search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Brzydkie bąki na sali kinowej, czyli o co chodzi z tym 4DX?

Miłosz Drewniak

18 listopada 2013

REKLAMA

Normal
0

21

false
false
false

PL
X-NONE
X-NONE

/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:”Times New Roman”;
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}

O co chodzi? Nie wiem, bo nie próbowałem. Nie moja bajka, bo fanem 3D też nie jestem. Wolę płaskie, ruszające się obrazki na płaskim, dużym ekranie. Tym właśnie było kino, które poznałem jako dziecko i już chyba nie dam się nawrócić na nowe technologie z „udziwnieniami”. Ja jestem normalny – mógłbym zacytować klasyka, gdybym był złośliwy.

Jednak jakiś czas temu po długiej przerwie zawitałem do jednego z czeskich Cinema City i czekając na film, gapiłem się na trailery puszczane na wiszącym u sufitu telewizorze. Moją uwagę przykuła reklama technologii 4DX, o której słyszałem (serio mówię) pierwszy raz w życiu:

Później dopiero wyczytałem w internecie, że coś takiego istnieje już w Izraelu, Budapeszcie, Pradze, Sofii i naszej Warszawie (w „Cinema City Arkadia”). Muszę przyznać, że jako laik w dziedzinie nowych technologii i konserwa, wzdychająca do arcydzieł kina niemego, po obejrzeniu tej krótkiej reklamówki przestraszyłem się, a moją wyobraźnię zaatakowały niepokojące obrazki. Nie chcę – myślałem sobie – żeby personel kina rzygał na mnie znienacka, kiedy któremuś z bohaterów filmu zrobi się niedobrze, albo żeby któryś co lepiej zbudowany pracownik kina dał mi w ryj, kiedy będę oglądał film o boksie. Uspokoiłem się dopiero, gdy wyczytałem na stronie CC: „Prócz ruchu aktywnych foteli, sala Škoda 4DX wyposażona jest w specjalne efekty środowiskowe, które wzmacniają filmowe przeżycia. Widz wszystkimi swoimi zmysłami doświadcza potęgi huraganu, powiewu delikatnego, wiosennego wiatru, opadającego pyłu eksplozji i zapachu świeżo parzonej kawy”. Strona wymienia rodzaje tych efektów: wiatr, bańki, stroboskopy, mgła, zapach, wibracje, ostre podmuchy powietrza, woda. Uff… – kamień z serca. Żadnych wymiocin. Żadnych osiłków, przechadzających się po sali w oczekiwaniu na TĘ scenę.

Czy spróbuję na własnej skórze? A pewnie. Przy pierwszej okazji włożę na siebie stary zimowy płaszcz, szalik, rękawiczki, gumofilce i pognam na Titanica, którego pewnie znowu przekonwertują.

A może Ty, Szanowny Czytelniku, byłeś, widziałeś i chcesz podzielić się swoimi wrażeniami?

Może wiesz na ten temat więcej niż autor, który zagaja tylko i zaprasza do dyskusji?

4dx_large

REKLAMA