search
REKLAMA
Action Collection

TANGO I CASH. Inspektor pomada, sierżant dzikus i narkopalant od łaciatych szczurów

Odys Korczyński

26 marca 2018

REKLAMA

Wracając do technikaliów, produkcja Konczałowskiego to nieźle dopracowany spektakl wizualny okraszony energiczną muzyką Harolda Faltermeyera. Kontrastowa, pełna dymu i selektywnego oświetlenia scena w więzieniu, pościg za Chińczykiem w garażu z rozbijanymi jak podpalane fajerwerki sufitowymi lampami, kolorowa od wybuchów, finałowa akcja na opuszczonym lotnisku z udziałem super samochodu uzbrojonego niemal jak limuzyna Jamesa Bonda, albo złomiarski pojazd Mad Maxa. Wszystko to za 55 milionów dolarów stworzyło niezapomniany wizualnie klimat, który miejscami kojarzy mi się nawet z Łowcą androidów. Może to przez to, że wiele scen kręcono w deszczu oświetlonym pod kątem 45 stopni. A może z powodu Briona Jamesa i Jamesa Honga?

Aktorsko Russell spisał się całkiem nieźle. Palance’owi najwidoczniej za swoją gażę nie za bardzo chciało się zaangażować psychologicznie w autentyczne odtworzenie szalonego antagonisty sławnych policjantów. Kobiece role praktycznie w filmie nie istnieją. Teri Hatcher w roli Katherine Tango spozycjonowana została raczej w roli mięsa do seksualnego posiadania niż znaczącej dla fabuły postaci.

O grze aktorskiej Sly’a lepiej długo nie rozprawiać. Wystarczy, że za rolę Tanga nominowano go do Złotej Maliny. Akurat w tym przypadku trzeba przyznać rację maliniarzom. Natomiast bez twardej ręki Sylvestra film mógłby w ogóle nie powstać. I tu dochodzimy do kwestii najważniejszej – kto film reżyserował, czyja wizja ostatecznie przetrwała i dlaczego mimo tylu problemów film jednak zapisał się w pamięci widzów.

Konczałowski to reżyser poważnych filmów. Co do tego nie ma wątpliwości. Jeśli wykorzystuje humor, to nie jest to pusty śmiech, ani farsa. Pokazał to w Domu wariatów. Umie sobie poradzić z kinem wymagającym rozmachu, co udowodnił w Odysei. Nie jest mu obca też sensownie poprowadzona sensacyjna fabuła np. w Uciekającym pociągu. Czy więc Tango i Cash musiał być aż tak problemową produkcją, że ostatecznie Konczałowski nie ukończył tego filmu? Jak pamiętamy zastąpił go podporządkowany producentom Albert Magnoli. Czy stałoby się tak, gdyby Adriej nie był człowiekiem zza żelaznej kurtyny?

Trudno powiedzieć, na ile film zmienił się przez te realizacyjne trudności. Przecież nigdy nie zobaczyliśmy finalnego produktu spod autorskiej ręki Konczałowskiego. Porównując stylistykę Tanga i Cash z innymi produkcjami reżysera, widać jednak że jego podstawowe założenia zostały utrzymane. W ukończonym projekcie Tanga i Cash owszem żarty wyglądają niekiedy jak sztucznie przylepione do wizualnie mrocznej scenerii. Pomimo to twórcom udało się nie zrobić z produkcji całkowitej farsy. Zostało też utrzymane charakterystyczne dla kina akcji napięcie i to w znacznie lepszej oprawie wizualnej niż np. ta z Zabójczej Broni. Może faktycznie zadziałała tu twarda ręka Sly’a, który w tamtym okresie swojego gwiazdorstwa uwielbiał wtrącać swoje trzy grosze do sposobu realizacji filmów z własnym nazwiskiem.

Tango i Cash to film pełen wad, nieścisłości i tanich, komunalnych żartów. Nie przeszkadza mi to pewnie ze względu na trochę bezkrytyczny sentyment do kina akcji lat 80. Co jakiś czas wracam do niego, zwłaszcza wtedy, gdy leci w telewizji. Może i komercyjnie produkcja Konczałowskiego przegrała z Zabójczą bronią, tyle że w duecie Glover-Gibson zawsze przeszkadzała mi właśnie ta farsa. Tango-i Cash również kłócą się ze sobą jak przekupki na targu. Moim zdaniem jednak nie przekraczają tej granicy, poza którą policjant w filmie staje się klaunem do pustego rozśmieszania publiki w kinie.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA