search
REKLAMA
Seriale TV

WILFRED – Ni pies, ni wydra

Miłosz Drewniak

14 października 2013

REKLAMA

Interview-Wilfred-2-000

Wilfred jest zwyczajnym kudłaczem z sąsiedztwa. Przynajmniej dla wszystkich mieszkańców globu z wyjątkiem Ryana (Elijah Wood) – młodego ex-prawnika, który pewnej nocy postanawia się zabić. W tym celu za pomocą miksera przyrządza sobie zabójczy koktajl (trochę mleka z dodatkiem różnych smakołyków, w tym jedno opakowanie tabletek na depresję). Sfrustrowany nieudaną próbą samobójczą Ryan rano otwiera drzwi swojej sąsiadce – Jennie (Fiona Gubelmann), która prosi go, aby zaopiekował się Wilfredem. Do domu wchodzi facet przebrany za psa…

Tak oto zaczyna się jeden z najbardziej zwariowanych seriali, jakie proponuje nam aktualnie telewizja.

Teatr jednego aktora

Serial przekalkowano z australijskiej ramówki dzięki ogromnej popularności, jaką Wilfred zaskarbił sobie u tamtejszych widzów, a to wszystko za sprawą jednego człowieka – Jasona Ganna, serialowego psa Wilfreda.

Jeśli jesteście fanami specyficznego, australijskiego akcentu (tzw. aussie accent), macie skrzywiony humor, uwielbiacie Matta Damona i całe dnie przesiadujecie w piwnicy zaciągając się ziołem, to koniecznie musicie poznać Wilfreda. Pewien nadużywany frazes znajdzie tutaj swoje pełne uzasadnienie – Wilfreda albo pokochacie, albo znienawidzicie. Innej drogi nie ma. Myślę, że już po pierwszym odcinku będziecie mogli stwierdzić, czy chcecie ściągnąć kolejny.

Wilfred

Wilfred w wykonaniu Ganna to prawdziwa uczta dla oczu. Australijski aktor doskonale zagrał wcielonego w człowieka przeciętnego psa, z jego nieskomplikowanymi potrzebami, instynktownymi działaniami i bezwzględną miłością do właścicielki. Wszystkie jego działania składają się na swoistą filozofię życia – zwierzęcą i pierwotną, której w kolejnych odcinkach uczy głównego bohatera, nieśmiałego Ryana, który nigdy nie miał odwagi postawić na swoim i robić to, na co ma ochotę.

Trudno jest opisać postać Wilfreda w wykonaniu Ganna. Raz jest tryskającym testosteronem samcem alfa, a raz uroczym pieskiem, który rozczula wszystkich dokoła. Jego komizm w dużej mierze polega na braku zrozumienia dla porządków panujących wśród ludzi (np. jest święcie przekonany o tym, że amerykańscy weterynarze tworzą coś w rodzaju spiskowej organizacji). Myślimy, że Wilfred jest oddanym i lojalnym przyjacielem, by za chwilę przekonać się, że manipuluje on tylko głównym bohaterem kierując się własnym dobrem. A może robi to dla dobra przyjaciela? Motywy działań Wilfreda pozostają nieznane.

Niestety na tle Ganna reszta ekipy wypada po prostu przeciętnie. Elijah Wood na przykład jest tutaj Elijah Woodem, jakiego znamy i jakiego moglibyśmy się spodziewać – gra zamkniętego w sobie młodzieńca, który boryka się z codziennością i swoimi słabościami. W jednym odcinku gościnnie pojawia się nawet Robin Williams, który też jednak nie stwarza kreacji, która zapadłaby nam w pamięć. Pośród nich błyszczy perełka – niezapomniany Jason Gann w tytułowej roli.

wilfred_elijah_wood_ryan_newman_jason_gann_coffee_conversation_68462_1920x1080

Psia filozofia

Historia jest bardzo prosta, lecz wcale nie głupia i czysto rozrywkowa, jak to się może z początku wydawać. Wilfred bowiem – oczywiście, przy pomocy przystępnego i dosadnego humoru – obnaża wiele naszych, to jest ludzkich cech i wystawia je na pośmiewisko. Serial opowiada właśnie o nas – o ludziach, ich ułomnościach i słabościach, które rodzą się w strachu i nadmiernej analizie otaczającej nas rzeczywistości. Wszystko to obserwowane z perspektywy psa, który bierze „wychowanie” głównego bohatera we własne łapy.

Wilfred pełni w serialu rolę „mędrca”, duchowego przewodnika, jednak równocześnie jest w tym wszystkim uroczo naiwny, próbując przełożyć bezwzględny, zwierzęcy świat i zasady w nim panujące na cywilizowaną sielankę przedmieść Los Angeles. Czy jednak Wilfred jest aż tak daleki od prawdy gdy każe Ryanowi „zdominować” swojego sąsiada w sposób w jaki robią to psy i podkreśla, że wszyscy jesteśmy zwierzętami?

Każdy z niedługich epizodów skupia się na jakimś konkretnym zjawisku. Tytuły odcinków mówią same za siebie – Szczęście, Zaufanie, Strach, Duma, Gniew, Poświęcenie etc. Jak człowiek patrzy na to wszystko, a jak pozornie bezrozumne, kierujące się instynktem zwierzę? Odpowiedź znajdziecie w kolejnych odcinkach Wilfreda.

WILFRED: L-R: Elijah Wood as Ryan and Jason Gann as Wilfred. CR: FX.

Najlepszy przyjaciel człowieka?

Fabuła serialu koncentruje się właśnie na relacji Ryan – Wilfred i na stopniowej, wewnętrznej przemianie protagonisty za sprawą podszeptów jego czworonożnego, no właśnie – przyjaciela? Trudno jest jednoznacznie określić, czym tak naprawdę kieruje się Wilfred i – co jest wielką tajemnicą całego serialu – skąd w ogóle się wziął. Rozwój wydarzeń nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Najprawdopodobniej Wilfred jest po prostu wytworem wyobraźni chorego psychicznie bohatera i projekcją tego wszystkiego czym sam chciałby się stać. Wilfred daje mu siłę i motywację, jakiej nie zapewnił mu w dzieciństwie jego ojciec.

Tak czy inaczej, nie wiemy czy intencje Wilfreda są czyste. Czy Ryan poprzez „przyjaźń” z Wilfredem chce sobie pomóc, czy może dąży do samodestrukcji? Właśnie ten aspekt psychoanalityczny fabuły oraz stopniowo odkrywane elementy tajemnicy dotyczącej przeszłości Ryana i pojawienia się Wilfreda sprawiają, że serial nie jest prostym zlepkiem gagów, shitów, facków i innych inwektyw wypowiadanych wśród wszechobecnego dymku fajek i skrętów. Serial jest czymś więcej pod warunkiem, że wejdziemy w jego klimat i poddamy się jego oryginalnemu urokowi. Oczywiście jest też Wilfred rzeczą o – bądź co bądź trudnej i na pierwszy rzut oka niezrozumiałej – przyjaźni przez wielkie „P”.

REKLAMA