search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Kino dla wszystkich!

Rafał Oświeciński

30 kwietnia 2011

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA
29 dolców za jeden film. To u Jankesów cena dwa razy większa niż normalnego biletu zakupionego w kinie, ale także bardzo atrakcyjna propozycja, gdy mowa o filmie, który chcielibyśmy obejrzeć z rodziną lub przyjaciółmi – we własnym domu, z piwkiem lub winkiem w zasięgu ręki, w znakomitej jakości, z przyciskiem pauzy na pilocie i do tego tyle razy, ile zdołamy w ciągu 48 godzin od momentu wypożyczenia. I to raptem 2 miesiące od kinowej premiery.
Taka jest nowa, rewolucyjna propozycja od jednego z dostarczycieli filmów (przez VOD), która pojawiła się za Oceanem.
Jest na co się zżymać?
Z rewolucjonisty w konserwatystę
Protestują kiniarze, związki zawodowe, organizacje zrzeszające wszystkich tych, którzy związani są z branżą filmową.  Protestuje James Cameron, Peter Jackson, Michael Bay, Kathryn Bigelow, Guillermo del Toro, Roland Emmerich, Shawn Levy, Michael Mann, Todd Phillips, Brett Ratner, Adam Shankman, Gore Verbinski, Robert Rodriguez, Antoine Fuqua, Robert Zemeckis. 


Słynni w liście protestacyjnym piszą:
W proponowanym modelu dystrybucji nowe filmy będzie można oglądać w domu jeszcze gdy będą znajdowały się one w obiegu kinowym. Obecnie przeciętnie film w kinach przebywa 132 dni (cztery miesiące). Jako twórcy decydujący o części tego biznesu, który w zeszłym roku przyniósł 32 miliardy dolarów ze sprzedaży biletów w kinach na świecie, uważamy, że proponowany model wpłynie nieodwołalnie krzywdząco na obecny stan panujący w przemyśle filmowym.



Nazwisk pewnie może być setki razy więcej, bo jest się o co bić – rynek kinowy jest wart 32 miliardy dolarów? i co najmniej drugie tyle przynosi dystrybucja na dvd/blu/vod i w innych mediach. O tym już nikt nie mówi, nikt nie rozdziera szat. Bo tak naprawdę rozbija się o kasę i podział zysków z dystrybucji kinowej, o które słusznie walczą wszystkie nazwiska wyżej wymienione (a szczególnie Cameron, który zarobił bodaj 350 baniek za ?Avatara?, z samej dystrybucji kinowej). Krzyczą, podkreślam, słusznie, ale za cholerę nic to nie zmieni. 

Jak mówią nasi reżyserzy, obecnie film grany jest w kinach 132 dni, po czym trafia on na dvd/blu/vod i znowu przynosi kolosalne zyski, często większe niż tradycyjna dystrybucja kinowa (szczególnie tyczy się to tytułów mniej hitowych, dla których premiera na dvd to nie drugi, a dopiero pierwszy oddech).

VOD (wideo na życzenie) to szalenie popularna za oceanem usługa, która polega (w dużym skrócie) na wypożyczaniu filmów on-line na 24 lub 48 godzin, na komputer lub telewizor (wszak coraz powszechniejsze jest podłączanie telepudła do sieci). Zamiast łazić do wypożyczalni – łazimy po sklepie internetowym i klikamy w to, co chcemy zobaczyć. Jakość HD zapewniona, wybór ogromny, ceny różne. Wystarczy zresztą zajrzeć do DirecTV.com i wybrać chociażby nowość, ?The King?s Speech?. Dostajemy film w rozdzielczości 1080p za 5.99$. W sklepie dysk Blu kupicie za prawie 20 dolców. Pomijając kolekcjonerów, dla których samo zbieranie pudełek z płytami jest esencją filmowej pasji, oferta VOD  jest kusząca, bo dla weekendowych oglądaczy cenowo konkurencyjna, jakościowo odpowiednia i repertuarowo wystarczająca. W Polsce jeszcze VOD kuleje, choć i Ipla, i serwis Onetowy notują ciągłe wzrosty (prawdopodobnie dzięki telewizyjnym powtórkom i serialowym premierom). Ale jest to kierunek, w którym OGLĄDANIE filmów zmierza.


DirecTV, od którego wyszła propozycja na 60-dniową kwarantannę kinową, podpisał już umowy z wielkimi wytwórniami i śmiało idzie przed siebie, nie słuchając jęków tych, których filmy będą najchętniej oglądane. Zmiany są nieuchronne, nie do zatrzymania. Ewolucja dystrybucji nie zatrzyma się z powodu narzekań, gróźb, strajków, protestów, petycji. Dopóki zaproponowany model biznesowy opłaca się widzom (mają więcej i szybciej, płacą mniej) i dystrybutorom (mają więcej i szybciej), to ruszonej w ten sposób machiny nikt nie powstrzyma. 


Taki model wpisuje się doskonale w obecne trendy w komunikacji na linii wytwórca-konsument. Chcemy, aby usługa była szybka, niedroga, dostępna tam, gdzie chcemy? No to mamy. Chcemy aby usługa była jednocześnie dla wszystkich (jako zasada) i dla każdego indywidualnie (możliwość dostosowania usługi do każdego rodzaju gustu)? Już to jest! 


Nasze potrzeby wyznaczają obowiązujące standardy!


Technicznie jest to możliwe, więc na co czekać? W imię tradycji, przyzwyczajeń, konwenansów? No przecież nie. Opór nie ma sensu. Coraz lepsze, popularniejsze (i tańsze!) łącza, telewizory, kina domowe zmuszają do poddania się zmianom. James Cameron ze swą głośną krucjatą 3D wie o tym najlepiej, tym bardziej, że okazał się nad wyraz skutecznym trendsetterem.

Maruderzy albo zostaną w technologicznym tyle, albo się dostosują się do tempa zrozumiawszy ideę zmian. Tę błyskotliwą konstatację można przełożyć na każdy fragment technologicznej rzeczywistości, bez względu na to czy mówimy o VOD, fejsbukach, tłiterach, smartfonach, 3D, blu czy innych wytworach stworzonych dla ludzi, powszechnie akceptowanych przez ludzi i – co najważniejsze – przez ludzi wymaganych. 
Gdzie się czai zagrożenie?

Nigdzie.

To tylko zmiany. 





Avatar

Rafał Oświeciński

Celuloidowy fetyszysta niegardzący żadnym rodzajem kina. Nie ogląda wszystkiego, bo to nie ma sensu, tylko ogląda to, co może mieć sens.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA