search
REKLAMA
Recenzje

Wiatr buszujący w jęczmieniu

Tomasz Jamry

11 listopada 2016

REKLAMA

Jak ciężko smutne układać słowa,
By zerwać krępujące więzy.
Lecz ciężej jeszcze wstyd swój chować,
Gdy obcy trzyma nas na uprzęży.
Więc rzekłem tak: górskiej doliny
Szukać pojadę w porannym lśnieniu.
Dołączę tam do dzielnych ludzi,
Gdzie wiatr łagodny buszuje w jęczmieniu.

Robert Dwyer Joyce (1830 – 1883)
“Wiatr buszujący w jęczmieniu”

Jest rok 1920. Irlandia znajduje się pod okupacją brytyjską. Ciemiężca ogranicza swobody poddanych Korony poprzez zakazy zgromadzeń, używania języka gaelickiego, wolności słowa oraz bezwarunkowe podporządkowanie się brytyjskim funkcjonariuszom mundurowym. Niezadowolenie wśród narodu narasta. Widząc szansę na wywalczenie większej niezależności, organizacje związane z takimi działaczami jak Michael Collins czy Eamon de Valera uprzykrzają życie okupantowi. W tych okolicznościach widz zostaje zaznajomiony z drugoligowymi spiskowcami, walczącymi przeciw ograniczaniu praw i złemu traktowaniu rodowitych mieszkańców Irlandii.

Z początku ich działania wydają się być skazane na niepowodzenie. Jeden pistolet na dziesięciu to zdecydowanie za mało, by stawić zbrojny opór żołnierzom brytyjskim. Niemniej jednak nienawiść, jaką się kierują, potęgowana przez zbrodnie Anglików na ludności cywilnej, determinuje ich działania. Bo jak przejść niewzruszonym obok pobitego maszynisty pociągu, który odmówił przewiezienia uzbrojonych żołnierzy swoim pociągiem, bo zastosował się do zaleceń związku zawodowego? Jak znieść widok bitej kobiety, która opłakuje śmierć syna zamordowanego za to, że brytyjskiemu sierżantowi podał swoje nazwisko w języku gaelickim? Jak wybaczyć obcym, że na irlandzkiej ziemi torturują ich prawowitych mieszkańców?

wiatr-1

Damien (Cillian Murphy), młody lekarz wywodzący się z rodziny od lat poddawanej presji ze strony okupanta, nie potrafi opuścić towarzyszy niedoli przynależących do Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Przystępuje do walki, beznadziejnej walki, w wyniku której sam będzie musiał zmierzyć się z własnym sumieniem. Będzie widział śmierć bliskich, palone domy i niedolę ubogich, którym wiatr zawsze wieje w oczy. Niejednokrotnie będzie musiał dokonywać skomplikowanych wyborów, czy to wykonać rozkaz rozstrzelania nieumyślnego zdrajcy, młodego i prostego chłopaka, przyjaciela Damiena, czy już po wojnie z Anglikami poprzeć traktat pokojowy, czy walczyć dalej o pełną niepodległość Irlandii.

Reżyser nie boi się przedstawiać skomplikowanych i wieloznacznych wyborów głównego bohatera. Stawia go w sytuacjach trudnych i niekiedy bez wyjścia. Nie gloryfikuje jego poczynań, sympatie odstawia na bok. W końcu organizacja, jakiej do końca wierny jest Damien, to zalążek dzisiejszej, skompromitowanej IRA – organizacji paramilitarnej dokonującej krwawych zamachów na ludność protestancką Irlandii Północnej i brytyjskich polityków. Organizacji, której przywódcy nie pogodzili się z propozycją przedstawioną przez angielski rząd i króla ówczesnemu premierowi, bohaterowi walk Michaelowi Collinsowi. Których brak zgody doprowadził do rozłamu w narodzie, tuż po uzyskaniu częściowej niepodległości (Irlandia z terytorium wchodzącego w skład Zjednoczonego Królestwa, jako “Wolne Państwo Irlandzkie” weszła w skład Brytyjskiej Wspólnoty Narodów) i wybuchu krwawej wojny domowej, w trakcie której zabity został Michael Collins.

wiatr-2

Loach nie stawia sprawy jednoznacznie, skłania widza do zastanowienia się i nie podaje, jak na talerzu, opcji, z którą widz zgodzić się musi. Reżyser, podobnie jak w Ziemi i wolności z 1995 roku, koncentruje się na samej idei walki oraz na postaciach noszących hasła rewolucji na ustach. Jego bohaterowie nie są realistami, jego bohaterowie nie idą na kompromisy. Z wielkim poświęceniem maszerują na bagnety, przesyceni ideą, jaką się zarazili. Jak w niemal każdym filmie Loacha, tak i tutaj kończy się to dla nich tragicznie.

Ojczyzna, Ziemia i wolność czy wreszcie Wiatr buszujący w jęczmieniu to filmy o idealistach, którzy pod koniec zostaną pozostawieni samym sobie, bez celu, bez chęci dalszej walki, bez życia. Wzniosłe hasła, waleczne serca, walka o godność człowieka i poprawę jego bytu pozostaną wspomnieniami, zapisanymi bądź w słowach piosenki, bądź w listach i pamiętnikach, bądź na kartach historii.

wiatr-3

Historia opowiedziana w filmie mogła zdarzyć się naprawdę. Paul Laverty, pisząc scenariusz, na pewno czerpał wiedzę ze wspomnień lekarza Erniego O’Malleya oraz biografii Toma Barry. Zarówno scenarzysta, jak i reżyser zrezygnowali jednak ze stworzenia filmu ku pokrzepieniu serc. Pokazali jasne i mroczne strony konfliktu. Nie zgodziłbym się nawet ze stwierdzeniem, że Loach wybrał amerykański styl opowiadania i dodał sporo patosu. Po prawdzie nie musiał. Ów konflikt sam w sobie nosił znamiona tragedii i patosu. Zresztą Ken Loach, lewak i idealista, to ostatni europejski reżyser, któremu można by zarzucić zwrócenie się w stronę hollywoodzkich produkcji filmowych.

Operator Barry Ackroyd to stały współpracownik reżysera. W 2002 roku obaj otrzymali specjalną nagrodę za tandem reżyser – autor zdjęć na festiwalu Camerimage. Film jest godny obejrzenia w kinie, nie tylko dla prezentowanych treści, ale także dla pięknych zdjęć, chwytającej za gardło historii i bardzo dobrej gry aktorskiej. Dystrybutor długo się wahał z rozpowszechnieniem kopii kinowej. Chwalmy jego decyzję i chodźmy do kin, nie tylko po to, by nagrodzić jego wybór, ale by cieszyć się kinem wartościowym i skłaniającym do przemyśleń.

Tekst z archiwum film.org.pl (2006).

REKLAMA