search
REKLAMA
Trailery filmów

Begin Again – zwiastun fajnej komedii romantycznej?

Rafał Oświeciński

31 marca 2014

REKLAMA

Niektórzy z was pewnie pamiętają ONCE z 2007 roku. Irlandzki film, kosztujący bodajże 160 tysięcy $, szybko podbił światowe kina – nie był to oczywiście sukces o skali “Blair Witch Project” czy “Paranormal Activity”, ale kilka milionów baksów na koncie i premiera w kilkudziesięciu krajach na świecie to nie przelewki, nie mówiąc o Oscarze za najlepszą piosenkę – rewelacyjne “Falling slowly” – które w idealny sposób dopełniło dzieła. Bezpretensjonalna, naturalna komedia (?) romantyczno-muzyczna o dwójce przypadkowych ludzi, którzy się zakochują. W tle piosenki, idealnie wtopione w uliczny klimat Dublina: miłosne brzdąkanie na gitarze akustycznej o tym, co w życiu ważne, co nieważne, bez tendencyjnego sznytu.

John Carney, który odpowiadał za scenariusz i reżyserię, to człowiek, który jest w kinie irlandzkim obecny już od kilkunastu lat. “Once” jest jego oczywiście największym sukcesem, z którym próbuje walczyć kolejnymi filmami, jednak ani “Zonad” ani “The Rafters” nie podbiły serc widzów (nie mówiąc o tym, że chyba nie trafiły poza granice Zielonej Wyspy). Czy “Begin Again” będzie szansą na wyjście z cienia swego tryumfu? Na to wygląda, bo zapowiada się pysznie.

Znowu muzyka na pierwszym planie, znowu akustyczna, jednak już znaleziona nie na ulicach Dublina, a Manhattanu. Po prostu wywalony z roboty producent muzyczny (świetnie wyglądający Mark Ruffalo) próbuje sił z nową gwiazdką (normalnie wyglądające Keira Knightley). Czyli coś na kształt “Jerry’ego MaGuire” pomieszanego z “Inside Llewyn Davis”. Zachęcające? Na drugim planie  Hailee Steinfeld, Catherine Keener oraz muzycy: Adam Levine (z Maroon 5), Mos Def i Cee Lo Green.

Bracia Weinstein zapowiedzieli premierę na czerwiec tego roku.

Roboczy tytuł filmu brzmiał “Can a Song Save Your Life?”, jednak chyba go zmieniono w ostatniej chwili, bo nawet IMDb i Wikipedia podają starą wersję.

begin-again-poster

Avatar

Rafał Oświeciński

Celuloidowy fetyszysta niegardzący żadnym rodzajem kina. Nie ogląda wszystkiego, bo to nie ma sensu, tylko ogląda to, co może mieć sens.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA