search
REKLAMA
Nowości kinowe

Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków

Mateusz Górniak

24 stycznia 2014

REKLAMA

7589837.3Autorem recenzji jest Mateusz Górniak.

Zwycięzca Grand Prix Nowych Horyzontów, „Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków” to filmowa petarda, odtrutka na hollywoodzką zgniliznę i podróż do fascynującej, pełnej magii rzeczywistości rosyjskiej republiki Mari Eł, w której ludzie wracają do swoich korzeni.

Miłość, śmierć, wiosna, lato, jesień i zima subtelnie zamieniają się miejscami. Pełne ludowego wdzięku kobiety noszą w sobie nieskrępowany cywilizacją erotyzm, z ukryć wychodzą mieszkańcy wierzeń i przesądów praojców. Cały ten świat odległego folkloru składa się na 26 niecodziennych, pełnych realizmu magicznego opowieści o kobiecości, wchodzeniu w dorosłość oraz życiu na łonie barwnej tradycji ludu Maryjczyków.

Film Aleksieja Fedorczenko nie posiada nawet szczątkowej fabuły, nie wspominając już o zależnościach przyczynowo-skutkowych. Reżyser oprowadza nas po odrealnionych historiach maryjskich kobiet, które na co dzień zajmują się swoim erotyzmem i relacjami z dosyć kapryśnymi bóstwami i stworami zamieszkującymi rozległe lasy. Przez niemalże dwie godziny obserwujemy tańce, rytuały, wybuchy pogańskich czarów i obfite, falujące piersi oraz rumiane twarze. Każda z bohaterek ma imię na literę O i jest słowiańskim marzeniem Rubensa. Opowieść o każdej z nich to kolejna cząstka fascynującego życia ludu zamieszkującego nieznane nam obszary Matki Rosji.

458547_1.1

Ten rozległy, pełen sentymentu i poczucia humoru świat stworzony przez reżysera przypomina mi nieco „Amarcord”. Fellini dając popis realizmu magicznego przedstawił włoską prowincję z całym wachlarzem jej obyczajów i anegdot, posłużył się wielką siłą powtarzania miejscowych legend i historii. Ten sam atut spektakularnej gawędy posiadają „Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków”, gdzie Fedorczence udaje się zapomnieć o wszystkich traumach swojego kraju. Jego bohaterowie nie są skazani na porażkę przez putinowski kapitalizm bez ludzkiej twarzy czy pamięć o krwawej, komunistycznej przeszłości. To nie są stepy z „Euforii” Iwana Wyrypajewa, gdzie porywy ludzkich namiętności tłumione są butem twardych, rosyjskich realiów. W reżyserskiej wizji Mari Eł nie było wujka Stalina, ani nie ma złowrogiego Putina. Jest to świat całkowicie apolityczny, którym nie rządzi żaden surowy bóg rzucający kłody pod nogi swoim poddanym. Pojawia się natomiast cała plejada leśnych bożków, którzy w postaci wierzb albo potworów wchodzą w żywą i taneczną interakcję z miejscowymi.

W tej ucieczce od rzeczywistości Fedorczenko znajduje dla swojego filmu ideologiczne usprawiedliwienie. Jedna z najbardziej efekciarsko pomyślanych scen odsłania nam krajobraz Mari Eł z wielkim napisem „pokój światu”. Autor nie chce jątrzyć starych ran, ani demonstrować nam dawno już zademonstrowanego zła ludzkiej duszy. Na całe otaczające nas zło, na komunistycznych oprawców, na rządy Putina, głód w Afryce i na pedofilię w kościele odpowiedzią jest ucieczka do wierzeń Maryjczyków, gdzie ludzie są szczęśliwsi, a reżyser z wielką swobodą tapla się w realizmie magicznym.

458546_1.1

Poza funkcjonowaniem w całkowicie innym wymiarze, gdzie nie zakrada się ani polityczna rzeczywistość, ani hollywoodzkie epidemie, na niezwykłość filmu twórcy „Milczących dusz” wpływa formalna świeżość. Wszystkie nasze najmilsze wyobrażenia o rosyjskiej duszy znajdują tutaj ujście – z kobiet Fedorczenko wyciąga maksimum ludowego erotyzmu, z mężczyzn słowiańską dumę i zabawną bezradność, a z krajobrazu tyle magii, ile tylko potrzebuje do snucia swojej rozhulanej opowieści. Film jest wizualną ucztą dla oka, a aktorzy swoją naturalnością tylko pomagają nam zatopić się w tym odległym świecie.

„Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków” to jedno z tych dzieł, które zabiera nas w odległą, fascynującą podróż. Pozwala upajać się miejscowymi rytuałami i pokazuje nam rzeczywistość, która śni piękny sen bez snobistycznej Fabryki Marzeń. Tylko tyle. I aż tyle, bo świat Fedorczenki naprawdę zachwyca.

REKLAMA