search
REKLAMA
Nowości kinowe

Rękopisy nie płoną

Krzysztof Połaski

26 lipca 2014

REKLAMA

plakat_mRękopisy nie płoną przerażają swoim spokojem. Nikt się nie śpieszy, akcja jest powolna, lecz misternie zaplanowana. Od wyroku bezpieki nie ma odwołania, śmierć jest nieuchronna. Nie wiadomo jedynie w jakich okolicznościach i w jaki sposób nastąpi. W pressbooku najnowszego filmu Mohammada Rasoulofa można przeczytać, że obraz ten mówi o Iranie więcej, niż na jego temat w ostatnich latach powiedziały media. Nie sposób nie zgodzić się z tym stwierdzeniem.

Wypadki chodzą po ludziach, normalna sprawa, zdarza się. Jednak wyjątkowo często „zdarzają się” wśród irańskiej inteligencji; pisarze, poeci, tłumacze, publicyści czy aktywiści polityczni tracą życie w wypadkach samochodowych, mają zawały serca, stają się ofiarami – rzecz jasna przypadkowych – postrzałów czy pchnięć nożem. Traf chce, że najczęściej śmierć spotyka osoby krytykujące Islamską Republikę Iranu.

Najkrwawsze były lata 1988 – 1998. Wówczas bezpieka zlikwidowała ponad 80 osób będących niewygodnymi lub groźnymi dla kraju oraz jego ustroju. Ten swoisty „łańcuch dziwnych wypadków” prawdopodobnie trwałby jeszcze dłużej, gdyby sprawa nie wyszła na jaw po zamordowaniu w listopadzie 1998 roku opozycjonisty Dariusha Forouhara oraz jego żony, a następnie – na przestrzeni dwóch miesięcy – trzech pisarzy.

1

Właśnie tymi wydarzeniami zainspirował się Mohammad Rasoulof, tworząc Rękopisy nie płoną. Film został nakręcony nielegalnie (pozwolenie na realizację wydaje Ministerstwo Kultury i Orientacji Islamskiej), zresztą Rasoulof i tak nie dostałby zgody: po pierwsze już w 2010 roku za filmowanie bez pozwolenia otrzymał dwudziestoletni zakaz wykonywania zawodu, po drugie żaden z cenzorów nie zgodziłby się na realizację obrazu jawnie antyirańskiego. Do tego twórca postanowił, że produkcję podpisze wyłącznie swoim nazwiskiem, aby nie narażać ekipy oraz aktorów na ewentualne sankcje. Jako, że urodzony w Sziraz artysta jest pod stałą obserwacją bezpieki, oczywistym jest, że ten gest ma znaczenie wyłącznie symboliczne, podejrzewam, iż dla irańskich „uboli” dotarcie do reszty ekipy nie byłoby większym problemem.

Podniszczony, stary Peugeot 405. Na fotelu pasażera siedzi wątłej postury jegomość, ma zapuszczoną brodę, a jego głowę zdobi czapka zimowa. Po oczach widać, że coś nie daje mu spokoju. Osobnik za kierownicą ma inny wzrok, nie tyle spokojniejszy, co bardziej skupiony. Już sam ubiór zdradza, że pasażera i kierowcę różni status majątkowy; ten pierwszy ma na sobie jakieś łachmany, natomiast drugi jest ubrany w elegancką skórzaną kurtkę. Pomimo tego, jest coś, co ich łączy, a mianowicie pracują w tej samej firmie, służbie bezpieczeństwa.

3

Tym pierwszym jest Khosrow, który jest zmuszony do naprawy swojego błędu sprzed lat. Gdyby wówczas wywiązał się z zadania w pełni, dzisiaj nie byłoby sprawy. Ponadto do takiej, a nie innej drogi zawodowej zmusiła go sytuacja materialna; przez długoletnią terapię syna nie tylko stracił wszystkie swoje oszczędności, ale także zadłużył się. Teraz biega od bankomatu do bankomatu i stale sprawdza, czy na koncie pojawiły się środki niezbędne do kontynuowania leczenia dziecka.

Jego partnerem jest Morteza, aparatczyk, który za swoją lojalną służbę jest sowicie wynagradzany, dzięki czemu mógł z rodziną przeprowadzić się na nowe, strzeżone osiedle. Khosrow i Morteza mają za zadania znaleźć dwie kopie rękopisu dzieła Kasry, schorowanego pisarza, który opisał nieudany zamach na życie jego oraz dwudziestu innych intelektualistów, mający miejsce kilka lat temu podczas podróży rządowym autokarem na zjazd literatów w Armenii. Autobus miał się stoczyć z góry, ale coś zawiodło, wszyscy przeżyli. Agenci są bezwzględni i beznamiętni, w bagażniku służbowego Peugeota trzymają jednego z poetów, aby „popełnić mu samobójstwo” w jego domu poza miastem. Fakt, że mają zlikwidować człowieka nie robi na nich wrażenia, praca jak praca. Po drodze wypijają herbatę oraz dokonują zakupu potrzebnej liny, oczywiście na fakturę, przecież nie będą płacić z własnej kieszeni za materiały niezbędne do pracy.

2

Po przeciwnej stronie barykady znajdują się wrogowie systemu, ludzie wykształceni, pragnący zbliżenia Iranu do zachodu oraz rozdziału państwa od religii. To nie są prości ludzie dający się łatwo manipulować władzom, czyli stanowią dla rządzących największe zagrożenie. Jeżeli nie da się nimi manipulować, to należy ich zastraszyć, może spokornieją, a jeśli to nie przyniesie skutku, wówczas należy ich zgładzić. W wizji reżysera intelektualiści bardzo kontrastują z agentami bezpieki, szczególnie Khosrowem; pisarze w swoich przestronnych mieszkaniach są otoczeni drogimi meblami, sprzętem RTV i AGD, ich lodówki są pełne najrozmaitszych smakołyków, natomiast „esbek” ledwo wiąże koniec z końcem, gnieździ się z rodziną na kilku metrach w obskurnym budynku a o wynagrodzenie finansowe musi wręcz błagać.

Szczególną i interesującą postacią jest cenzor i szef bezpieki. Zdrajca, sam kiedyś sam był ofiarą, teraz jest oprawcą. To on pociąga za sznurki, jest panem życia i śmierci. Cyniczny i bezwzględny, zrobi wszystko, aby osiągnąć swój cel. Od niego zależy kiedy, gdzie i w jakich okolicznościach zostanie zamordowany przeciwnik.

Najbardziej przerażające w obrazie jest… ciągle przywoływanie i powoływanie się na boga. Allah jest stale obecny, według bohaterów wszystko dzieje się z jego woli oraz za jego przyzwoleniem. Jest uniwersalną wymówką; masz umierającego syna? Bóg tak chciał. Masz zabić człowieka? Jeżeli tylko taka jest wola boska. Bóg dał, bóg zabrał.

4

Reżyser – mimo swojej fatalnej sytuacji – stara się patrzeć na Iran trzeźwym okiem. Rasoulof oskarża system, a nie poszczególne jednostki. Dlatego filmuje agentów bezpieki jako w gruncie rzeczy biednych i zwykłych ludzi, szarych obywateli, którzy z mniej lub bardziej jasnych powodów stali się mordercami. Twórca ma świadomość, że oni są wyłącznie marionetkami w rękach rządzących Iranem, muszą wykonywać swoje obowiązki, bo jeżeli tego nie zrobią, to wówczas ktoś inny zlikwiduje ich. Najdobitniej wizję autora podsumowuje jeden z bohaterów, mówiąc: „życie jest piękne, tylko świat jest gówniany”.

Rękopisy nie płoną oczywiście nie są wolne od wad, można narzekać, iż niektóre ze scen są niepotrzebnie przedłużane, można polemizować dlaczego pisarz w dobie cyfrowej zdecydował się na sporządzenie rękopisów, a nie zapisanie swojego dzieła na jakimś serwerze, jednak jestem zdania, że należy przymknąć na to oko. Bowiem mamy do czynienia nie z kolejnym zwykłym filmem, lecz z obrazem będącym symbolem walki o wolność.

Ten film to krzyk, to rozpaczliwe szukanie pomocy. Ta produkcja przeraża, bo pokazuje nam wycinek z irańskiej rzeczywistości. To się niestety dzieje naprawdę.

REKLAMA