi leguralnie trzy razy dziennie bujać. Choćby nie wiem co. No bujać no. Jak nie buja, to bynajmniej obrasta w tłuszcz i to już nie jest gołąb, ale panie to już coś gorsze niż kura!
– Tak to interesujące, ale niestety ja nie znam się na tym.
– Aaaa… A na czym, jeśli wolno spytać, pan szanowny się zna?
– No cóż, ja jestem prawnikiem, a ściślej mówiąc historykiem prawa.
– Aaaa… Ja też się troszkie znam na prawie. Tak. Siedziałem kiedyś z dwa zero osiem, dostałem dwa z zawieszeniem na trzy.
– Nie, nnn… nie rozumiem…
– No normalnie! Miałem kiepskiego papugie! Może pan zna, taki jeden… Jakubik się nazywa mieszka na Górskiego. No patrz pan, niby inteligentny człowiek, a takie miał gadane, że co chwilę sąd musiał przywoływać go do porządku żeby się streszczał…
Anioł i Balcerek:
– No i co? Porozmawiał pan sobie z profesorem? Inteligentny, prawda? Oczytany…
– Jaki on tam profesor?
– No od prawa.
– Aaaa… Popelina panie! On się w ogóle na prawie nie zna. Właśnie o prawie rozmawialiśmy. Ani be, ani me. Kupił sobie gdzieś te papiery albo ukradł i teraz rżnie profesora!
– Pan to naprawdę jak coś tak powie… Żeby profesor sobie kupował papiery?
– A czemużby nie? A niejaki Zdzichu, co to mojej siostrze zrobił dziecko a zaraz potem wziął i uciekł, no to co? Kupił se maturę na bazarze i kazał do siebie mówić magister. No i co pan myśli, że nie mówili? Mówili. Jeszcze jak mówili! O – nawet sam dzielnicowy do niego inaczej nie mówił, jak tylko „- Chodź no pan tu, panie magister”! A milicja chyba wie najlepiej, nie?
Kotek i Kotkowa:
– Skąd wzięłyście klucze?!
– Od profesora. Stał tu pod drzwiami, najpierw nie chciał dać, ale potem powiedział, że skoro jesteśmy substytutkami…
– Tak ci powiedział?! Nie no, ja mu dam po mordzie! Substytutka do mojej żony!!
Lewicka do Furmana:
– Gdyby ta strzelba umiała mówić, to co by powiedziała?
– Ona miała służyć w osiągnięciu profesora.
– Chciał pan zastrzelić profesora!
– Nie, ten profesor to właśnie ja.
– Chciał pan popełnić samobójstwo?
– Nie nie, skąd. Chciałem po prostu zostać profesorem zwyczajnym.
– Och, dla mnie to pan jest profesorem nadzwyczajnym!
– Właśnie przez nadzwyczajnego chciałem przeskoczyć…
Odcinek 4
PROFESJONALIŚCI
Robotnicy do Furmana:
– Dzień dobry. Życzy pan przesunąć rurkę w kuchni teraz, czy może kiedy indziej?
– Jaką rurkę?
– Pozwól pan. Widzi pan tę kuchenkę?
– No…
– Ona stoi daleko od ściany, a powinna stać w rogu, nie?
– Powinna, oczywiście…
– No właśnie, ale nie da się jej przesunąć, bo tu jest rura od ciepłej wody, No wie pan, gdyby ona szła o tędy, no to wtedy tak. No ale za godzinę wszystko może być w porządku i będzie kosztowało złoty sześćdziesiąt.
– A nie dałoby się za złotówki?
– Można. Bedzie to szeset.
– Aha. No dobrze a powiedzcie mi panowie, skąd wyście wiedzieli o tej rurze w moim mieszkaniu?
– Hehe, bo myśmy ten dom budowali!
Ewa Majewska do Anioła:
– No i co pan narobił? Wchodzi pan jak do siebie, trzaska drzwiami jak do stodoły… Och, zasłona mi sie podarła!
– Przede wszystkim ja tu jestem u siebie. A co do zasłony, to nic nie szkodzi.
– Jak to?
– Czy pani zauważyła, jakie ja zasłony powiesiłem?
– No, te… zielone.
– Właśnie. A pani powiesiła żółte z brązowym. Jak to teraz wygląda? Ohyda.
– A co to pana obchodzi, jakie ja mam u siebie zasłony?
– Ja jestem odpowiedzialny za ten dom i wymagam społecznego podejścia. Ja powiesiłem zielone, pani brązowe. No i jak to teraz wygląda? Jak gówno w lesie. I ja się na to nie zgadzam.
– Wie pan co? To niech pan też powiesi brązowe.
– To jest chamstwo!
Furman do robotnika:
– Wie pan, bardzo by mi zależało, żeby ten wieniec na przykład o! – umocować gdzieś tu. Oczywiście taką niszę tu wykuć, to on by się wtedy ładnie prezento…
– Nic, nic z tego nie będzie.
– Dlaczego?
– Nie da rady.
– Bo co?
– Bo to jest ściana nośna. No a wie pan z czego jest taka ściana?
– No jak to z czego? Z cegły…
– Oj.. taki inteligentny człowiek a nie wie! Panie, z gazobetonu! Rozumie pan. A ten, a gazobeton to jest gaz, nie?
– …i beton.
– No brawo! No widzi pan sam, no, prawda…
– Zaraz, proszę pana, przepraszam. A może by wobec tego na tej ścianie?
– A to jest proszę pana, panie ładny z kolei ścianka działowa, rozumie pan… A z czego się składa ścianka działowa?
– No, chyba z działania.
– Hehe, no nie wie, jak Boga kocham nie wie… Ścianka działowa składa się z dwóch warstw gipsu, nie?
– Tak.
– No a w środku papier. A wie pan, na papierze to nie tylko rogi jelenia, ale i szczura pan nie powiesisz!
– Tak.. Proszę pana ale ja zapłacę, ja dobrze zapłacę!
– A na co mi pieniądze panie?! Co innego kartki, wiem pan, no. Na mięso bym wziął albo na cukier… No dasz pan kartki, dołożysz pan tauzena, żebym miał za co wykupić i sztymuję, no?
– No dobrze…
– No to ja lecę po mesel!
– Zaraz chwileczkę, a co to jest „tauzena”?
– No patyka panie, patyka…
– Aha, patyka…
Balcerek do prof. Dąb-Rozwadowskiego:
– Co to za obraz, panie profesorze?
– To? No, przedstawia bitwę pod Grunwaldem.
– Aha… Taka bitwa jest u nas na Targówku, jak rzucą balerony do rzeźnika, tyle że bab jest więcej.
Odcinek 5
20-TY STOPIEŃ ZASILANIA
Inżynier do dyrektora elektrowni:
– Ja nad tym myślałem, panie dyrektorze. To jest najdłuższa nitka, ta na te nowe osiedla Ursynów, Natolin, Służew. Najdłuższa, więc straty energii mamy największe, do 50% w sieci.
– Co pan powie? Do 50%?
– Teraz to wszystko tam jest nieizolowane, nieotynkowane, szpary w oknach. Znowu 50% tracimy.
– Coś podobnego!
– Ale to jeszcze nie wszystko. Połowa mieszkań niezasiedlona i ogrzewamy pustostany. 50% w cholerę idzie!
– No to niesłychane! Tracimy 150% ciepła!! Wyłączyć. Natychmiast wyłączyć!
– Panie dyrektorze, ja wiedziałem, że pan potrafi podjąć prawidłową decyzję.
Balcerkowa do Balcerka:
– Oj Józiek Józiek, czy ty wiesz ile to kosztuje, tak całe mieszkanie gazem ogrzewać? Skąd my mamy wziąć pieniądze na to?
– Ej, coś głupia, toś głupia Zośka. A wiesz ile rurka kosztuje i ze dwa kolanka?
– Jaka rurka?
– Zwyczajna. No dychę. Przyjdzie Hieniek, zrobi obejście na gazomierzu i po krzyku. Nie tylko chałupę będzie można grzać, ale i balony za darmo dmuchać!
– Józiek Józiek, to pachnie kryminałem.
– Kryminał to jest dla ludzi. A co? Może mam pozwolić, żeby mi się dzieciaki na śmierć zamrozili, tak? O, pewno profesor wrócił i grzeje się. No tak, wszyscy wrócili , dlatego ciśnienie spadło. Trzeba będzie spiralę naciągnąć na szamotkie i przejdziemy na elektryczność.
– Znowu kryminał… Na starym mieszkaniu nie było kłopotów z ogrzewaniem, ale za to tu jest cywilizacja!
Inżynier do dyrektora elektrowni:
– Panie dyrektorze, czytał pan?
– Zależy o czym. O ciepłownictwie nie czytam, bo mnie szlag trafia na tych pismaków.
– Nie, o tym aniele.
– O! To i anioł sie pojawił? Wiedziałem że ta odnowa skończy się jakimś cudem. Manna z nieba spadnie, albo Bałtyk się otworzy i zrobi przejście do Szwecji…
– Nie, o tym dozorcy Aniele, co parowóz na własnych plecach podtargał pod dom, pali dzień i noć żeby mu lokatorzy nie marzli…
– Czytałem, czytałem, oczywiście że czytałem. Ech, żeby wszyscy tacy byli, moglibyśmy w ogóle nie grzać…
– Oj tak…
Anioł i Balcerek:
– …z Harvardu.
– z Harvardu?
– no z Harvardu, z Harvardu… A po co taki przyjeżdża, jak pan myśli? Żeby co? W kolejce postać? Wina „Okęcie” się napić?
– Czemu nie!
– A daj pan spokój! Daj pan spokój! Przyjeżdża taki, notuje, fotografuje, raportuje…
– Aaaa… kapuś?
– A jak! Widzi pan panie Balcerek, idzie o to, żeby go troszkę wybadać, rozumie pan? I tak se pomyślałem, że to może akurat pan. A uchlać go, rozumie pan? Może się wygada!
– Widzisz pan, ja to bym nawet poszedł na ten numer, tylko jest takie jedno „ale”. Jak obalę te pierwsze pół basa, to mu zaraz sam wszystko wyśpiewam. Małpiego rozumu po gołdzie dostaję. Miałem kiedyś taki, wie pan, „wypadek” z dziewuchą kolegi, Wyrobek mu było na imię. No i trzeba trafu, że na drugi dzień spotykamy sie razem na imieniach. Nie minęła godzina, a sam mu wszystko z detalami opowiedziałem. No i koniec końców, dał mi po ryju. A z tą Jadźką to się posprzeczał. Nie, nie mogę ryzykować! Pan wiesz, jakie taki kowboj może mieć kopyto! Nieee!
Odcinek 6
GOŁĘBIE
Balcerek do śpiewaczki:
– No więc idzie o to, że kuzynka Hania z Białogardu bierze w niedzielę ślub. Jej matka i moja stara to są cioteczne siostry, no bo stary Malinowski, znaczy dziadek żony ze strony ojca był dwa razy żonaty. Pierwsza żona umarła mu zaraz po urodzeniu starszego brata na białaczkę, zaś tej pierwszej żony siostra, wyszła za mąż za Wójcika, syna rzeźnika i miała z nim córkę. No i właśnie teraz córka tej Wójcikówny idzie za mąż za nadterminowego z Morąga…
– No tak… to… to jest zrozumiałe…
Docent Furman vs. Ewa Majewska:
– Czy pani wie, że pewnego razu Teodor uratował mi życie?
– To niemożliwe.
– Och, niemożliwe… Wie pani, rzecz się miała na polowaniu. Mianowicie tak: Teodor pobiegł za zranionym zającem, ja natomiast spokojnie oczywiście repetowałem, znaczy nabijałem broń i w tym momencie z krzaków wyskakuje odyniec.
– Odyniec?
– Dziki, wściekły odyniec! Wystarczy to pani?! Zdrętwiałem. On zresztą też. Co robić? myślę sobie. Teodor poleciał za zającem, broń nie nabita. Jedyna szansa – ucieczka. No wiec ja chodu. Oczywiście przez las. On za mną. Ja na drzewo. On za mną.
– Na drzewo?
– Tak. No ja z drzewa – on za mną. Ja do wody wtedy! On za mną! Woda potąd! No i jeszcze zapomniałem pani powiedzieć że to była zima, mróz! 20 stopni mrozu! Więc ja z tej wody wyskoczyłem jak oparzony! On oczywiście za mną! Jedyna szansa teraz – myślę sobie – albo ty albo ja! Wyjmuję kordelas. Wie pani co to jest kordelas? Sztylet!! Ogromny sztylet! Wyjmuję. Myślę sobie – no bracie, tanio życia nie sprzedam! Stoję tak przy drzewie, plecami, oczywiście żeby mnie nie zaszedł od tyłu. Myślę tak – no chodź, no chodź malutki!! I w tym momencie nadbiega kto?
– yyy….
– Teodor. Teodor rzecz jasna!! Wyrzuca z pyska tego zająca. Rzuca się na bestię. Do gardła mu od razu!!! Walka była straszliwa. Trwała – nie wiem – 15, 20, może nawet pół godziny. Wie pani w tej sytuacji nikt czasu nie liczył…. No i na tym się skonczyło. Zagryziona bestia przez Teodora – padła!
Dzielnicowy Parys do Anioła:
– To wy jesteście ten Anioł?
– Tak jest.
– yyy… No to poznajmy się. Jestem Parys. Dzielnicowy. Rozumiemy się?
– Tak, panie sierżancie.
– Flagi trzeba powiesić.
– Panie sierżancie, ja zawsze w to robotnicze święto, to już tam nie ma…
– Nie o to chodzi! Drugiego to jeszcze mogą sobie wieczorem prawda wisieć. Ale żeby mi trzeciego, to żadna nie wisiała. Rozumiemy się?
– Tak jest, panie sierżancie.
Balcerek i Balcerkowa vs. Anioł:
– Gdzie gołębie?
– Buuuu…
– Gdzie gołębie, cholero jedna?
– Bujałam! I jeden taki myśliwy… z dubeltówki!!
– Moje gołębie???!!!
– Co tu się dzieje?! Burdy pijackie? Awantury?
– A co panu do tego?
– A w moim domu nie będzie awantur. Pan, panie Balcerek jesteś jednostka aspołeczna, ja już wszystko wiem… Burdy pijackie, bicie kobiety, uuhuuu… i spekulacja! Taaak, panie Balcerek, jak pan nie będziesz współpracował z kolektywem, to ja pana tak urządzę, że pan z kryminału do końca życia nie wyjdziesz.
– Na razie… na razie to ty mi możesz na buty narobić frajerze i to jak podrośniesz boś za niski dla mnie.
– Ty… ty łobuzie jeden ty!
– Tykaj swojego dziadka, cieciu jeden! Połóż się z nim do kołyski i mów mu ty! I fruwaj stąd stróżu nocny, do miotły, bo cię ze schodów spuszczę!!
– Tylko bez rąk, tylko bez rąk!
Murzyn do Anioła podczas mycia schodów:
– Ja skończyłem to…
– No i dobrze. Zanieś pan tam.
– Żadne dobrze. Ja kopie, ja myje. Inni nie kopią, nie myją, nic. Kiurwa mać, ja płącę za swoje mieszkanie…
– Kochany, wszyscy płacą. A w Polsce lokatorzy sami myją schody. Tak jest zwyczaj.
– Bardzo niedobry zwyczaj. Kapitalista! Pan żyje z wyzysku szaroczarnego luda!
– A czy pan wie, że Polacy pod Grunwaldem walczyli o wolność naszą i waszą?
– No, nie…
– A no właśnie! A pan jest zameldowany w jednym pokoju, a zajmuje pan dwa. Ja nawet nie wiem, czy ma pan prawo korzystać z ubikacji!
– Ja się umówiłem z właścicielem.
– A widzi pan! I to jest nielegalne! I to jest karalne! Ale ja przymykałem oko. Bo ja mam sympatię do krajów rozwijających się i popieram rasową tolerancję.
– Fine…
– Ale jak pan nie chce dostosować się do naszych obyczajów…
– Już dobrze. Well…
– No! To spotkamy się przy następnym sprzątaniu!
Anioł do Balcerka:
– Dzielnicowy chciał się dowiedzieć, czy pan dobrowolnie się zgłosi na odwyk, czy mają pana doprowadzić? No żal mi pana, bo sam lubię popić.
– Mogą mi nadmuchać. Ten cały odwyk to lipa. Wuj mojej żony osiem razy był na odwyku, no i co? Ile oni tam wódy wypiją! Wiem, bo mu sam przynosiłem.
– Tak jest, tak było dawniej panie Balcerek, jak brali na antabus albo na esperal. Ale teraz? Zanikiem pamięci leczą. Uśpią pana, igłę wbiją, jak pan się obudzisz to nic pan nie pamiętasz…
– Bajery!
– Dobra, dobra, a „Znachora” pan widział taki film?
– Widziałem, no i co?
– No i pamięta pan tego artystę? No też uśpili, tak? A jak się obudził to nic nie pamiętał.
– No i co to da?!
– A da da, kochany… Gdzie pan mieszka, jak pan się nazywa to panu powiedzą. Ale w tym śnie to panu wmówią że tak: wódy pan nie lubi, że to jest ohyda. Jak pan się obudzisz panie, to jak pan zobaczysz te pół litra, to tak panem zaczną trząść panie, jak pan zacznie się denerwować panie, wszystko tłuc panie… No i co? I życie zmarnowane.
Odcinek 7
SPISEK
Winnicki zagaduje Balcerka, Kubiaka i Kołka:
– Panowie, co to jest? Spisek?
– A skąd znowu, sprawdzamy dyżuru na liście.
– Żartuję, kochany! A to znacie? Do tego radia tam… jest takie pytanie : „czy może być jeszcze gorzej?” A to radio odpowiada, że w zasadzie nie, bo jakby mogło, to by już było! Hehehe… Cześć! Idę pomieszkać!
– Równy jegomość. Nie wynosi się…
– Zawsze się ukłoni. A moje żonie to powiedział że ją słyszał na jakiejś akademii.
– Taaa… Ale jak ja bym taki żart w kabarecie powiedział, to by mi Anioł i Furman kazali umyć Trasę Łazienkowską!
Anioł złości się na Manca:
– Tiaaak… U siebie to pan może mieszkać jak w bur… Jak w norze borsuczej! Ale porządek na klatce schodowej, przypominam panu, należy dziś do pana!
– Proszę pana, a ja chciałem panu przypomnieć, żeby mi pan nie zawracał głowy, dlatego, że jak mój robot będzie gotowy, to zastąpi wszystkich lokatorów.
– Tak?
– Tak.
– No to się tylko panu tak wydaje, proszę pana. A ja tu mam skargi, proszę pana na pana od lokatorów. O proszę! Zaraz, chwileczkę! Pan proszę pana stuka, pan proszę pana puka, pan proszę pana boruje, piłuje. Tak, proszę pana! A tak naprawde to pan powinieneś mieć, proszę pana zezwolenie na prowadzenie warsztatu w pomieszczeniu mieszkalnym.
– Proszę pana, kto się na mnie skarży?
– Kto się skarży! Kto się skarży! A choćby pani Wagner. Mieszka pod panem i nie może spać po nocach!
– Jak to spać? Przecież ja pracuje w dzień!
– No więc właśnie, a pani Wagner właśnie sypia w dzień! I ma do tego prawo!
Murzyn do Anioła:
– Tu niech pan patrzy. To zwierzę…
– Eeee, jakie to zwierzę, panie? To jest normalny karaluch. Karaluch, rozumie pan?
– Rozumie pan.
– Tak robak. Nieeee, niech pan się nie martwi, on nie gryzie.
– To ja wiem, ale co on robi w mojej kitchen? Ja nie znałem to słowo i przyniosłem żeby pan widziała to.
– To teraz wiem. No. Panie, tam gdzie mieszkają ludzie, tam są i karaluchy. Więc niech pan się nie przejmuje.
– I co ja mam z tym zrobić?
– A tego to ja już nie wiem, wie pan. To jest pański robak.
– Także twój. Wspólny, Kubeł, szmata, ooo…
– Miećka, chodź no tu ze ścierą!
Odcinek 8
WESELE
Murzyn do Furmana na weselu:
– To nieładnie psuć taką uroczystość!
– A czy to ładnie, że w pana kraju syjoniści biją murzynów?
Odcinek 9
UPADEK
Winnicki i Anioł:
– Chodzi o to, że ja muszę na jakiś czas wyjechać?
– Służbowo?
– Tak, z klucza wie pan, placówka jakaś… Najgorsze jest to, że to jest dosyć daleko. Parę godzin samolotem się leci.
– To pewno Ameryka.
– No, Ameryka, tylko nie wiem która. Na H jakiś kraj…
– Na H? Na H to może być Meksyk, to może być Teksas…
– Na H…
– Aha na H? Moment, na H to będzie w Południowej. Tam jest takich różnych krajów dużo. To może być Ohio!
Anioł słucha nocnej relacji Furmana:
– Co pan powie? Rozbierała się?
– Tak jest. Do goła. Całkiem do goła. Pan wie, że nawet majtki zdjęła?
– I tak przy ludziach?
– Tak jest. Pełna sala. Byli Indianie, znaczy Hindusi w turbanach. Nawet Murzyni.
– Murzyni? To dziwka…
Balcerek i Anioł:
– Wiesz pan, że nasz konstruktor nowego robota mąci? Tak, dla pani Ewy. No i powiada, że teraz ten robot się będzie po knajpach rozbierał, a oni będą tylko w chacie siedzieć i szmal rachować. No i co? Sprytnie to wykombinowali, nie?
– To trąci oszustwem! Jako takie jest niezgodne z prawem.
– Zgodne czy niezgodne i tak już z tego nic nie będzie. Mówił mi jeden kuzyn, co to w Ameryce był… Znaczy jak mógł mówić, bo on się tam w tej Ameryce przez pomyłkę na kacu kwasu solnego napił… Więc jak mógł mówić, to mi opowiedział, że ichni konstruktor też wymyślił takiego robota-kobitę. Podobno była jak żywa! Ale jednego nie przewidział. Otóż jak tę pudernicę udaną w miasto puścił, to po jakimś czasie ona z brzuchem wróciła. I nawet się wyskrobać nie dała, bo powiada że jest praktykująca.
https://www.youtube.com/watch?v=jwM9z9ftxAY