search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

KSIĄDZ. Smarzowski kontra kościół?

Filip Jalowski

23 marca 2017

REKLAMA

ShowMax to platforma VOD należąca do południowoafrykańskiego giganta, firmy Naspers. Mimo tego, że na polskim rynku funkcjonuje zaledwie od lutego, dosyć agresywna kampania reklamowa sprawiła, że wiele mediów zaczęło wymieniać ją jednym tchem z potentatami pokroju Netflixa. Jak na ten moment tego typu porównania są moim zdaniem budowaniem nieco na wyrost, ponieważ to, co w zamian za stosunkowo niski abonament oferuje nam obecnie ShowMax, pozostawia wiele do życzenia. Nie znaczy to jednak, że serwis nie jest wart uwagi.

Interesujące wydają się chociażby zapewnienia Macieja Sojki, czyli osoby odpowiedzialnej za rozwój usługi na terenie Polski. Wedle jego stanowiska ShowMax zamierza tworzyć w ciągu roku około dziesięciu polskich produkcji, które będą docierać do widzów jedynie za pośrednictwem platformy. W momencie pisania tego tekstu trwają podobno rozmowy z kilkoma rozpoznawalnymi w Polsce reżyserami, a na koncie ShowMaxa już w tym momencie znajdują się dwie etiudy zrealizowane przez jednych z najszerzej komentowanych polskich twórców ostatnich lat – Patryka Vegę oraz Wojciecha SmarzowskiegoCzerwony punkt Vegi, z Ewanem McGregorem w roli głównej, inaugurował obecność ShowMaxa na polskim rynku. Ksiądz Smarzowskiego to z kolei najnowsza produkcja mająca nakłonić widzów do wykupienia abonamentu platformy. Czy dwudziestominutowa etiuda z Arkadiuszem Jakubikiem jest jednak czymś więcej niż kreatywną reklamą portalu?

Kampania odsyłająca widza do zarejestrowania się na stronie i obejrzenia nowego filmu autorstwa Smarzowskiego nie jest do końca uczciwa. Telewizyjne teasery oraz fragmenty etiudy pojawiające się w sieci solidarnie milczą na temat długości produkcji, zapraszając jedynie na seans najnowszego obrazu twórcy. Należałoby postawić pytanie, czy tworzenie kilkunastominutowych filmów nie jest jedynie działaniem pod publikę, czymś, co ma zamydlić oczy i odwrócić uwagę klientów od faktu, że obecna oferta ShowMaxa nie jest zbyt obszerna, a sama firma nie dysponuje w tym momencie budżetem, który pozwoli jej na realizację pełnowymiarowych filmów czy też seriali. Zważywszy na to, że w scenografiach stworzonych na potrzeby Księdza zrealizowano również reklamy, które promują ShowMaxa, można pokusić się nawet o stwierdzenie, że etiuda powstała przy okazji. Skoro i tak zaangażowano już Smarzowskiego, przygotowano plan zdjęciowy i dopięto wszelkie kwestie organizacyjne, to czemu by nie pójść o krok dalej i nie stworzyć noweli, którą rozreklamuje się jako najnowszy film twórcy Wołynia?

Jest jednak również druga strona medalu. Smarzowski to wciąż Smarzowski, a Ksiądz niezależnie od okoliczności, jakie towarzyszyły jego powstaniu, stanowi nowy wpis w jego filmografii. Mamy w nim elementy charakterystyczne dla stylu reżysera – obrazy rodem z najciemniejszych zakamarków Polski B, Arkadiusza Jakubika paradującego po ekranie w bokserkach i koszulce bez rękawów oraz szarość normalnego życia skontrastowaną z neonowymi światłami motelu, w którym zbrodnia idzie w parze z czarnym humorem. Kiedy przymkniemy oko na to, że film jest w pewnym sensie pochwałą dla świata, w którym nie musimy martwić się o sprawny kabel antenowy oraz brak polskich napisów do pirackiej wersji filmu pobranej z sieci, można odnaleźć w Księdzu zalążek tematu, który faktycznie elektryzuje reżysera. I choć prawdziwy sens tytułu etiudy nie zostaje wyjaśniony drogą werbalną, to sposób, w jaki Smarzowski konstruuje swoją historię, jest wystarczający do tego, aby zrozumieć, która kwestia związana z klerem jest dla niego na tyle istotna, że warto poświęcić jej film idealnie wpisujący się w stylistykę jego poprzednich produkcji.

Ciężko wymagać od twórcy, aby w przeciągu kilkunastu minut solidnie wgryzł się w temat, podarował widzom zupełnie nową jakość. Ksiądz nie jest w tym przypadku wyjątkiem. Osoby znające twórczość Smarzowskiego momentalnie zorientują się, że jest on dobrze zrealizowaną mozaiką utworzoną z elementów, które dobrze znają. Już sam angaż Jakubika do roli głównej oraz wybór Białego misia na utwór promujący i pojawiający się w trakcie etiudy mówią same przez się – ShowMax chce ściągnąć widzów tym, co elektryzuje polską publikę mniej więcej od premiery Wesela (2004). Trzeba jednak zaznaczyć, że Smarzowski pozostaje uczciwy zarówno w stosunku do siebie, jak i widza. Ksiądz, mimo zdecydowanie komercyjnego charakteru, wciąż pozostaje interesującą wycieczką do wypełnionego całą rzeszą wykolejeńców świata twórcy, a może i zapowiedzią jednego z jego kolejnych filmów.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA