search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Drugie Dno #23: Shere Khan mówi jak jest

Jakub Piwoński

3 maja 2016

REKLAMA

Nowa Księga dżungli święci trumfy w kinach na całym świecie. Trzeba przyznać, że dość zaskakujący to sukces, biorąc pod uwagę, jak dobrze ta historia jest nam już znana. Ale film zasłużył sobie na uznanie chociażby tą iście perfekcyjną prezentacją techniki motion capture, wywierającą trwałe wrażenie na widzu. Ten realizacyjny kierunek ma coraz więcej do zaoferowania odbiorcy. Pamiętajmy, że jest to tylko jedna strona medalu – druga drzemie w przesłaniach.

Materiał źródłowy, czyli słynny zbiór opowiadań Kiplinga powstały pod koniec XIX wieku, jest typem powieści alegorycznej. Oznacza to, że przedstawione wydarzenia, postacie i miejsca mają charakter przenośny – skrywający drugie dno. W wypadku Księgi dżungli meritum opowieści zawierało się w funkcjonalności społeczności zwierząt, które miało przypominać społeczność ludzką. Z tą jednak różnicą, że rządzące w dżungli prawo potrafiło utrzymywać w ryzach wspólnotę tak dobrze, że przybrało niemalże kształt utopii. Główne zwierzęce postacie były także ucieleśnieniem ludzkich charakterów i ich cech. A pośrodku tego wszystkiego stał Mowgli, symbolizujący przemożną potrzebę człowieka powrotu do natury i jego nierozerwalnego z nią związku.

Moja uwaga zogniskowała się jednak na innych wnioskach, równie ciekawych co te płynące z głównej linii interpretacyjnej. I tak na przykład film Favreau trochę niespodziewanie przyszedł mi z odpowiedzią na odwieczne pytanie: co tak naprawdę różni nas od zwierząt – lub jaka jest nasza podstawowa przewaga nad nimi.

jungle-book-movie-2016-trailer-poster

W pewnym momencie filmu dowiadujemy się o sile ognia, zwanego w dżungli Szkarłatnym Kwiatem. Żywioł ten wywołuje u zwierząt zarówno przerażenie, jak i fascynację. Przede wszystkim zdają sobie one sprawę z tego, jak wielka jest jego siła oraz z tego, że pozostaje poza ich zasięgiem. Ogień jest bowiem domeną ludzi. Gdy zajrzymy do badań nad kulturą, zdamy sobie sprawę z tego, że tak naprawdę wszystko zaczęło się właśnie od poskromienia żywiołu pożogi. Dawał przecież człowiekowi pierwotnemu zarówno możliwość usmażenia surowego mięsa, jak i stanowił niezbędne źródło światła i ciepła. Ewolucja skoczyła na kolejny pułap. Człowiek zaczął panować na Ziemi, gdyż poprzez rozum i umiejętności manualne osiągnął niepodważalną przewagę nad innymi istotami i mógł kontrolować przyrodę (innym tego wyznacznikiem są skłonności głównego bohatera do wykonywania różnych technicznych „sztuczek”, budzących dezaprobatę zwierząt).

[quote] W Księdze dżungli największym wyzwaniem dla Mowgliego staje się zatem zrozumienie, do jakiego stada tak naprawdę należy i wykorzystanie potencjału tego stada.[/quote]

A jeśli już przeszedłem do zagadnienia przynależności, to z nim także wiąże się ciekawa kwestia. Mowgli od samego początku nie pasuje do wspólnoty zwierząt. Choć mądra pantera Bagira o tym wie, to nie daje mu tego do zrozumienia. Plan jest taki, by ludzkie szczenię dorosło do odpowiedniego wieku, po czym zostało oddane do swoich. Wychowujące i kochające Mowgliego wilki mają jednak wyraźnie trudności z przyjęciem takiego rozwiązania. Paradoksalnie jedyny głos rozsądku przemawia przez głównego antagonistę opowieści – tygrysa Shere Khana. Nauczony doświadczeniami z ludźmi, z twarzą okaleczoną Szkarłatnym Kwiatem, widzi w Mowglim jedynie zagrożenie dla dawnego porządku. A jeśli istnieje ryzyko, że ludzkie szczenię może sprowadzić na dżunglę nieszczęście, to według tygrysa należy go czym prędzej wyeliminować. Pal licho, jakie są prawdziwe pobudki jego toku myślenia – istotne, że w gruncie rzeczy ma rację!

THE JUNGLE BOOK - (L-R) BAGHEERA, BALOO, MOWGLI and RAKSHA. ©2016 Disney Enterprises, Inc. All Rights Reserved.

Tak się składa, że ta sytuacja znajduje ciekawe przełożenie we współczesności. Multikulturalizm i etniczne przemieszania można przetrwać tylko wtedy, gdy na terenie ich występowania żadna z mniejszości nie będzie wywyższać się ponad drugą, nie będzie rościć sobie wyjątkowych praw i nie będzie dążyć do dominacji. A to, jak wiadomo, jest scenariusz utopijny, mogący sprawdzić się tylko w podtrzymywanej prawem dżungli wspólnocie zwierząt. W rzeczywistości imigrant wywodzący się z odmiennej kultury co społeczność, do której chce dołączyć, może okazać się elementem do tej społeczności kompletnie nieprzystającym. A jeśli weźmiemy także pod uwagę fakt, że przeszłość pamięta jeszcze napięcia występujące na linii obydwu kultur, taki imigrant może okazać się niebezpieczny dla utrzymywanego porządku. To nie musi być zasadą, ale zawsze niesie ze sobą jakieś ryzyko, wobec którego zbrodnią jest pozostać obojętnym.

Mowgli ostatecznie wkupuje się w łaski zwierząt, obalając tygrysiego dyktatora, wykorzystując siłę Szkarłatnego Kwiatu. Udowadnia tym samym, że jego umiejętności – zdolność do wykorzystywania i kontrolowania dobrodziejstw natury – mogą przynieść korzyści dla wspólnoty, do której chcę należeć. A co, jeśli dobre intencje się skończą, a w umyśle zapali się idea dominacji, podparta odzewem do swoich prawdziwych pobratymców? Gdybym to ja rządził dżunglą, do końca zachowałbym wobec Mowgliego sceptycyzm, a ptactwo wykorzystałbym do jego nieustannego śledzenia. Czujności nigdy dość.

korekta: Kornelia Farynowska

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA