search
REKLAMA
Nowości kinowe

Na zawsze twoja

Maciej Niedźwiedzki

11 września 2014

REKLAMA

pKarl Hoffmeister (Alan Rickman) jest zamożnym przemysłowcem i właścicielem dobrze prosperującej fabryki szyn. Karl to mężczyzna w podeszłym wieku, który jest ojcem kilkuletniego Otto oraz mężem pięknej, i znacznie od niego młodszej, Lotte (Rebecca Hall). Mieszkają w imponującym dworku na prowincji, dnie spędzają w ciszy bogato zdobionych pokoi, które czasami wypełnia muzyka grającej na fortepianie Charlotte. Ich życie pozbawione gwałtownych emocji zastygło, zatrzymało się w czasie. Poczucie bezpieczeństwa zapewnia im finansowa stabilność, życie w luksusie zastąpiło im posiadanie marzeń, a niezmienny od lat rytm dnia (zawsze o tej samej godzinie pobudka, potem kolejne śniadania, obiady, kolacje) spowodował, że razem z nimi w murach ich posiadłości zamieszkała stagnacja.

Wszystko się zmieni po zatrudnieniu przez Karla młodego i ambitnego Friedricha Zeitza (Richard Madden). Ten bardzo szybko awansuje, by w końcu stać się sekretarzem-zastępcą starego i schorowanego Hoffmeistera, wprowadzi się do jego domu, zacznie odgrywać coraz ważniejszą rolę – nie tylko w funkcjonowaniu fabryki. W jego zachowaniu nie ma jednak chciwości, Zeitz nie jest dorobkiewiczem i konformistą. To postać godna zaufania i uczciwa. Do domu Hoffmeistera przyniesie ożywienie, dyskusję i, co kluczowe, obudzi w stonowanej Lotte potrzebę miłości, fizycznej bliskości z drugą osobą. Otto odnajdzie w nim nieobecnego ojca i wychowawcę. Z kolei do fabryki Zeitz wprowadzi konieczne innowacje, zwiększy jej wpływy i zasięg.

p

Karl Hoffmeister wszystko to oczywiście widzi i rozumie, odsuwa się więc w cień, z dystansu obserwuje przebieg zdarzeń, nie ingeruje. Między całą czwórką rodzą się interesujące relacje – w dość nietypowy sposób wyważone. Nie ma tu bowiem postaw radykalnych (nie ma łez, krzyku, jawnego wyrażania emocji, gniewu czy rozczarowania), wszystko rozgrywa się między słowami, między spojrzeniami. Filmowym bohaterom nie pozwalają na to towarzyskie konwense, zobowiązania i ich wewnętrzna uczciwość. To świat, gdzie nie ma miejsca na zdradę, gdzie nikt nie pozwoli sobie na kłamstwo.

Monotonia świata przedstawionego niekorzystnie jednak wpływa na fabułę filmu Leconte. Na zawsze twoja zbyt długo stoi w miejscu, reżyser odwleka, jak tylko się da, nieuchronne zmiany. Reżyser delektuje się nieoczywistą sytuacją wyjściową. Pierwsze dwa akty są jedynie obserwacją jednego stanu, Leconte boi się zrobić krok w którąkolwiek ze stron, by widza bardziej zainteresować. Ta ciągła obserwacja, ten niezmienny status quo – po godzinie zaczynają nużyć. Subtelne gesty powtarzają się, nie otrzymujemy żadnych odpowiedzi. Romans, nie-romans nie otrzyma własnej tożsamości – będzie zagadką dla nas i dla zachowawczych kochanków. Emocjonalny chłód zacznie doskwierać i oddalać nas od tych postaci. W końcu wszystkich zacznie atakować zniecierpliwienie. To nie może tak bez końca trwać! Jednak wtedy właśnie wybuchnie wojna. Niestety za późno, by uratować ten scenariusz.

b

Po Na zawsze twoja trudno wyjść usatysfakcjonowanym. To film zbyt zachowawczy, stworzony jakby bez serca. Wpisuje się w gatunkowe ramy melodramatu, ale nie dostarcza odpowiednich emocji. Forma i obyczaje nie pozwalają bohaterom wyrazić tego, co czują, a reżyser nie potrafi nadać swojemu filmowi odpowiedniej temperatury, ani do końca wykorzystać potencjału aktorów. Niby razem mieszkają, jedzą i mijają się na korytarzu, ale tak naprawdę każdy żyje osobno unikając spojrzeń i dotyku. To zbiór indywidualności, między którymi nie ma chemii. Widz na taki stan rzeczy musi zareagować obojętnością i znużeniem.

Na zawsze twoja cierpi też od strony realizacyjnej. Wiele scen, niestety, przypomina teatr telewizji: przez manieryzm kreacji aktorskich, oświetlenie i pracę kamery. A Promise wydaje się być filmem sztucznym i wykalkulowanym, zrobionym przez mało zręcznego rzemieślnika. To film pod względem technicznym staroświecki i merytorycznie zbyt bezpieczny. Nie podejrzewałbym twórcy, mimo sporego reżyserskiego dorobku, o umyślną stylizację. Tym razem to raczej nieudolność, ponieważ za dużo elementów w tym filmie nie gra tak, jak powinno.

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA