search
REKLAMA
Nowości kinowe

Pussy Riot. Modlitwa punka

Ewelina Świeca

27 listopada 2013

REKLAMA

7545365.3

O występie Pussy Riot z 2012 roku i jego przesłaniu słyszał pewnie każdy. O prawnych skutkach występu trzech członkiń punkowego zespołu również powszechnie wiadomo. Brytyjsko-rosyjski film dokumentalny „Pussy Riot. Modlitwa punka” autorstwa Mike’a Lernera i Maxima Pozdorowkina nic aż tak odkrywczego nie przynosi: w dużej mierze mówi o tym, co już wiemy. Z dokumentu dowiedzieć się można tego, co dostępne jest w mediach. W filmie zebrano informacje dotyczące grupy Pussy Riot i jej działalności, a do tego przedstawiono biografie uwięzionych dziewczyn oraz pokazano ich rodziny (rodziców, dzieci), ukazano kulisy procesu, w tym przemowy oskarżonych wygłaszane w sądzie i oczekiwanie na wyrok. Półtoragodzinny materiał może posłużyć mniej wtajemniczonym, a i późniejszym pokoleniom, które nie będą świadkami współczesnych nam zdarzeń.

„Pussy Riot. Modlitwa punka” to dokument, w którym forma jest drugorzędna i niezauważalna. Autorzy całą uwagę skupili na treści: na publicystycznym przekazie dotyczącym zdarzenia w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela z udziałem Pussy Riot. Treść jest tak podana, by widz stanął po stronie Pussy Riot. Oskarżone, również reszta zespołu pozostająca na wolności, są tu „pozytywnym bohaterem” – niezrozumianymi przez Cerkiew i władzę – którym stawia się niesprawiedliwe zarzuty.

Nadieżda Tołokonnikowa, Maria Alochina i Jekatierina Samucewicz to zbuntowane, uparte, dumne i pewne siebie młode kobiety, którym niestraszne jest więzienie. Nie chcą co prawda zostać skazane, ale też nie wyrzekną się swych ideałów, byle czym prędzej wyjść na wolność, nawet jeśli oznacza to dla Nadii i Marii rozłąkę z córkami. Dziewczyny, jak na pobyt w areszcie, są w dobrych nastrojach. Uwięziona Nadia prezentuje się wręcz pięknie, jest w dobrej kondycji fizycznej i duchowej. Oskarżone trzymają się tego, że nie rozumieją stawianych zarzutów albo że są one niesłuszne. Ich występ został źle zrozumiany, wbrew zarzutom – nic nie zniszczyły (nie miały takiego zamiaru), nie chciały nikogo obrazić – ani władzy, ani uczuć religijnych. Dla przypomnienia: postawiony zarzut był za chuligaństwo i nienawiść religijną – tak zaklasyfikowano niespełna minutowe wykonanie utworu zespołu „Bogurodzico, przegoń Putina” w cerkwi podczas nabożeństwa. I ten ostatni fakt, że oskarżone próbowały występować w czasie nabożeństwa, jest silnym argumentem oskarżenia i wyznawców Cerkwi.

image

Podążając ideowo za przesłaniem filmu, zespół Pussy Riot powstał, by dać wyraz sprzeciwu stanowi obecnej władzy i jakości systemu, sprzeciwu wobec sztywnej współpracy władzy (Putina) i rosyjskiej Cerkwi. Występy Pussy Riot to także sprzeciw wobec ograniczenia prawa do szeroko rozumianej wolności przekonań i ich wyrażania. Zatem oprócz celu publicystycznego film wpisuje się w dyskurs na temat wolności wypowiedzi artystów, każe nam także wrócić do pytania o granice sztuki – czy w ogóle takie są? Bo to, co dla jednych jest wyrazem wolności lub sztuki, wypowiedzią artystyczną (często z przesłaniem, z którym utożsamia się autor), dla innych jest kiczem, głupotą, bezsensem bądź obrazą wartości moralnych, religijnych, najwyższych urzędów państwowych. A wartościom tym należy się bezwzględny szacunek – i tego władze rosyjskie (sąd) i Cerkiew się trzymają. Bo z władzą warto iść pod rękę, przynajmniej kroczyć u jej boku, a już na pewno jawnie i prowokacyjnie nie sprzeciwiać się jej. Chcąc przyjąć inny punkt widzenia, trzeba liczyć się z  konsekwencjami prawnymi. I zdaje się, że członkinie Pussy Riot zdawały sobie z tego sprawę, choć nie przewidywały jak absurdalny, pokazowy ( i jednocześnie przerażający, chociaż po oskarżonych tego nie widać) będzie proces wytoczony przez Rosję.

pussy_riot

Z filmu wywnioskować też można, że Pussy Riot stało się – w zasadzie cały czas staje się – znakiem buntu, który zadomowił się w kulturze, mediach. Film posłużył jako reklama tego znaku, pieczętując jego znaczenie i wydźwięk. Dzięki dokumentowi niewątpliwie przybędzie zwolenników, propagatorów poczynań Pussy Riot – z prostego powodu: film pokazuje, jak popularny stał się na świecie proces sądowy Pussy Riot i jakie poparcie mają jego członkinie.

Dobrze? Źle? Każdy niech zdecyduje sam.

crime-and-punishment-pussy-riots

REKLAMA