search
REKLAMA
Ranking

GDY BACH I CZAJKOWSKI PRZENIKAJĄ DO FILMU. Przykłady użycia muzyki klasycznej w kinie

Łukasz Budnik

23 czerwca 2017

REKLAMA

Tekst zawiera spoilery.

Historia pokazała, że niekonwencjonalne rozwiązania zastosowane przez twórców filmowych nieraz mogą zaowocować fragmentem, który szczególnie wybija się przed szereg i zostaje zapamiętany jako jeden z najlepszych nie tylko w samym filmie, ale również w kinematografii w ogóle. Rozwiązaniem, które szczególnie często ma podobny efekt, jest użycie w danej scenie klasycznego utworu zamiast oryginalnego, napisanego specjalnie do filmu. Nieraz jest to wyłącznie ilustracja, a niekiedy element samej sceny, ale zawsze dowodzi niezwykłego talentu danego kompozytora. Przyjrzyjmy się kilku takim przykładom, wyszczególniając użyte przy ich okazji utwory.

Fantazja (1940) Uczeń czarnoksiężnika (Paul Abraham Dukas)

Właściwie cała Fantazja, będąca trzecim pełnometrażowym filmem Disneya, to fantastyczny przekrój przez wspaniałe klasyczne utwory, w imponujący sposób skomponowane z animacją. Postawiłem w tym tekście na ten akurat segment, bo po pierwsze utwór Dukasa jest fenomenalny, po drugie to, jak dopasowano przebieg akcji do melodii to małe arcydzieło, po trzecie animacja jest tutaj na najwyższym poziomie, a gra cieni powoduje opad szczęki. Wreszcie to tutaj pojawiła się Myszka Miki w dobrze znanym stroju tytułowego ucznia czarnoksiężnika, wszak to animowana adaptacja ballady Goethego pod tym samym tytułem. Warto znać całą Fantazję, ale jeżeli coś stoi na przeszkodzie ku temu, obejrzyjcie przynajmniej ten jeden segment.

2001: Odyseja kosmiczna (1968) Tako rzecze Zaratustra (Richard Strauss)

Niecałe dwie minuty. Tyle trwa otwierająca scena jednego z najsłynniejszych filmów w historii. To oszczędne wprowadzenie, widzimy bowiem zaledwie przesuwające się w jednej linii ciała niebieskie, ale Stanley Kubrick potrafił sprawić, że po pierwsze wygląda to tak, jakby było stworzone w erze dzisiejszego kina, a po drugie – pomimo ubogiej treści – jest absolutnie monumentalne. Perfekcyjne zgranie obrazu i muzyki, w tym przypadku – cudownego utworu Straussa, napisanego w 1896 roku. Gęsia skórka za każdym razem. Nie wyobrażam sobie, jak ogromne wrażenie musi to intro robić na wielkim ekranie.

Mechaniczna pomarańcza (1971) – Sroka złodziejka (Gioachino Rossini)

Na ścieżce dźwiękowej do dzieła Kubricka znajdziemy niejeden klasyczny utwór, wobec czego przyszło mi zawęzić wybór do jednej sceny. Słynny marsz wzdłuż bulwaru przerwany nagle atakiem Alexa DeLarge’a na jego kompanów wydał mi się odpowiednią opcją. To scena dziwaczna i nieprzewidywalna, ale również pięknie sfotografowana i sfilmowana (slow motion pasuje perfekcyjnie). Wybrany do tej sceny utwór świetnie podkreśla absurdalny charakter tego momentu, ale i sprawia, że ujęcia wrzucanych do wody, dziwacznie odzianych mężczyzn, wyglądają właściwie poetycko.

Czas apokalipsy (1979) Cwał Walkirii (Richard Wagner)

Po co pisać muzykę do sceny ostrzału wietnamskiej wioski, skoro można wykorzystać klasyczny utwór z 1870 roku i nim zilustrować wojenne piekło? Szczęście, że Francis Ford Coppola wyszedł z takiego założenia, bo dzięki temu dostajemy jedną z najbardziej pamiętnych scen w historii kina. Utwór Richarda Wagnera, będący fragmentem dramatu muzycznego Walkiria, doskonale uzupełnia się z lotem helikopterów, wystrzałami, wybuchami i pożogą, którą pozostawiają po sobie amerykańscy żołnierze. Co ciekawe, w Snyderowskiej adaptacji Strażników dokładnie ten sam utwór został wykorzystany w scenie… pacyfikacji Wietnamczyków. Gdyby tylko Wagner wiedział, w jakich fragmentach filmowcy najchętniej będą wykorzystywać jego dzieło!

Wściekły byk (1980) – Intermezzo z Cavalleria rusticana (Pietro Mascagni)

Przepięknie sfotografowane intro, którego walory wizualne fantastycznie dopełnia muzyka. Bohater Roberta De Niro miota się niespokojnie po ringu, ale zwolnione tempo, czarno-białe kadry i właśnie utwór Mascagniego nadają całości dostojny, senny klimat. Widzimy agresywne ruchy Jake’a LaMotty, ale w tej atmosferze, na tle mgły, mają w sobie elegancję, jak gdyby były nie narzędziem do walki, a wyjątkowym sposobem tańca. A jak pięknie kontrastuje z brakiem kolorów intensywnie czerwony tytuł filmu!

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA