search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

Obłęd i charyzma Martina Wolfa

Maciej Niedźwiedzki

1 kwietnia 2013

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

„Stała tu kiedyś wieża wysoka, a za nią wież szereg kolejnych, wież wyższych. Nad każdą z nich orzeł, a nad orłem sokół. Na sokole skrzydła z góry patrzą białe chmury. Ta całość niby spójna świadczy o totalnej niespójności tego co za spójne (na pierwszy rzut oka) wydawać by się mogło. I na wież obronnych sieć rozsianą wojska idą. Przed wojskami wódz ich kroczy. W wojsku mężów tysiące. Każdy z własną żoną, dziećmi się pożegnał. W płaczu. Idą teraz wszyscy razem smutni. Wroga swego też nie znając, a wróg z drugiej strony stoi. Stoi, czeka. Nad nim chmura z deszczem rozpostarła się. Zaraz lunie. Zardzewiałe zbroje. W zardzewiałych zbrojach ludzie. A nad tym wszystkim Bóg. Boga może też nie być.”1

Urodzony w 1932 w Nowym Jorku Martin Wolf na przełomie lat 90’ i 00’ stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w Hollywood. Jak sam o sobie mówi: „Stworzony zostałem, by tworzyć dzieła wybitne, by pracować z wielkimi aktorami i by być rozpoznawalny w każdym miejscu na Ziemi”2. Warto przyjrzeć się z bliższej perspektywy biografii Wolfa. Co miało wpływ na jego zainteresowania, rozwój intelektualny i kształtowanie się poglądów? Jako mały chłopiec, wychowany w konserwatywnym domu w Nowy Jorku, stał się artystą o niepowtarzalnym stylu, łamiącym konwencje i ugruntowane zasady. W eseju postaram się przyjrzeć wszystkim przemianom, potencjalnym wpływom i ingerencjom na sposób postrzegania świata przez młodego Martina Wolf’a, aż po dzień dzisiejszy.

Dziewięcioletni Martin z ojcem Jeremym 1941

Rodzicami Martina byli: Jeremi Wolf-słabo prosperujący szewc wiecznie upity, palący dwie paczki papierosów dziennie i surowo wychowywujący dziesięcioletniego syna i małą, mającą zaledwie rok, córeczkę Matyldę. Matka Martina, Merilyn Wolf, z domu Gump, umarła rok po narodzinach Matyldy. Było to pierwsze wstrząsające wydarzenie w życiu autora „Rażonych gromem”. Wizerunek matki, osoby wyjątkowo czułej, kochającej i dobrej miał ogromny wpływ na postacie kobiet w filmach autora „W końcu się uda”. Jak pisze profesor nowojorskiego uniwersytetu wydziału filmoznawstwa, Christopher DeNicolas: „W każdym jego filmie możemy dostrzec elementy autobiograficzne. Osoby pojawiające się w filmach mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Za idealny przykład można podać postać Karoliny z filmu „Niedokończona historia”. Priorytetem, celem życiowym tej bohaterki jest wychowanie jej syna- Samuela na dobrego człowieka. Uczy go, dba o niego i szczerze kocha. O Tym zaledwie kilkuminutowy wątku w tym sześciogodzinnym epickim dziele zapomina się i nie zwraca się na niego uwagi. Jednak owa krótka historia mówi sama za siebie. Martin Wolf chce powiedzieć: pamiętam o przeszłości, to ona mnie ukształtowała (…)3

Wyłania nam się wizerunek osoby głęboko związanej z własną przeszłością i bardzo mocno utożsamiającą się z tym wszystkim co ją ukształtowało. Jednak nie jest to tylko proste powtarzanie wydarzeń, to tworzenie z nich wielkich symboli. Symboli uniwersalnych i znanych nam wszystkim. Jest to zabieg bardzo mocno oddziałujący na widzów.

Martin Wolf uważany jest za najlepszego przedstawiciela kina psychologicznego. Reżyser „Czemu tak poważnie?” doskonale potrafi scharakteryzować każdą postać jednym ujęciem. Za przykład można podać choćby scenę z „Miałaś być”, gdy kamera podąża za Jackiem jednocześnie kręcąc się wokół niego. Jest jesień, Anglia, wszędzie kałuże. Jack wraca z wieczoru kawalerskiego paląc papierosa, który niechcący wypada mu z ręki i wpada do jednej z kałuż. Jack automatycznie go podnosi, następnie wyciera o białą koszule i odpala od nowa. Jak celna i błyskotliwa to prezentacja bohatera widać po obejrzeniu całego filmu. Jack nie jest pierwszoplanowym bohaterem „Miałaś być”, ale mimo małej ilości scen ten bohater jest pięknie i prawdziwie przedstawiony. Ta pieczołowitość w kreacji bohaterów nadaje filmom „Epigona Wielkiego Kina Amerykańskiego”4 (okres Wielkiego Kina Amerykańskiego przypada na lata 70’ XX wieku) niesamowitą głębie emocjonalną.

1966 Martin Wolf pracujący nad scenariuszem

Za następny przykład kreacji bohatera podam pierwszą scenę z Rosanną z filmu „Czas na nas”. Kamera najeżdża na oczy śpiącej Rosanny, która momentalnie się budzi i przestraszona wstając potrąca kamerę. Pokazuje daleko posuniętą kontestacje, nie chce brać udziału w tym „spektaklu życia”. Tym samym chce powiedzieć widzom: „życia nie da się udokumentować za pomocą kamery!”. Przez cały film Rosanna będziemy więc widzieć tylko od tyłu. „Jej oczu nie poznamy. Nie będziemy wiedzieć kim jest. Czy jest dobra czy zła. Czy kocha czy nie. Jest obiektem anonimowym, cichym i pustym, którego uchwycić się nie da5

Martin Wolf sam o sobie mówi niewiele. Znane na całym świecie są jego liczne romanse i konflikty z prawem. Jego pierwszą kochanką była Mia Strong, striptizerka z nightclubu w Philadelphi, potem Jackie Tits, aktorka grająca w kilku serialach amerykańskich. Były to dwa najdłuższe i najważniejsze związki Martina Wolfa. Obie jednak zostały zamordowane, a wcześniej zgwałcone. Jak głębokie piętno wywarło to na jego twórczość widać w trylogii „Kobiet tajemniczych”6. Trylogie te tworzą rzecz jasna: „Marilyn”, „Audrey” i „Annie”. Do tych trzech filmów reżyser wplótł tak wiele ze swoich doświadczeń i myśli, że te trzy filmy stały się głównym źródłem informacji dla interpretatorów i znawców twórczości Martina Wolfa. W 1997 roku ożenił się z Karoliną Marshall- wydawcą płyt z interpretacjami młodych muzyków utworów Mozarta, Schuberta i Czajkowskiego. Jest również autorką popularnej książki „Mój Beethoven”.

Rosanna z filmu Czas na nas

W trylogii „kobiet tajemniczych” doszukać się można wszystkich fobii, lęków, fascynacji i zainteresowań reżysera. Są to niesamowicie głębokie portrety psychologiczne, które na wielu uniwersytetach na wydziałach filmoznawstwa doczekały się własnych oddzielnych wykładów, a niektóre fragmenty odtwarzane są na kierunkach filozoficznych i psychologicznych.

Ważnym elementem twórczości reżysera jest podkreślanie nieadekwatności i niestosowności słów. Jakby nie potrafiły odzwierciedlić w sposób pełny ludzkich uczuć ani myśli. W filmie „Duch i mgła” jeden z głównych bohaterów – profesor filozofii mówi do swojej rodziny podczas wspólnego śniadania: „Słowa są tak wieloznaczne, że w komunikacji drogą listów rzeczywiście prowadzi do aberracji, nie do atomizacji!”.

Temat problemu w komunikacji międzyludzkiej i braku zrozumienia poruszany jest w zbiorze wywiadów Martina Wolfa z Jacques Huetem zebranym i wydanych w 1999 pod nazwą „Rozmowy z Wolfem”. Reżyser „Zgwałconej i pokrzywdzonej” mówi w nich: „Nadano nam słowa o zdefiniowanym znaczeniu, o zamkniętej ilości możliwych znaczeń. Nie wiemy kiedy, ani jak je wykorzystywać. Język naszego umysłu i ciała jest nieprzekładalny na słowa”7

 

Epigon Wielkiego Kina Amerykańskiego

 

Warto przyjrzeć się źródłom inspiracji i fascynacji Martina Wolfa. Reżyser „Młodości zniewolonej” uważany jest za spadkobiercę stylu filmów twórców z lat 70’. U żadnego innego współczesnego reżysera psychologia nie gra tak istotnej roli. Tworzeniu głębokich, prawdziwych postaci podporządkowane są zdjęcia, scenografia, kostiumy, montaż i charakteryzacja. Kolor każdego pojawiającego się przedmiotu, tapet w pokoju czy nawet sznurówek jest głęboko przemyślany, a jego celem lepsze przedstawienie bohaterów.

Samotna Annie na wzgórzu Kadr z filmu Annie

Kolejną cechą upodabniającą twórczość Martina Wolfa do reżyserów z czasów Wielkiego Kina Amerykańskiego jest sięganie po różne gatunki filmowe. Bez problemu można wymienić po jednym, a czasami nawet trzy obrazy z każdego z gatunków. Martin Wolf jest autorem dwóch arcydzieł westernu: „Kowboja” z 1993 i „Napadu na bank” z 1995, trzech znakomitych filmów gangsterskich: „Sycylia” z 1989, i „Nowy Jork” z 1994 i nagrodzonej wszystkimi najważniejszymi nagrodami amerykańskimi i europejskimi „Nevady” z 1996 roku. Ponadto jest autorem jednego filmu science-fiction: „Próżnia” z 1991 roku, przerażającego thrillera: „Nóż w krwi” z 1992 roku oraz filozoficznego horroru: „Bóg cię nie zbawi”.

W latach 80’ Martin Wolf kręcił filmy o lżejszej tematyce. Robił komedie, filmy sensacyjne, stworzył jedną animacje i dwa filmy kostiumowe. Dziełem tego okresu, o którym warto pamiętać jest skandalizujący i kultowy „Defekt płodu” z 1987 roku. Ów film został wyświetlony tylko na dwóch festiwalach. Na pierwszym otrzymał najważniejszą nagrodę, a na drugim doszło do złączonego buntu liberałów i konserwatystów przeciwko projekcji „Defektu płodu”. W efekcie czego kino zostało doszczętnie zrujnowane, a sam reżyser na trzy lata przerwał swoją karierę.

Otwierające ujęcie z metafizycznego horroru Bóg cię nie zbawi

W grudniu 2000 roku w miesięczniku „Movies and Filmmakers” Martin Wolf opublikował list adresowany do krytyki, wielbicieli i buntowników. Pisze w nim tak:

Nie zrozumieć drugiego człowieka to jak wypowiedzieć wojnę. Nie zrozumieć drugiego człowieka i zaatakować to jak rozpętać piekło. Ja sam przed piekłem obronić się nie umiem. Od najgorszych wyzwany zostałem. W gazetach takie hasła o sobie czytałem: diabeł, prowokator, zimnokrwisty gad, bez serca, słowa „szacunek” nie znający, rewolucjonista.

Co dziś z tych oszczerstw zostało? Nic. Przebrzmiały, ucichły, wykruszyły się tak jak to słowa mają w zwyczaju. Nie wyrzekam się mojego filmu. Jestem z niego dumny. Wstrząsnął wami? Wiem. Oburzył? Tak wiem! Zabolał? Oczywiście, że wiem!

Jak dziecko ognia nie dotknie to się nie nauczy, że parzy. W nas też ten obłęd, ten wstręt odkryć musiałem. Czyste intencje błotem malowałem byście łopatami do prawdziwej treści siłą dokopać się musieli. Tym co prawdę odkryli gratuluje, a tym co nadal szukają błogosławię.8

Martin Wolf

List spowodował oczywiście nowe kontrowersje jednak wiele rzeczy wyjaśnił i zmniejszył napięcie. W styczniu 2001 roku Martin Wolf rozpoczął pracę nad swym największym, wymarzonym projektem- epickim, wojennym filmie- „Wojny ludzi, ludzie wojny”.

„Wojna to nieskończona ilość nieopowiedzianych historii”9

Chciałem pokazać wojnę prawdziwą, wojnę jako dramat. W oczach zwykłych żołnierzy, generałów i pielęgniarek wojna wcale nie jest efektowna. Chciałem się odciąć od jej wizerunku kreowanego przez sto lat kina. Unikałem atrakcyjnych estetycznie ujęć. Utkałem film kadrami brzydkimi, brudnymi i zwyczajnymi. Ten film ma być życiem, a nie jego imitacją, nie kłamstwem, nie flagą amerykańską, nie podniosłymi tyradami. Wojny ludzi, ludzie wojny są odtworzeniem naszych wnętrz i czasu płaczu, krwi i wzajemnej nienawiści. Płacz dziecka koi dusze, krew goi rany, a krzyk echo niesie. [Po lesie, red.].

Wojny ludzi, ludzie wojny

Pracę rozpoczęliśmy z Mikiem w moim apartamencie w Denver. Strasznie wtedy padał deszcz. Siedzieliśmy na fotelach, paliliśmy kubańskie cygara. Dobrze pamiętam, że strasznie śmialiśmy się z kota, który biegał po drodze i nie mógł znaleźć samochodu pod którym mógłby się schować. Wtedy właśnie rozpoczęliśmy rozmawiać o naszych wizjach filmu.”10

„Wojny ludzi, ludzie wojny” swoją niezwykłość zawdzięczają nietuzinkowej konstrukcji fabularnej i nowatorskiej formie. Reżyser [Martin Wolf] przedstawił wojnę jako nierozwiązalną sieć wynikających z siebie przypadków. Film nie ma głównych bohaterów. Jest jakby wielkim, panoramicznym rzutem na społeczeństwo wojny.

Film unika subiektywnych ocen. Lekko podsuwa pewne wnioski. Doświadczamy skrajnych uczuć. Od nienawiści, gniewu, żalu i szczęścia po obrzydzenia. Film, sam w sobie, nie jest ciężki. Ogląda się go z rosnącym zainteresowaniem i przyjemnością. Mimo nowatorskiej formuły nie drażni. Każdy bohater jest bardzo ciekawy, a historie są oryginalne i wciągające.

„Wojna ludzi, ludzie wojny” to dzieło, którego widz delektuje się każdym niuansem czy drobiazgiem i żadne słowo nie potrafi oddać wrażeń przezeń dostarczanych. Jest obrazem jedynym w swoim rodzaju. Stał się legendą zanim powstał. „Niech cierpi ten, kto go jeszcze nie widział, a ci co widzieli cierpią też bo chcą obejrzeć jeszcze raz”11pisze w swoim artykule Kimh-Gong-Jong-Li w wietnamskim wydaniu miesięcznika „People’s war, war’s people” [w oryginale „ﮏﮭﯜﯦﮝﺒ ﯞﱞﺲﻝﻍﻇﻆﺎ ”].

Pierwszy z lewej, tyłem – główny bohater “Wojny ludzi, ludzie wojny”

Po zakończonych „Wojnach ludzi, ludzi wojen” Martin Wolf potrzebował odpoczynku. Wyjechał do Paryża. Na wzgórzu Montmartre otworzył klimatyczną i bardzo popularną kawiarenkę, która stała się miejscem spotkań francuskich malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy i paryskich profesorów z portugalskimi emigrantami pracującymi w norweskim cyrku otworzonym koło Wersalu.

Czteroletni „urlop twórczy” wpłynął bardzo korzystnie na Martina Wolfa. W 2005 roku rozpoczął prace nad nowym, do dnia dzisiejszego jego ostatnim filmem, „Buty na koturnach i słomkowy kapelusz”. Był to pierwszy film w karierze Martina Wolfa kręcony w języku francuskim.

Jest to klasyczna komedia romantyczna. Opowiada o dwudziestoletniej dziewczynie Audrey Ant, która całe życie marzy o wydostaniu się z biednej mieściny na północy Walii i zamieszkaniu oraz studiowaniu w Paryżu. Jej pasją jest moda. Nie ma pieniędzy na ubrania wiec każdy wolny czas spędza szyjąc sobie z dostępnych materiałów wyjątkowe ubrania. Ta zdolność zostanie dostrzeżona i doceniona we Francji. Jej kochający rodzice na dwudzieste urodziny kupują jej bilet lotniczy do Paryża.

Cały film oczywiście jest kiczowaty i prosty. Rozwój akcji jest bardzo konwencjonalny i łatwy do przewidzenia. Jednak przez olbrzymi urok i czar głównej bohaterki ten najlżejszy i jakby nie pasujący do całej twórczości Wolfa film ogląda się znakomicie. Micheal Jones pisze: „Rowery, Montmartre, bagietki, barwne parasolki, buty na obcasie i Wieża Eiffla? To wszystko już chyba gdzieś było? Ja jednak oglądnę jeszcze raz! Autor „Kowboja” w znakomitej formie! Chapeaux bas!12

W Audrey Ant można znaleźć cechy praktycznie wszystkich kobiet z, którymi związany był Martin Wolf. Od Mii Strong zaczerpnął miłość do dalmatyńczyków, od Jackie Tits uwielbienie łagodnych, kobiecych głosów wokalistek, a od Ji-Ji-Jingi popiersie Buddy z pokoju głównej bohaterki „Butów na koturnach (…)”.

*

Tematu Martina Wolfa oczywiście nie wyczerpałem. Jest to temat rzeka, temat przepaść, o którym w nieskończoność można by toczyć dysputy . Reżyser „Przystanku dla ubogich” jest postacią tak nietuzinkową i wyjątkową, że próbą karkołomną, próbą z góry skazaną na fiasko była chęć przedstawienia go w ledwie pięciostronicowym eseju.

Jednak czy tak nie jest z każdym człowiekiem? Czy kogokolwiek da się tak opisać, by był to obraz pełny i dogłębnie wyczerpujący? Niech to będzie żul z dworca, rolnik po piwach sześciu, biznesmen z sauny wychodzący, bogacz o siedmiu zamkach, ksiądz o duszy czystej, krytyk głupi czy córka wyjątkowa. O każdym z nich tyle napisać można. Jednak ci, którym na tym zależy… nie! Jednak c,i co tylko marzą o tym, by o nich księgi pisać, TAK, doczekają się!

Bibliografia:

1 Peter O’Bell, „Świat Przeklęty”; 1932. Ów cytat rozpoczyna chyba najwybitniejszy film w twórczości Martin’a Wolf’a: „Wojny Ludzi, ludzie wojny”
2 Martin Wolf, „Listy z Peru do ukochanej”; 1994
3Christopher DeNicolas, „Zbiór esejów” 1992

4„Epigonem Wielkiego Kina Amerykańskiego” nazwał Martina Wolfa prof. Uniwersytetu w Chicago- Mark Allen, w swoim wykładzie podczas święta Sztuki Filmowej w 1998 roku; opublikowanym rok później w miesięczniku „Cinema”

5Jonathan Bell; „Dni słoneczne, dni deszczowe, kino barwne”, 1995
6Tomas Jackson; „O Wolfie”; 2005
7Jacques Huet; „Rozmowy z Wolfem”, 1999
8 12/2000; list Martina Wolfa wydany w miesięczniku „Movies and Filmmakers”; str. 1
9 Tymi słowami zwraca się ksiądz Abraham do młodego Micheal’a w epilogu „Wojen ludzi, ludziach wojny”.
10 Fragment wywiadu z Martinem Wolfem z tygodnika „Wolfie”; 27/2003
11 Artykuł Kimh-Gong-Jong-Li z „People’s war, war’s people” 11/2004
12 Micheal Jones „Movies and Art.” 1/2006.
Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA