search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

Palo Alto

Filip Jalowski

21 stycznia 2015

REKLAMA

paloalto-posterAmerykańska krytyka podchodzi do Jamesa Franco z dużą dozą nieufności. Aktor, który przez długi czas kojarzony był jedynie z komediowymi wygłupami zaczął popychać swoją karierę w zupełnie innych kierunkach. Oprócz żartów u boku Setha Rogena w jego życiu od ładnych kilku lat obecna jest reżyseria, w tym zmagania z przełożeniem na język filmu pozornie nieprzekładalnej prozy Faulknera. Razem z premierą zbioru opowiadań Palo Alto (2010) Franco stał się również autorem. Jego projekty zyskują zazwyczaj mieszane recenzje, część opinii publicznej wytyka mu przerost ambicji nad możliwościami, ci bardziej złośliwi wyzywają od bogatych dzieciaków. Niezależnie od ocen odbiorców, nie można odmówić mu jednak tego, że generuje wokół siebie niesłabnący dyskurs. James Franco jest stałym elementem amerykańskiej mapy kulturowej, a filmowa adaptacja Palo Alto jest kolejnym dowodem na potwierdzenie tej tezy.

Reżyserią melancholijnej opowieści o zagubionych nastolatkach dorastających w okolicach Doliny Krzemowej została Gia Coppola, zaliczająca tym samym swój fabularny debiut. Nazwisko nie jest oczywiście przypadkowe. Dziadkiem niespełna trzydziestoletniej reżyserki jest twórca Czasu Apokalipsy, siostrą tragicznie zmarłego ojca reżyserka Przekleństw niewinności. Mała Gia pojawiła się zresztą w segmencie dziadka w Nowojorskich opowieściach, a ten zadedykował jej swoją ciepłą komedię z Robinem Williamsem (Jack, 1996). Palo Alto zdecydowanie bliżej jednak do estetyki znanej z filmów Sofii. To bardzo podobna delikatność w podejściu do postaci, skupienie się na rzeczach z pozoru błahych, ale ostatecznie składających się na portrety psychologiczne bohaterów.

paloalto-1

Filmowa opowieść dość luźno opiera się na poszczególnych nowelach ze zbioru Franco (autor jest zresztą producentem oraz odtwórcą roli szkolnego trenera). Taka taktyka nie tyle wymusza, co sprzyja stworzeniu historii mozaikowej, dość swobodnie przeplatającej przeżycia kilku wiodących postaci. U Coppoli na pierwszym planie znajduje się April (Emma Roberts), Teddy (Jack Kilmer), Fred (Nat Wolff) i Emily (Zoe Levin). Każde z nastolatków ma swoje większe i mniejsze problemy. Część z nich podana jest widzowi na tacy, część jedynie delikatnie zasugerowana, przebijająca spod beztroskich, imprezowych masek. Jak to już w kinie mozaikowym bywa, drogi bohaterów wciąż się krzyżują. Razem z nimi zderzają się również doświadczenia i problemy, nie ma jednak mowy o wielkich wybuchach, które rozwiązują wszystkie skomplikowane sytuacje życiowe. Mamy do czynienia z czymś zupełnie przeciwnym, znanym z filmów Sofii Coppoli – zamiast eksplozji twórcza nuda, interesujące „nic nie dzianie”.

Dla części widzów będzie to z pewnością przeszkoda niemożliwa do obejścia. Chociażby dlatego przez rozpoczęciem seansu warto zdać sobie sprawę z tego, że Palo Alto mimo debiutu w Wenecji oraz Toronto ma o wiele więcej wspólnego z produkcjami, które rozpoczynają swoją drogę w Sundance lub na Tribeca Film Festival. To takie podręcznikowe amerykańskie indie cinema, czyli filtrowanie życia niczym niewyróżniających się bohaterów przez autorskie szkiełko twórcy. Ci, którym nie po drodze z takim podejściem do kina nie mają nawet co próbować, osoby śledzące jankeskie filmy niezależne powinny być zadowolone.

paloalto2

Pierwszy film Gii Coppoli nie rzuca widza na łopatki, potrafi jednak wyciszyć i wciągnąć do świata nastolatków z Palo Alto. Jak to u debiutantów, czuć w nim wiele inspiracji. W drodze pomiędzy domami a szkolnymi ławkami odnajdziemy kino Sofii Coppoli, Gusa Van Santa (w szczególności Paranoid Park) czy Larry’ego Clarka, choć Gii zdecydowanie bliżej do melancholii przedmieść, niż do pazura Dzieciaków. Oglądając film czujemy, że reżyserka z całą pewnością wielokrotnie oglądała klasyki pokroju Ostatniego seansu filmowego, Beztroskich lat w Ridgemont High, American Graffiti czy Dazed and Confused. Palo Alto to oczywiście nie ten sam kaliber, ale Coppola ma przecież wiele czasu na wytoczenie cięższych dział. Zdecydowanie udany debiut.

REKLAMA