search
REKLAMA
Ranking

NAJLEPSZE FILMOWE DOMÓWKI. Gdzie się podziały tamte prywatki…

Damian Halik

29 grudnia 2017

REKLAMA

Partnerem zestawienia jest:

Głośna muzyka, tłum mniej lub bardziej znajomych ludzi (a wśród nich – obowiązkowo! – przynajmniej jeden dobry kumpel, czujący się w tej sytuacji równie nieswojo, co my) oraz kilka głębszych łyków wysokoprocentowych trunków (dla kurażu, rzecz jasna) – amerykańskie filmy młodzieżowe nauczyły mnie, że te elementy są niezbędne, by mogło wydarzyć się to, co tygryski lubią najbardziej.

Za nami święta Bożego Narodzenia, przed nami sylwester, czyli największa na świecie impreza, celebrowana niemal równocześnie niezależnie od zamieszkiwanej długości i szerokości geograficznej – te kilka dni pomiędzy to jednak okres dla wielu bardzo trudny. Już powoli człowiek zaczyna się nakręcać, przygotowywać na tę wielką noc, co niektórzy mimowolnie podrygują przy tym niczym Tony Manero, ale biologii nie oszukasz – za niedawne obżarstwo trzeba odpokutować jak co roku. Niby wszystko jest w porządku, ale coś jeszcze ciąży. I co teraz? Teraz, mój drogi padawanie, jest najlepszy moment na trening. Nie ma jednak sensu szarżować – najlepiej zdać się na materiały poglądowe, jakich na przestrzeni ostatnich kilku dekad Hollywood dostarczyło nam bardzo wiele. Pora na zupełnie subiektywny zbiór najciekawszych filmowych domówek, które pozytywnie nastrajają przed nadchodzącą nocą sylwestrową.

Projekt X

Zauważyliście, jak bardzo odmienne od naszego jest amerykańskie podejście do imprez? Choć powszechnie wiadomo, że każdy powód jest dobry, by spotkać się ze znajomymi przy drinkach, Amerykanie wolą bardziej skonkretyzowane okazje. Początek sezonu zawsze zwiastuje im Mardi Gras – ostatni dzień karnawału, który nieraz w filmach młodzieżowych się przewijał. Potem oczywiście Dzień świętego Patryka, początek lata i następujący po nim najbardziej intensywne okres w kalendarzu, trwający przez całe wakacje – po drodze jest jeszcze Halloween a imprezową eskapadę kończą spotkania świąteczne i zabawy sylwestrowe. Wszystkie te schematy są jednak niczym, jeśli zajdzie pewna wyjątkowa okoliczność – rodzice jednego z popularnych dzieciaków urządzą sobie mały wypad za miasto, zostawiając swojego odpowiedzialnego potomka samego w domu.

Ta sytuacja jest jak dar losu, istne błogosławieństwo, które w amerykańskiej kulturze funkcjonuje niemal jak niepisana poprawka do konstytucji, dająca dzieciakom pełną wolność na przynajmniej jeden weekend w życiu. Gdyby nie “Synku, wyjeżdżamy na kilka dni. Bądź grzeczny i nikogo nie zapraszaj”, nie postałaby połowa filmów młodzieżowych, nie wspominając już o imprezach zorganizowanych naprawdę. Na przecięciu prawdziwego i filmowego świata jest natomiast Projekt X. Jedna z najbardziej rozbuchanych imprez w historii kinematografii zdobyła niesamowity poklask wśród amerykańskiej młodzieży. Film z marszu wskoczył do czołówki, ale najbardziej przerażające jest to, że podobno bazował na prawdziwych wydarzeniach. Jak jednak nie zrozumieć chłopaków, którzy korzystając z wolnej chaty jednego z nich, postanowili podnieść swój status w szkole?

Supersamiec

Nie każdy dzieciak ma tak łatwo. Supersamiec, podobnie jak Projekt X, skupia się na szkolnych wyrzutkach, jednak grani przez Jonah Hilla, Michaela Cerę i Christophera Mintza-Plasse’a kumple nie mają do dyspozycji własnego domu, lecz muszą zawalczyć o wstęp na organizowaną przez Jules (Emma Stone) domówkę – na ich głowach jest skombinowanie alkoholu. Dużej ilości alkoholu, którego zakup, nawet mimo posiadanego fałszywego dowodu, okazuje się początkiem pasma dziwacznych perypetii – te zaś są komiczne pod każdym względem, zapewniając widzom niezły ubaw.

Sąsiedzi

Domówki spod znaku “gdy kota nie ma, myszy harcują” to motyw zgrany i stale przerabiany na nowo, ale warto też wspomnieć o propozycjach dla nieco starszego widza. Choć Sąsiedzi Nicholasa Stollera nie są pod żadnym względem filmem odkrywczym, nadają nowej jakości znanemu z gatunku motywowi wojny pokoleniowej. Tym razem “zgredy” nie są stroną bierną, rzucając rękawicę zamieszkującemu w ich spokojnym dotąd sąsiedztwie przywódcy bractwa studenckiego. Po jednej stronie płota mamy wiecznie imprezującego Teddy’ego Sandersa (Zac Efron), po drugiej zaś Maca (Seth Rogen) i Kelly (Rose Byrne) Radnerów – młode małżeństwo, pragnące spełnić swój amerykański sen. Walka o “panowanie na dzielni” jest zacięta, ale i kończy się – jak to w komediach – względnie pozytywnie. Ostatecznie zabawa jest przednia, mimo dość gorzkich wniosków, jakie wyciągają z tej potyczki “dorośli”.

Menażeria

https://www.youtube.com/watch?v=BoS3-yHoaSY

W tym wypadku domówka jest niewielkim nadużyciem. Domem jest bowiem siedziba studenckiego bractwa Delta Tau Chi, w którego regulaminie nie ma nic ważniejszego od dobrej zabawy, a jak wiadomo, studenci to zupełnie inna kategoria wagowa. W porównaniu z Menażerią inne filmowe imprezy po prostu się chowają. Jest tu wszystko, co można by sobie wyobrazić na myśl o niczym nieskrępowanej zabawie, ale mimo wiecznych szaleństw w rytm niezapomnianych hitów lat 60. nie brak tu miejsca na umiejętne wyłożenie głównej idei filmu: zawierania przyjaźni i budowania poczucia wspólnoty, do którego podkreślenia nie potrzeba słów. Dowodem niech będzie scena, w której grany przez Johna Belushiego Bluto rozbija sobie na głowie butelkę – tylko po to, by poprawić przyjacielowi humor. Bezcenne.

Dziewczyna z komputera

Choć z góry przyznałem, że nie ma dla mnie bardziej imprezowego filmu niż Menażeria, miejsce na szczycie mojej listy zarezerwowane jest dla kogoś innego. Dziewczyna z komputera to po prostu zupełnie inny gatunek – film Johna Hughesa nie tyle opowiada o domówce, co doskonale ten motyw wplątuje w swą dziwaczną fabułę. Młode kujony, którym udaje się stworzyć superdziewczynę, ściągają na siebie uwagę wielu osób. Nieoczekiwanie do domu, w którym urzędują, wprasza się pół szkoły (zresztą to nie jedyni goście) – ale ta impreza nie będzie taka, jak wszystkie inne. Totalny odjazd, frywolna zabawa motywami science fiction i oderwany od rzeczywistości bieg wydarzeń – Dziewczyna z komputera to doskonała komedia pomyłek będąca niepowtarzalnym, a zarazem niezapomnianym wydarzeniem.

I chyba tego właśnie wypadało życzyć wam wszystkim, którzy zamierzacie wejść w nowy rok z przytupem.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA