search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

Richard Linklater: Kompletna filmografia

Filip Jalowski

5 września 2014

REKLAMA

Richard Linklater urodził się w roku 1960, w Houston w stanie Teksas. Nie był jednym z cudownych dzieciaków, które rodzą się z kamerą w ręku. Jego życie przez długi czas toczyło się torami charakterystycznymi dla regionu, w którym się wychował. Jako młody chłopak zostawił szkołę, aby rozpocząć pracę na platformie wiertniczej znajdującej się w Zatoce Meksykańskiej. W trakcie wolnych chwil zaczął czytać. Wkrótce postanowił powrócić do Houston. Dla zabicia czasu zaczął pojawiać się w miejscowym kinie. Właśnie wtedy obudziła się w nim fascynacja najmłodszą z muz. Początkowo nie myślał o kinie poważnie, było ono dla niego jedynie oderwaniem od rzeczywistości. Sytuacja uległa zmianie w momencie, gdy z odłożonych pieniędzy zakupił swoją pierwszą kamerę. Ten kamyczek wywołał lawinę. Chwilę później Linklater przeprowadził się do Austin, które w przyszłości miało stać się tłem jednych z jego najlepszych filmów. Tam studia reżyserskie oraz założenie klubu zrzeszającego lokalnych zapaleńców kinematografii. W końcu, pierwsze krótkie materiały i fabuła – It’s Impossible to Learn to Plow by Reading Books stworzona w roku 1988. Tak narodził się jeden z najważniejszych amerykańskich filmowców “średniego” pokolenia.

linklater-1

Kino Linklatera podąża w wielu kierunkach. W jego pokaźnej filmografii odnajdziemy produkcje eksperymentalne i autorskie, ale i filmy komercyjne – komedie familijne, biografie, a nawet niecodzienny mariaż filmu gangsterskiego, westernu i instrukcji dla wszystkich, którzy chcieliby obrabować bank. Jego najważniejsze i najbardziej osobiste filmy poruszają jednak wciąż te same problemy. Linklatera przez cały okres kariery najbardziej interesuje czas i przemijanie oraz ludzie w czas i przemijanie uwikłani. Na przestrzeni niemal trzydziestu lat reżyser nieustannie porusza się po stokach własnej czarodziejskiej góry. W poniższym tekście postaram się ruszyć jego śladami.

***

It’s Impossible to Learn to Plow by Reading Books (1988)

impossible-learn-posterPierwsza fabuła Linklatera nigdy nie doczekała się oficjalnej dystrybucji. Od zapomnienia uratował ją nieoceniony Criterion, który umieścił film jako dodatek do specjalnego wydania Slackera. Na tym samym krążku odnaleźć można było również zaledwie siedmiominutowy Woodshock, czyli króciutki dokumencik przyglądający się tytułowemu festiwalowi muzycznemu. O ile debiutancka krótka forma Linklatera jest swojego rodzaju zabawą w małpowanie (reżyser kopiuje charakterystyczny styl legendarnego woodstockowego reportażu popełnionego przez Michaela Wadleigha), to It’s Impossible to Learn… opatrzone jest już wyraźnym autorskim podpisem, który uwypukli się w kolejnych filmach reżysera.

Po dwóch latach kręcenia oraz montażu swojej pierwszej fabuły, dwudziestoośmioletni Linklater powędrował na pocztę w Austin, w stanie Texax. Do napisanego przez siebie listu dołączył taśmę z gotowym materiałem. Paczka powędrowała do Montego Hellmana, autora kilku kultowców z lat siedemdziesiątych (Two-Lane Blacktop, Walka kogutów, Niepokonany) oraz jednego z producentów Wściekłych psów Tarantino. Po obejrzeniu It’s Impossible to Learn… Hellman odesłał Linklaterowi krótki list, w którym komplementował obejrzany materiał i zachęcał do dalszego kręcenia. Kilkanaście miesięcy później reżyser użył tej kartki papieru po to, aby zachęcić inwestorów do wyłożenia pieniędzy na Slackera, list Hellmana otworzył ponoć wiele drzwi.

impossible-learn

Chociażby dlatego jest ten fabularny eksperyment dla filmografii Linklatera rzeczą tak istotną. Niemniej, jego wartość nie polega jedynie na byciu wytrychem do producenckich sejfów. Szczątkowa fabuła It’s Impossible to Learn… to bezpośrednia zapowiedź drogi, jaką w przyszłości obejmie reżyser. Kamera Linklatera skupia się na ludziach wykonujących z pozoru nieciekawe czynności, zatrzymuje się na obdrapanych murach, pokiereszowanych balustradach autostrad i dróg wielopasmowych. W przeciwieństwie do późniejszych filmów twórcy, w jego debiucie niemal brak dialogów, wszystko rozgrywa się w warstwie wizualnej. Odnajdujemy tu jednak problemy charakterystyczne dla Slackera, Dazed and Confused, SubUrbia, Tape czy Boyhood. Linklater, podobnie jak w wymienionych tytułach, nie chce budować monumentalnych narracji, chce być blisko ludzi i miejsc, w których przebywają, to początek jego nieustającej opowieści o problemach codzienności.

Mimo skrajnie realistycznej formy, przypominającej nieco dzisiejsze dokonania Lisandro Alonso, Impossible to Learn… potrafi uwieść widza jakąś nie do końca zrozumiałą poezją. Jest w tym filmie coś, co trzyma przy ekranie. Mimo wszechogarniającej nudy, mimo tego, że podobne scenariusze rozgrywają się właśnie za naszym oknem, gdzieś pomiędzy spożywczakiem a mijanym setki razy skrzyżowaniem, chce się na to patrzeć.

Slacker (1991)

slacker-poster1Slacker był dla Linklatera filmem przełomowym. Miernikiem sukcesu nie był ogromny komercyjny sukces, ale spory szum wywołany wokół pokazów na festiwalu w Sundance oraz status kultowości, który przylgnął do produkcji niedługo po jej premierze. Młody reżyser znów chwycił za kamerę i ruszył na spacer po swoim teksańskim podwórku. Akcja Slackera rozgrywa się na ulicach Austin, a na planie filmu pojawia się wiele osób związanych z miastem (muzycy grający w lokalnych grupach rockowych, osoby rozpoznawalne ze względu na swoją działalność artystyczną). Twarzą filmu stała się Teresa Taylor, perkusistka punkowego Butthole Surfers – w filmie usiłująca sprzedać znajomym wymaz z pochwy Madonny podprowadzony z ekskluzywnego gabinetu ginekologicznego. To jedynie jeden z wielu niedorzecznych pomysłów pojawiających się w drugiej fabule Linklatera.

Jest jednak w tym całym szaleństwie metoda, ponieważ poprzez hiperbolizację pewnych trendów, zachowań, sytuacji zachodzących w świecie otaczającym reżysera, otrzymujemy nieco groteskową mozaikę opowiadającą nam o dzieciakach będących częścią Generacji X. Slacker, wbrew wielu analizom, nie jest wcale bezlitosnym rozliczeniem się z pokoleniem, które jako pierwsze odpaliło domowe pecety i, przy delikatnie ćmiącym skręcie, podkręciło na maksa teledyski wyświetlane w MTV. Slacker w żaden sposób nie ocenia, nie wyciąga wniosków. Linklater nie grozi w nim palcem,  nawołując do moralnej poprawy i odnajdywania autorytetów. To, podobnie jak Impossible to Learn…, obserwacja życia. Jedyną różnicą jest to, że tym razem reżyser rezygnuje z dokumentalnego realizmu, pociągając kontury ulic Austin zdecydowanie grubszą kreską.

slacker-1

Przełomowość Slackera objawia się w jeszcze jednym, istotnym aspekcie. To pierwszy film Linklatera, w którym dialog zaczyna odgrywać jedną z najważniejszych ról w trakcie całego seansu. Bohaterowie nie milkną w nim nawet na moment, zalewając widza mniej lub bardziej absurdalnymi tekstami. Siłą kolejnych produkcji reżysera będzie właśnie rozmowa (przeprowadzana jednak na zdecydowanie niższym poziomie abstrakcji), natomiast dziwaczne, popkulturowe dywagacje odbywane w Slackerze zainspirowały kolejnych amerykańskich twórców. Wystarczy wspomnieć o tym, że bez tego filmu Kevin Smith prawdopodobnie nigdy nie nakręciłby swoich Sprzedawców, a bez nich świat byłby przecież zdecydowanie smutniejszym miejscem.

Dazed and Confused (1993)

dazed-posterKolejny film Linklatera odnalazł się gdzieś na przecięciu Impossible to Learn… i Slackera. Dazed and Confused kładło duży nacisk na dialog, ale nie zapominało również o nutce poezji, która kilka lat wcześniej zachwyciła Montego Hellmana. Od premiery tego filmu w karierze Amerykanina rozpoczął zarysowywać się pewien trend. Mianowicie, Linklater zaczął dorastać równolegle do bohaterów, którzy zapełniają kadry jego filmów. Zresztą, to właśnie dorastanie i uciekający przez palce czas będą tematami jego najważniejszych i najbardziej osobistych obrazów.

Ponownie Austin, Teksas. Szkoła dobiegła końca, lato rozpoczyna się na dobre. Wszyscy myślą jedynie o imprezie, która pozwoli należycie oblać ten radosny moment. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że wcale aż tak znowu radośnie nie jest, ponieważ koniec pewnego etapu życia, jest jedynie początkiem innego, a nieznane zawsze odrobinę przeraża. Linklater idealnie wygrywa wszystkie tony, które każdy z nas doskonale zna z autopsji. Obserwuje dzieciaki, które zaczynają orientować się, że dorosłość wcale nie jest tak daleko, jak sądziło się jeszcze dwa, trzy lata wcześniej. Ta refleksja z jednej strony wywołuje to dziwne kłucie w brzuchu, charakterystyczne dla ekscytacji i niepewności. Z drugiej strony barykady znajdują się natomiast ogromne pokłady nostalgii, związane ze świadomością faktu, że pewne rzeczy zostają za plecami na zawsze – jeszcze chwila, dosłownie moment i nie będzie do nich powrotu. Nocna balanga staje się zatem dla bohaterów swoistym rytuałem przejścia – momentem, w którym czas na sekundę przestał gonić do przodu, zatrzymał się i pozwolił pomyśleć.

dazed-1

Dazed and Confused to zdecydowana czołówka amerykańskich filmów o dorastaniu. Rzecz śmiało mogąca stawać w szranki z American Graffiti George’a Lucasa, The Last Picture Show Bogdanovicha czy stworzonymi przez Neala Marlensa i Carol Black, telewizyjnymi Cudownymi latami. Wszystkie z wymienionych produkcji łączy te samo antropologiczne zacięcie, które wzbrania się od oceniania obserwowanych bohaterów. To kinowa obserwacja uczestnicząca, pełne uroku podglądactwo, które wywołuje w widzu o wiele więcej refleksji, aniżeli nachalne moralizatorstwo, nagminne w filmach o młodzieży i wchodzeniu w dorosłość. Po premierze Dazed and Confused stało się jasne, że Linklater jeszcze mocno namiesza w amerykańskim kinie. Nie trzeba było czekać na to zbyt długo.

Przed wschodem słońca (1995)

before-sunrise-posterKim Krizan odegrała niewielkie rólki w Slackerze oraz Dazed and Confused, co nie przeszkodziło jej w tym, aby wyraźnie zapisać się w pamięci Linklatera. Kiedy w roku 1989 reżyser wszedł do filadelfijskiego sklepu z zabawkami i spotkał nieznajomą kobietę, z którą przegadał kolejne kilkanaście godzin, prawdopodobnie nie wiedział jeszcze, że niezwykłe doświadczenie zamieni się niegdyś w scenariusz. Pomysł na film o spotkaniu dwójki młodych ludzi powrócił nagle. Linklater wiedział, że jeśli chce oprzeć opowieść na dialogu pomiędzy kobietą oraz mężczyzną, musi stworzyć tekst z pomocą przedstawicielki płci pięknej. Samotne tworzenie scenariusza było dla niego nie do przyjęcia. Właśnie wtedy w jego głowie pojawiła się Kim Krizan. W ciągu jedenastu dni narodzili się Jesse oraz Celine, bohaterowie najlepszej romantycznej serii w historii kina, choć – i to trzeba zaznaczyć już na wstępie – linklaterowska trylogia znacząco wykracza poza ramy klasycznego romansu.

Jaka jest jednak jej pierwsza część? Zdecydowanie najbardziej magiczna, bo w szatańsko inteligentny sposób igrająca z mitami opowiadającymi o miłości od pierwszego wejrzenia, spotkaniu dwóch rozdzielonych niegdyś połówek. Linklater, co będzie stanowić zresztą wyznacznik całej jego twórczej drogi, jest daleki od oceniania swoich bohaterów. Nie mamy do czynienia z żadną demitologizacją, wyśmiewaniem romantycznych toposów. Reżysera interesuje nie tyle samo uczucie, co dynamika pozwalająca na jego zaistnienie oraz rozwój.

before-sunrise

W Przed wschodem słońca ponownie da wyczuć się to antropologiczne zacięcie, które każe dziwić się każdą, z pozoru nawet najbardziej prozaiczną sytuacją, najmniej znaczącym dialogiem. Ze skrawków rozmów, z lekko drgających kącików ust i błysków w oku Linklater wyciąga więcej, aniżeli niejeden autor z ciągnących się przez setki stron elaboratów. Historia Celine i Jessego zdradza filozoficzne fascynacje twórcy, z niektórych dialogów dosłownie da się wyczytać nazwiska, niemniej tego typu wyliczanka nie ma najmniejszego sensu. Wystarczy wspomnieć jedynie o tym, że Linklater – podobnie jak kilka osób przed nim – twierdzi, że jedyną drogą do poznania siebie samego jest kontakt z drugim człowiekiem. Swoją twarz odnajdujemy dopiero w obliczu Innego, a gdy należy ono akurat do roześmianej Julie Delpy, mamy szczęście, ogromne szczęście.

Na przedmieściach (1996)

suburbia-posterW Na przedmieściach Linklater powraca do problemów dręczących Generację X. Inteligentne, ale i pełne flirtu oraz romantycznego uroku rozmowy z Przed wschodem słońca zamieniają się w ciągnące się godzinami konwersacje o niczym lub pełne oskarżycielskiego tonu tyrady dotyczące braku perspektyw i życiowych trudności. Akcja filmu ponownie odbywa się w ciągu jednej doby. W Dazed and Confused o jej wyjątkowości świadczyło zakończenie szkoły, w Przed wschodem… nieoczekiwane spotkanie z bratnią duszą, w Na przedmieściach jej niezwykłość tkwi w tym, że do zabitej dechami dziury powraca kumpel, któremu udało się wybić – miejscowy chłopak z kapeli, który został gwiazdą rocka. Dawni kumple nie są jednak skorzy do zbijania piątek i wspólnego wychylenia kilku Budweiserów. Sukces kogoś, kto siedział w tym samym bagnie rodzi frustracje, zaczynają odzywać się resentymenty.

Mimo tego, że scenariusz filmu wydostał się spod pióra Erica Bogosiana, który miał oprzeć go zresztą o własne doświadczenia związane z dorastaniem na obrzeżach Bostonu, Na przedmieściach można nazwać gorzkim spin-offem Dazed and Confused. W obu obrazach pojawia się sklep, w którym zazwyczaj kupuje się niedrogi alkohol, w obu bohaterowie opierają się o jego ścianę i toczą ze sobą trwające całe noce rozmowy. Jedyną różnicą jest fakt, że w filmie z roku 1993 wszyscy rozmawiają o przyszłości, snują plany – aż chciałoby się zanucić Dylana, bo w trakcie tej letniej, ciepłej nocy czuć, że czasy się zmieniają, że nadchodzi coś nowego. W Na przedmieściach Bob szarpnął już ostatni akord i, mimo ekscytacji i wielkich nadziei, nic się nie zmieniło. Jest ciemno, wciąż mieszkamy na obskurnych przedmieściach, wciąż mamy swoje problemy i co noc podpieramy plecami ścianę sklepu, pod którym marzyliśmy o wielkich karierach.

suburbia

Film nakręcony na podstawie scenariusza Erica Bogosiana jest jednym z najbardziej pesymistycznych obrazów w całym dorobku Linklatera. To takie smutne spojrzenie w tył i uzmysłowienie, że nie każdy wyrywa się przeciętności i odnajduje w pociągu swoją Celine. Bohaterowie Na przedmieściach są jednak sami sobie winni, ponieważ zatracając się w gówniarskiej kontestacji przekroczyli cienką granicę pomiędzy buntem a relatywizmem moralnym, rozumianym jako dobieranie praw oraz reguł na zasadzie chwilowego kaprysu. Wśród nich prym wiedzie Jeff, który do dziś pozostaje najlepszą kreacją w karierze Giovanniego Ribisi. Wielka szkoda, że Na przedmieściach jest dziś w zasadzie filmem zapomnianym.

REKLAMA