search
REKLAMA
News

Nowa LARA CROFT rusza do boju w zwiastunie TOMB RAIDER. Jest się czego bać?

Jakub Piwoński

20 września 2017

REKLAMA

Warner Bros. rusza z promocją widowiska zapowiadanego na marzec 2018, otwierającego niejako przyszłoroczny sezon blockbusterów. Mowa oczywiście o adaptacji kultowej gry komputerowej Tomb Raider, prowadzonej przygodami słynnej pani archeolog – Lary Croft. Dotychczas dysponowaliśmy jedynie listą płac oraz kilkoma zdjęciami z planu. Do tego w końcu doszedł pierwszy plakat oraz zwiastun. Przyjrzyjmy się, co z tych materiałów wynika.

Fani są podzieleni i da się to odczuć. Ja niestety plasuję się po stronie tych niezadowolonych z kierunku, jaki obrali twórcy. Już od momentu angażu Alicii Vikander do roli Lary Croft nie milkną echa wątpliwości co do zasadności tego wyboru. Bo z jednej strony otrzymujemy aktorkę popularną i cenioną, mogącą pochwalić się nawet Oscarem za drugoplanową rolę w Dziewczynie z portretu, a co najważniejsze, aktorkę o wyjątkowej urodzie i błysku, o rysach twarzy bardzo zbliżonych do wirtualnego oryginału. Z drugiej jednak strony, mamy do czynienia z osobą o bardzo kruchej, wręcz patykowatej fizjonomii, nie zdradzającej potencjału do radzenia sobie w ekstremalnych warunkach. Mówiąc wprost, choćby nie wiem jak bardzo przychylnym okiem chciałoby się patrzeć na ten wybór, na pierwszy plan i tak wybija się to, że aktorka do roli Lary jest po prostu za chuda. Najczęściej wyszydzanym elementem tejże urody, do czego niestety muszę się przychylić, jest biust aktorki, który nijak ma się do walorów prezentowanych przez komputerową Larę Croft. I to zarówno tę starą, jak i młodą, odświeżoną niedawnym rebootem. A o tym, jak ważny jest biust w wizerunku Lary Croft – ikony popkultury, nie bójmy się tego słowa – chyba nikogo przekonywać nie muszę.

I niestety, negatywne wrażenia związane z wyborem Vikander do roli Lary przypieczętował zarazem plakat widowiska, jak i jego zwiastun. Ten pierwszy (dodajmy, skomponowany w wyjątkowo kiczowatym stylu) daje do zrozumienia, że twórcy nie boją się prawdy, ukazując sylwetkę Vikander w pełnej okazałości i opierając na niej promocję filmu. Spece od obróbki graficznej namieszali jednak nie tam, gdzie namieszać mogli. Złośliwi wytykają nienaturalnie długą szyję aktorki, nadającą jej posturze dziwnego kształtu. Ale zostawmy to. Bo tak naprawdę głównym problemem Vikander nie są pojedyncze aspekty jej cielesności, a kompletny brak charyzmy i swoistego temperamentu dopełniającego wizerunku bohaterki. Bardzo dobrze pamiętam moment, gdy przygotowując pierwsze podejście do stworzenia filmowych przygód Lary Croft, mających premierę w 2001, twórcy ogłosili angaż Angeliny Jolie. I pamiętam, że wtedy również nie wszyscy fani byli zadowoleni. Mam jednak wrażenie, że po tym, co zaprezentuje Vikander w roli Lary, jeszcze zatęsknimy do filmów z Angeliną Jolie. Głupawych i przerysowanych (bo też do innych gier odsyłających) – zgoda, ale jakże charyzmatycznie poprowadzonych.

Czarę goryczy przelewa jednak zwiastun. To może nie będzie kino klasy B, bo skandynawski reżyser Roar Uthaug posiada wystarczające umiejętności, by zaprezentować coś przyzwoitego. Ale nie będzie to też film, i tego jestem pewien, który odwróci niechlubną passę filmowych adaptacji gier komputerowych, utrwalaną ostatnimi laty takimi filmami jak Max Payne, Hitman: Agent 47 czy w końcu Assassin’s Creed. Tanie efekciarstwo w postaci sztucznego kopiowania elementów mechaniki gry to droga zła, bo wtórna. I chciałbym się w tym wypadku mylić, bo nad niejednym Tomb Raiderem spędziłem długie godziny i wiem, czego oczekiwać po jego filmowej wersji. Jeśli jednak twórcy już na starcie dają mi do zrozumienia, że ich reboot będzie jeszcze radykalniej odświeżał wizerunek znanej bohaterki, niż dokonano tego w grze z 2013, to jednak można zacząć się niepokoić. Bo czy to jeszcze jest nasza Lara?

 

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA