search
REKLAMA
Recenzje

PRZERWANE OBJĘCIA. Hołd i wyzwanie

Michał Bleja

26 kwietnia 2017

REKLAMA

Jedną z cech, jakie najbardziej imponują mi u reżyserów z dorobkiem, jest odwaga, aby mimo jasno sprecyzowanych oczekiwań fanów spróbować czegoś nowego, co być może narazi się na krytykę twardogłowych, za to rozszerzy horyzonty i pozwoli jeszcze bardziej rozbudować warsztat. Przerwane objęcia Almodóvar nakręcił, mając już od lat niekwestionowany status gwiazdy i bardzo wyraziście ukształtowany styl. Film ten jednak mocno wykracza poza konwencje, do których przyzwyczaił nas we wcześniejszych produkcjach, choć zarazem pełnymi garściami czerpie z wcześniejszych doświadczeń Hiszpana i historii kina w ogóle.

Przerwane objęcia to dreszczowiec, który naprawdę potrafi wywołać gęsią skórkę na plecach. Reżyser wcześniej kilkakrotnie eksperymentował z tym gatunkiem, jednak zawsze była to raczej zabawa konwencją niż poważne podejście do tematu (Matador). Tym razem nakręcił obraz, będący rasowym thrillerem, który oddaje hołd klasyce gatunku poprzez liczne nawiązania, a jednocześnie śmiało może z ową klasyką konkurować.

Scenariusz Przerwanych objęć jest jak na Almodóvara dość prosty, strukturę filmu komplikuje jednak nieliniowość – kolejne sekwencje na linii czasu oddalone są od siebie o całe dziesięciolecia, mimo to udaje się zachować spójność opowieści. Mamy tu również doskonały pokaz, jak należy stopniować napięcie – z każdą kolejną sceną ciężar Przerwanych objęć staje się mocniej odczuwalny, nie jesteśmy w stanie ani na chwilę oderwać wzroku od ekranu.

Produkcja z 2009 roku opowiada o miłości, która jak na thriller przystało, potwornie komplikuje życie bohaterów. Osią filmu jest znajomość pomiędzy reżyserem Mateo Blanco alias Harrym Caine’em (Lluís Homar) i Leną (Penélope Cruz). Lena jest zachwycającą kobietą z trudną historią. W chwili, w której poznaje Mateo, jest kochanką Ernesto Martela (José Luis Gómez), milionera mającego obsesję na jej punkcie. Lena otrzymuje główną rolę w filmie Mateo. Martel, chcąc kontrolować sytuację i – przede wszystkim – Lenę, zostaje producentem filmu i za pomocą dość wyszukanych metod śledzi każdy krok dziewczyny.

W Przerwanych objęciach mamy do czynienia z wieloma doskonałymi kreacjami, jednak Lena w wykonaniu Penélope Cruz przyćmiewa całą resztę obsady urodą, warsztatem i dystansem do siebie. Jest przy tym tak seksowna, że łatwo zrozumieć, dlaczego zarówno Martel, jak i Blanco kompletnie stracili dla niej głowę. Dodatkowym smaczkiem jest zabawa, na którą Hiszpan pozwolił charakteryzatorom i którą zdecydował się wykorzystać w ostatecznym montażu – Cruz jako Marilyn Monroe, Cruz jako Audrey Hepburn, Cruz jako Pepa z Kobiet na skraju załamania nerwowego aktorka daje się kształtować niemal równie łatwo jak plastelina. Jeśli to nie jest najlepsza rola Penélope w karierze, to z pewnością mieści się w pierwszej trójce.

Pozostali są dla niej tłem – najciekawiej wypada Rubén Ochandiano jako Ray X, trudno jednak określić, na ile jego wyrazistość jest zasługą samego aktora, a na ile reżysera i charakteryzatorów, tak czy inaczej ta postać stanowi element bardzo istotny dla końcowego efektu. Jest drugoplanowa, ale trudno byłoby sobie wyobrazić Przerwane objęcia bez jego wątku. Kreacje dwóch konkurujących o Lenę mężczyzn są bardzo dobre, choć nie tak dobre jak samej Cruz, i całe szczęście – dzięki temu ona sama może świecić pełnym blaskiem.

Fanów Almodóvara z pewnością ucieszy, że w Przerwanych objęciach pojawiają się dwie spośród jego muz – Rossy de Palma i Chus Lampreave. Co prawda tylko w rolach epizodycznych, ale i tak ich obecność na ekranie wywołuje uśmiech na twarzy. Z perspektywy widza wyglądało to trochę tak, jakby Almodóvar wcisnął je tam trochę na siłę. Mam na ten temat teorię – uważam, że Pedro w trakcie kręcenia Przerwanych objęć musiał zdać sobie sprawę z tego, że wyjdzie mu jeden z najlepszych filmów w karierze i że nie do pomyślenia jest, aby tych dwóch pań w nim zabrakło.

Przerwane objęcia to film kompletny, dojrzały, trzymający w napięciu i piekielnie wyrazisty. Co więcej, świadczy o ogromnej erudycji twórcy – wyłapywanie nawiązań do klasyki i własnej twórczości Almodóvara sprawia, że seans staje się jeszcze ciekawszy. Dla mnie osobiście obraz z 2009 roku jest poważnym kandydatem do miana najlepszego filmu, jaki Almodóvar kiedykolwiek nakręcił.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA