search
REKLAMA
Nowości kinowe

Uprowadzona 3

Tekst gościnny

3 lutego 2015

REKLAMA

Autorem recenzji jest Tomasz Ciesiółka. 

Pisząc o trzeciej części Uprowadzonej, należy zostawić za drzwiami: rozsądek, wiedzę o kinie, plakaty z Zabójczej Broni i innych klasyków, które przypominają, że w obrębie gatunku kina sensacyjnego da się zrobić świetny film. Powinno się też nalać coś z niskimi procentami do szklanki, postawić sobie miskę solonych orzeszków lub ulubionych chipsów albo, jak w przypadku autora, precelków. Z takim asortymentem można zacząć pisać tekst. No, ale co zrobić w przypadku, jak nawet to nie pomaga?

Umówmy się, nie można tego filmu brać na poważnie. Więc też nie będę się jakoś specjalnie nad nim pastwił. I zostawię co lepsze riposty na inne filmy. Uprowadzona 3 wydaje się być eksperymentem dystrybutorów i producentów pod tytułem: “Ile jeszcze duetu Neeson-Grace widz może znieść?”. Patrząc na Box Office, może dużo.

Ale przejdźmy do skrótu fabuły. A raczej “fabuły”: trzecia część przygód Bryana Millsa zaczyna się tak, że córka Briana jest w ciąży (!), a była żona ma problemy z nowym partnerem (!!), przez co dawny mąż zaczyna nabierać atrakcyjności (!!!!!). Potem następuje szarlatański twist fabularny, w którym żona (BTW jest całkiem, całkiem i jak dla mnie mogłaby “osładzać” resztę filmu) zostaje zamordowana, a Brian wrobiony w morderstwo.

Taken-3-pic-8-Liam-Neeson-and-Maggie-Grace

Dobra, weźmy głęboki oddech i przemyślmy ten głęboki, wielowątkowy, oryginalny, oniryczny scenariusz. Tu już nie ma zabawy w krytyków i “januszy”. Tu już nie ma siłowania się na to, kto ile filmów ogląda w ciągu tygodnia. Dla każdego ta fabuła jest oklepana. Jest oklepana w najgorszym tego słowa znaczeniu. Jest to film, który po czołówce (która przypomina opening jakiegoś młodzieżowego serialu prosto z stacji CW) pozwala nie tylko łatwo odgadnąć widzowi zakończenie, ale też domyślić się po drodze każdej, ale dosłownie każdej sceny. [quote]Jest to scenariusz tak zjechany, że podczas oglądania, aż boli. [/quote]

Cholera, tu nawet nikt nikogo nie porywa! To jest po prostu zaśmianie się w stronę widza. Ciekawe któż to odpowiada, za to scenariuszowe katharsis…

Tuż to nasz stary francuski przyjaciel Luc Besson i jego wierny giermek Robert Mark Kamen! Uważam, że najlepiej dla kina i dla Bessona najlepiej byłoby, gdyby zakończył karierę w latach 90. Wtedy, kiedy kręcił relatywnie bardzo dobre kino. XXI wiek to dla Francuza pasmo porażek – tych mniejszych (Transporter) i tych większych (Yamaksi). Uściśnijmy: porażek artystycznych, ponieważ jakimś cudem Luc nadal znajduje pieniądze na realizowanie swoich strasznie miernych pomysłów, czego Tak3n jest wyjątkowo dobrym przykładem.

Za kamerą stanął Oliver Megaton, reżyser poprzedniej części Uprowadzonej. I w sumie nie można go besztać za robotę, jaką wykonał. Po pierwsze, z tak beznadziejnego scenariusza nie da się wiele wyciągnąć. Po drugie, trudno uwierzyć, że Besson ograniczył się tylko do napisania skryptu, bez maczania palców wszędzie gdzie można. A po trzecie, Megaton się naprawdę stara – próbuje z tego kliszowatego scenariusza wycisnąć chociaż odrobinę napięcia. W scenach akcji stosuje nowoczesne rozwiązania, co sprawia, że nie jest infantylnie. Krótko mówiąc, Oliver wkłada w ten film serce i wydaje się być jednym, który ma myśl i pomysł, jak zrobić dobry film.

DM-03656 – Liam Neeson and Forest Whitaker in TAKEN 3.

Na planie oczywiście spotykamy starych znajomych, czyli Liama Neesona i Maggie Grace. Musicie mnie zrozumieć –  piszę z perspektywy chłopaka, który w 2005 r. podziwiał opalone nogi Grace w Zagubionych na TVP1. A potem jeszcze jako wyzwoloną seksualnie rockmenkę w Californication. Jeżeli więc w Uprowadzonej 3 próbują mi wcisnąć kit pod tytułem: “Maggie Grace w roli licealistki”, to muszę się mimowolnie śmiać. Muszę się śmiać do rozpuku, uderzając rytmicznie głową w ścianę, mając w pamięci, jak słabo jest skonstruowana jej postać i jak sama Grace mało w nią wkłada jakiegokolwiek aktorskiego wysiłku. Tak, aktorstwo nie jest zdecydowanie plusem filmu. Wiadomo, jaką pozycję ugruntował sobie w ostatnich latach Neeson w Hollywood – mamy więc “standardowego Neesona”, postać wrażliwego twardziela, z dwoma wyrazami twarzy, które przybiera zależnie od sytuacji, czyli: wkurzenie i troska.

Ale jest jedno światełko w tunelu. Światełko tak jasne, iż przeznaczam na nie osobny akapit. A tym światełkiem jest Forest Whitaker. Aktor znany, choć w ostatnich latach lekko na uboczu. Tu gra antagonistę, który nie jest jakimś nowatorskim geniuszem zła, a jest starą wyświechtaną gatunkową łatką. Lecz jednak Whitaker wyciska z tego ogranego konceptu naprawdę dużo i gra bardzo dobrze. Jest też jednym z powodów dlaczego w rubryczce ocena nie widnieje sromotne 1/10.

[quote]Jak zwykle w przypadku takich filmów interesuje mnie nie to, jak można nakręcić tak słaby film, ale jak taki słaby film można tak dobrze sprzedać? [/quote]

Uprowadzona 3 świętuje triumf w box officach, a producenci potwierdzą wkrótce prace nad czwartą częścią, w której Neeson będzie ratował swojego wnuka. Czekam z niecierpliwością.

Więc w sumie dlaczego 3/10? Mimo wszystko oglądało się to to nie najgorzej. Owszem, po wyjściu z sali kinowej chciałem urządzić bojkot o zwrot pieniędzy za bilet, ale nie czułem jakiegoś obrzydzenia podczas seansu. Bardziej byłem rozbawiony widokiem żenująco wielkiej liczby klisz, z których zbudowana jest ta historia. Więc jeżeli kiedyś znajdziecie Uprowadzoną 3 w biedronkowym koszyku za przysłowiowe 4,90, to kupcie. Zapewnicie sobie całkiem fajny rozrywkowy wieczór. W innym przypadku trzymajcie się z daleka.

REKLAMA