search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

ISLANDZKA OPOWIEŚĆ. Zabiorą ci wszystko, co kochasz – Tofifest 2015

Michał Degórski

21 października 2015

REKLAMA

hrutarPolski dystrybutor reklamuje film Rams (oryginalny islandzki tytuł to Hrútar), czyli w dosłownym tłumaczeniu „barany”, jako Islandzką opowieść. Jest to określenie o tyle mylne, iż film Grímur Hákonarsona nie ma w sobie nic z epickiej, wielowątkowej opowieści, pozbawiony jest również cech uniwersalizmu, mogących świadczyć o kreśleniu panoramy socjologicznej całego kraju.

Z pewnością wiele mówi o ludności zamieszkującej Islandię, będącej wedle ich lokalnego powiedzenia „upartą jak barany”, ale ta nagrodzona w sekcji „Un Certain Regard” na festiwalu w Cannes skromna produkcja to w gruncie rzeczy bardzo prosta historia o determinacji i uporze. O szukaniu pomysłu na sprzeciwienie się nadciągającej małej apokalipsie, mogącej doprowadzić małą społeczność żyjącą na odludziu malowniczej Islandii do ruiny.

HRUTAR_RAMS_Still

Bracia Gummi (Sigurður Sigurjónsson) i Kuddi (Theódór Júliusson) zajmują się hodowlą owiec. Swoją reputację zawdzięczając unikatowym baranom, których rodowód sięga czasów starożytnych. To ich jedyne źródło utrzymania na tej zapomnianej przez Boga i ludzi dolinie. Mimo pokrewieństwa i bliskiego miejsca zamieszkania sięgającego nie dalej niż kilkanaście metrów, panowie nie rozmawiają ze sobą od czterdziestu lat, a jedyny kontakt utrzymują za pomocą wiadomości, dostarczanych przez psa. Ich nudną, acz nie pozbawioną sensu egzystencję przerywa nagła epidemia, choroba zwana trzęsawką, na którą zapadają owce Kuddiego. Śmiertelna, zaraźliwa dolegliwość jest zdolna do rozprzestrzenia się na stada w całym kraju. Wtedy do głosu dochodzą władze. Przychodzą funkcjonariusze, wykonujący bezdusznie polecenia, z zamiarem odebrania im wszystkiego, co kochają.

Rodzeństwo zmuszone jest do uboju zwierząt w dolinie, stając do walki ze złożonością problemu. Radzą sobie z nim na swój mocno charakterystyczny sposób. Jeden, za pomocą sprytu cechującego jego znacznie rozsądniejszą osobowość, drugi – starając się wykorzystać swój temperament oraz charyzmę. Gummi, jako ten dojrzalszy, będzie zmuszony zająć się niesfornym, buńczucznym braciszkiem Kuddim. Brzmi to jak historia rozpisana na dorastające rodzeństwo, a przecież bracia są w mocno podeszłym wieku.

hrutar (1)

[quote]Reżyser, będący jednocześnie scenarzystą filmu, nie oszczędza im niczego, doprowadzając do absurdalnych, niezwykle komicznych scen, wywołujących szczerą salwę śmiechu wśród publiki.[/quote]

Przezabawna jest scena, gdy odpowiedzialny Gummi zajmuje się pijanym w sztok Kuddim, odwożąc go na koparce i wyrzucając pod szpitalem. To mówi wiele o nich – o chronicznie upartym rodzeństwie, lecz nie pozbawionym uroku w głęboko skrywanej trosce o siebie. Żywią do siebie urazę tak mocno – widzowi rzucane są jedynie strzępki informacji na temat tego, co poróżniło mężczyzn – że tylko zbliżająca się zagłada może ich skłonić do bezpośredniego kontaktu. Oni sami byliby w stanie przespać tak całe życie. Czy ta sytuacja doprowadzi do ich pojednania, czy wręcz przeciwnie – będzie jątrzyła się jeszcze bardziej?        

Rozwój wydarzeń doprowadza do niespodziewanego, niezwykle przejmującego i przemyślanego zakończenia. Cała, jakkolwiek prosta historia, nie gra na płytkich, łatwych do wzbudzenia emocjach, co doskonale widać w finale filmu – głęboko wzruszającym, obezwładniająco emocjonalnym oraz doskonale puentującym tę mądrą przypowieść o samotności, zawziętości oraz wytrwałości. Wielkim, jedynym w swoim rodzaju kontakcie (z naturą, bliskimi, może Bogiem), cementującym sens istnienia.

59a122dd3c00406a0f54dea1ad1f9f49

[quote]Sama intryga od początku do końca jest – jak przyznaje sam reżyser na spotkaniu w czasie festiwalu Tofifest, po seansie Islandzkiej opowieści – zlepkiem kilku historii, rzeczywiście mających miejsce wśród hodowców na Islandii.[/quote]

Widać to w filmie silnie noszącym w sobie znamiona dokumentu – gatunku, którym reżyser zajmował się na początku swojej kariery. Islandczyk zrealizował ją jednak wyjątkowo sprawnie, głównie za sprawą świetnego poprowadzenia aktorów, do tej pory silnie związanych z teatrem. Mieli oni utrudnione zadanie ze względu na oszczędność dialogów, jednak w autentyczny sposób oddali wszystkie towarzyszące braciom emocje. Na uwagę zasługują również niebywale imponujące zdjęcia urzekającej Islandii – mroźnej, surowej i jakby nieśmiertelnej.

Islandzka opowieść to niezły przykład jak prosta historia, opowiedziana w minimalistycznej formie, może wzbudzić wielkie emocje. Dość powiedzieć, że po projekcji filmu, na twarzach kilku osób biorących udział w seansie, pojawiły się łzy wzruszenia. Czy może być lepsza rekomendacja dla tego małego, wielkiego kina? Z drugiej strony słychać było również, przekonująco uargumentowane głosy, zarzucające produkcji zbytnią prostotę, nużącą narrację i popadanie w banały. Warto się jednak przekonać samodzielnie o własnych odczuciach – z pewnością nie pozostaniecie obojętni na seans tego filmu.

tofifest_2015_poster_a4_jimi_hendrix

REKLAMA