search
REKLAMA
Artykuł

Wielcy Przedwieczni złotej ery kina

Radosław Pisula

5 lipca 2013

REKLAMA

Złota Era Hollywood, z twardymi jak tytan reżyserami, charyzmatycznymi aktorami i boginiami seksu, wydaje się być dzisiaj jedynie pięknym wspomnieniem – artefaktem przeszłości, od którego dzieli nas wiele dekad. Co ciekawe jednak, do dnia dzisiejszego kilka wielkich gwiazd – pracujących jeszcze w czasach kina niemego – nadal żyje i dzieli się swoimi niezwykłymi wspomnieniami. Chciałbym przedstawić kilka takich większych i mniejszych ikon aktorskich, które po świecie chodzą już przynajmniej od 95 lat i nadal mają się świetnie. Ba! Niektóre nadal z sukcesami występują na wielkim ekranie. Przed wami hollywoodzcy niezniszczalni:

Carla Laemmle (103 lata)

Wnuczka legendarnego producenta filmowego Carla Laemmle. Jest ostatnią żyjącą aktorką, która wystąpiła w filmie razem z legendarnym Lonem Chaneyem Sr., pojawiając się w Upiorze w operze (1925), gdzie przemknęła przez ekran w epizodycznej roli baletnicy. Pojawiła się również w prologu Draculi (1931) Toda Browninga – obrazie, który zapoczątkował boom na celuloidową grozę w latach 30. i doprowadził do narodzin potwornej rodziny studia Universal – gdzie dostąpiła zaszczytu wypowiedzenia pierwszych słów w horrorze dźwiękowym. Co ciekawe aktorka w wieku 30 lat, po wystąpieniu w kilku mniejszych produkcjach, całkowicie zrezygnowała z udzielania się przed kamerą. Powróciła do aktorstwa dopiero w wieku 92(!) lat, jako wampirzyca w przeznaczonym bezpośrednio na rynek wideo The Vampire Hunters Club (2001). Obecnie jest niekwestionowaną pierwszą damą kina grozy, ponieważ mimo ponad stu lat na karku, Laemmle uwielbia opowiadać o złotych czasach gatunku i nadal pojawia się epizodycznie w niskobudżetowych horrorach.

Luise Rainer (103 lata)

Pierwsza kobieta, która zdobyła Oscara dwa razy z rzędu (po niej ten wyczyn powtórzyła jedynie legendarna Katharine Hepburn), dzięki występom w Wielkim Ziegfeldzie (1936) oraz Ziemi błogosławionej (1937). Podobnie jak Carla Laemmle, Niemka również dosyć szybko usunęła się w cień. Jak sama mówi, przytłoczyło ją hollywoodzkie życie, a także po prostu się wypaliła – nie pomogło jej również to, że próbowała walczyć o swoją pozycję i starać się o poważniejsze role, przez co narobiła sobie wrogów w przesiąkniętej szowinizmem Fabryce Snów oraz została obwołana „box office’ową trucizną”. Miała szansę zagrać jeszcze m.in. w monumentalnym Przeminęło z wiatrem (1939),  Komu bije dzwon (1943) za który Ingrid Bergman otrzymała nominację do nagrody Akademii, a nawet epizodycznie – po wielu latach latach – w Słodkim życiu (1960) Felliniego. Do kina powróciła dopiero w 1997 roku w Graczu. Prawdziwa gwiazda, będąca przykładem tego, jak przemysł filmowy może złamać największe talenty – co jednak na pewno odbiła sobie długim życiem.

Lupita Tovar (103 lata)

Meksykańska aktorka, która wystąpiła w hiszpańskojęzycznej wersji wspominanego już w przypadku pani Laemmle Draculi (1931). Pierwsze filmy dźwiękowe przez techniczne niedoskonałości nie mogły być dubbingowane, jednak ludzkość zawsze znajdzie sposób, żeby osiągnąć wyznaczony cel. Postanowiono więc nakręcić film po raz drugi, tym razem z aktorami mówiącymi w języku torreadorów. Carlos Villarias wcielił się w Księcia Ciemności, a Tovar przypadła rola ukochanej Harkera, Evy. Film od zawsze znajduje się w cieniu wersji anglojęzycznej, a niesłusznie, ponieważ w wielu elementach przewyższa dzieło Browninga, gdyż ekipa z półwyspu Iberyjskiego mogła przyglądać się pracy amerykańskiej ekipy i ulepszać wszystko „w biegu”. Co ciekawe, Meksykanka wystąpiła dwa lata wcześniej w  The Veiled Woman u boku samego Beli Lugosiego (jednak film do dzisiaj ma status zaginionego). Tovar zagrała jeszcze w kilku przeciętnych obrazach i ostatecznie zrezygnowała z aktorstwa w 1945 roku. Warto jednak zobaczyć ją w wampirycznej produkcji, która starzeje się całkiem nieźle.

Norman Lloyd (98 lat)

W młodości udało mu się trafić pod skrzydła samego Orsona Wellesa w jego Mercury Theatre, gdzie miał okazję występować i użyczać swojego głosu obok takich sław jak Joseph Cotten, Vincent Price, Anne Baxter, Judy Holliday czy Everett Sloane. Nie mógł sobie również wymarzyć chyba lepszego debiutu filmowego, gdyż po raz pierwszy na dużym ekranie pojawił się w Sabotażu (1942) Alfreda Hitchcocka, a niedługo po tym wystąpił również w Urzeczonej (1945) tego samego reżysera, u boku Gregory’ego Pecka i Ingrid Bergman. W tym czasie Lloyd stał się również poboczną ofiarą „Czarnej listy Hollywood” zawierającej nazwiska ludzi, którym odmówiono pracy w Fabryce Snów ze względu na ich poglądy polityczne – ucierpiały przez to m.in. tak wielkie ikony jak Charlie Chaplin oraz Elia Kazan. Pomocną dłoń do amerykańskiego aktora wyciągnął sam Hitchcock, który zapewnił mu w 1958 roku pracę przy serialu Alfred Hitchcock prezentuje. Od tego momentu aktor stał się w większym stopniu producentem i reżyserem, udzielając się w wielu amerykańskich produkcjach telewizyjnych (a także w przepięknych Światłach rampy z 1952 roku autorstwa „wygnanego” Chaplina). Przełomowym momentem w jego karierze był angaż w kultowym serialu medycznym St. Elsewhere (u boku m.in. Danzela Washingtona), gdzie występował regularnie aż do jego finału – niszczącego umysł bardziej niż wszystkie filmy M. Night Shyamalana razem wzięte. W 1989 roku znowu wyraźnie zaznaczył swoją obecność na wielkim ekranie, jako dziekan w Stowarzyszeniu umarłych poetów i do dzisiaj pojawia się gościnnie w filmach oraz serialach. Jedna z twarzy którą „gdzieś już widziałeś/aś”, niczym James Cromwell, Richard Jenkins, Stephen Tobolowsky lub James Rebhorn.

Olivia de Havilland (97 lat)

Urodzona w Tokio brytyjska amerykanka, obchodząca kilka dni temu swoje urodziny, jest absolutną żywą legendą. Debiutowała w Śnie nocy letniej (1935), a niedługo po tym rozpoczęła aktorską reakcję łańcuchową, eksplodującą wielkimi rolami. Czarnowłosa piękność pojawiła się u boku emanującego niezwykłą charyzmą Errola Flynna (Australijczyk miał jej więcej, niż większość współczesnych aktorów związanych z kinem przygodowym razem wzięta) w klasycznych produkcjach awanturniczych: Kapitan Blood (1935), Szarża lekkiej brygady (1936), Przygody Robin Hooda (1938) oraz historycznym Prywatnym życiu Elżbiety i Essexa (1939). Ich niezwykła współpraca i sukcesy kasowe zaowocowały kolejnymi wspólnymi występami w Dodge City (1939), Szlaku do Santa Fe (1940) – za wszystkie wspomniane wyżej dzieła odpowiadał reżyser Casablanki Michael Curtiz – oraz Umarli w butach (1941). W tym ostatnim nie mieli jednak wspólnych scen. Kulminacją jej błyskawicznej kariery była rola w największym amerykańskim widowisku lat 30., Przeminęło z wiatrem (1939), gdzie zagrała szwagierkę Scarlett O’Hary, Melanie Hamilton, dzięki której to roli otrzymała nominację do Oscara. Co ciekawe zarekomendowała ją studiu jej siostra Joan Fontaine, która była bardziej zainteresowana główną rolą.

Sytuacja ta w jakiś sposób zaogniła ich trwający od czasów dzieciństwa konflikt (matka zawsze faworyzowała starszą córkę, zabraniając nawet młodszej używać rodowego nazwiska, kojarzonego z jej pupilką), czego kulminacją był rok 1942, gdy Olivia otrzymała kolejną nominację do nagrody Akademii – tym razem za Złote wrota. Statuetka trafiła jednak do Joan za występ w Podejrzeniu Hitchcocka. Gdy siostra chciała jej pogratulować, Fontaine ostentacyjnie to zignorowała. Sytuacja powtórzyła się w roku 1947, jednak tym razem kobiety zamieniły się rolami. Ich konflikt trwa do dziś, chociaż obie za chwilę będą miały trzycyfrową liczbę lat życia.

Aktorka odbierała złoty posążek dwukrotnie, za role w Najtrwalszej miłości (1947) i Dziedziczce (1950).

Od połowy XX wieku aktorka mniej udzielała się na wielkim ekranie, twierdząc, iż repertuar nowego kina zwyczajnie mniej jej odpowiada. Co ciekawe, z powodu ciąży odrzuciła rolę w Tramwaju zwanym pożądaniem (1951), który przyniósł drugiego Oscara Vivien Leigh – jej towarzyszce z Przeminęło z wiatrem. W 1964 roku aktorka wpadła w sidła popularnego w tym czasie nurtu hagsploitation – który prezentował starsze, wielkie aktorki, pokazujące swoje umiejętności w specyficznych psychologicznych thrillerach – co zaowocowało obrazami Nie płacz, Charlotto i Kobieta w klatce. Zaznaczyła swój udział również w rozkwitającym kinie katastroficznym, pojawiając się w Porcie lotniczym ’77 i Roju. Ostatni raz na wielkim ekranie pojawiła się w 1988 roku w Kobiecie, którą kochał.

Osobiście polecał natomiast zapoznać się z Mrocznym zwierciadłem (1946) Roberta Siodmaka, trochę zapomnianym już arcydziełem kina noir, gdzie de Havilland niesamowitą podwójną rolą niezaprzeczalnie zaklina ekran.

 

Eli Wallach (97 lat)

Tuco. Wielki aktor, wspaniała kariera, ale dla większości kinomanów jego twarz momentalnie przypomina o legendarnej już roli w Dobrym, złym i brzydkim (1966) Sergia Leone (zresztą sam aktor od tego nie ucieka, nawet nazwał swoją autobiografię The Good, the Bad and Me: In My Anecdotage). Nowojorczyk, syn żydowskich emigrantów z Polski, był już wprawionym aktorem teatralnym (miał już na swoim koncie nagrodę Tony, najbardziej prestiżowe amerykańskie wyróżnienie teatralne) gdy Elia Kazan zaangażował 40-latka w Laleczce (1956). Cztery lata później rolą Calvery w Siedmiu wspaniałych (1960) ugruntował swój wizerunek aktora westernowego. Nie dał się jednak zaszufladkować i w kolejnych pięciu dekadach grał różnorodne role u najlepszych reżyserów. Pojawił się m.in. w Skłóconych z życiem (1961) Johna Hustona, Jak ukraść milion dolarów (1966) Williama Wylera, Mózg (1967) Gerarda Oury, Ojciec chrzestny III (1990) Coppoli, Rzeka tajemnic (2003) Clinta Eastwooda, Autor widmo (2010) Romana Polańskiego czy Wall Street: Pieniądz nie śpi (2010) Olivera Stone’a. Występ w tych dwóch ostatnich produkcjach to dopiero niesamowity wyczyn gdy mowa o 94-letnim w tamtym czasie gwiazdorze – a trzeba wspomnieć, że tego samego roku odebrał jeszcze Oscara za całokształt twórczości.

Dodatkowo gwiazdor ten żyje w jednym z najszczęśliwszych oraz najdłuższych związków małżeńskich w historii Hollywood. W 1948 roku ożenił się z Anne Jackson, również aktorką, jednak bardziej znaną z desek teatru – chociaż ma na swoim koncie m.in. epizod w Lśnieniu (1980) Kubricka.

Zsa Zsa Gabor (97 lat)

Miss Węgier z roku 1936 roku wielką aktorką nigdy nie była. Do historii Fabryki Snów przeszły jednak jej miłosne podboje. Brała ślub dziewięć razy i dopiero w 1986 młodszy o 26 lat niemiecki książę Frederic von Anhalt usidlił ją na długi czas. Widocznie w końcu dorosła albo zrozumiała, że lepiej już nie trafi. Była symbolem seksu i potrafi do dziś żartować z samej siebie oraz pozycji jaką miała w Hollywood, co jest raczej niespotykane. Jej najbardziej znane role to zdecydowanie Jane Avril z Moulin Rouge (1952) Johna Hustona oraz elektryzujący epizod z fenomenalnego Dotyku zła (1958) Orsona Wellsa, który idealnie wykorzystuje jej warunki fizyczne. Ciekawa postać, która w pełni korzystała z uroków bycia sławną.

Żeby było jeszcze zabawniej: Gabor wystąpiła w filmie pod tytułem… Uprzejmie informujemy, że nie są państwo małżeństwem (1952) Edmunda Gouldinga. Przypadek?

Danielle Darrieux (96 lat)

Prawdziwa legenda francuskiego ekranu, która w odróżnieniu od wielu poprzedniczek z kinem związana jest do dziś. Romansowała z Hollywood i w ciągu całego życia wystąpiła w dziesiątkach filmów, nigdy jednak nie udało jej się trafić na naprawdę wielką produkcję. Mimo, że była wcześniej doceniana (m.in. nominacja do nagrody Cezara za Pokój w mieście) to na największą rolę przyszło jej czekać aż do roku 2002, gdy pojawiła się jako seniorka rodu w szalonym kryminale Francoisa Ozona 8 Kobiet, za którą to otrzymała Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie.

George Gaynes (96 lat)

Komendant Eric Lassard, ikona serii Akademia policyjna. Bezbłędna rola z którą kojarzony będzie zawsze, mimo iż miał sporo epizodów filmowych, telewizyjnych oraz ciekawą karierę sceniczną.

 

Kirk Douglas (96 lat)

To już nie aktor, a cała instytucja, która na świat wydała inną ikonę – Michaela Douglasa. Kirk, który przetrwał ubogie dzieciństwo i służbę na frontach II Wojny światowej, zadebiutował na wielkim ekranie w Dziwnej miłości Marthy Ivers (1946) Lewisa Milestone’a. W 1948 roku wystąpił razem z Burtem Lancasterem w  I Walk Alone. Obaj panowie bardzo się zaprzyjaźnili i do 1986 wystąpili razem jeszcze w pięciu filmach. Najbardziej rozpoznawalną rolą Douglasa seniora jest bez wątpienia Spartakus (1960) Kubricka, chociaż osobiście za jego magnum opus uważam Pięknego i złego (1952) Vincente Minnelliego – świetne przedstawienie brudnej strony systemu studyjnego Hollywood oraz Ścieżki chwały (1957), kolejny niezwykły film Kubricka. Wielki aktor z „najtwardszej” generacji Złotego Hollywood. W 1996 roku został uhonorowany Oscarem za całokształt twórczości…

… a w 1980 Złotą Maliną za występ w Saturn 3.

Joan Fontaine (95 lat)

Młodsza siostra wspomnianej już wcześniej Olivii De Havilland. Debiutowała po swojej siostrze i zawsze miała pod górkę, co tylko wzmagało wspomniane wcześniej rodzinne animozje. Przełomem okazała się Rebeka (1940), pierwszy hollywoodzki obraz Alfreda Hitchcocka, który postanowił postawić na mało znaną aktorkę. Wybór ten okazał się sukcesem, gdyż Fontaine otrzymała swoją pierwszą nominację do Oscara, przegrywając ostatecznie z Ginger Rogers. Jednak już rok później, kolejna kolaboracja z brytyjskim mistrzem suspensu (Podejrzanie) przyniosła jej upragnioną statuetkę. Trzecią nominację otrzymała za rolę w Wiernej nimfie (1943) Edmunda Gouldinga. W późniejszym czasie pojawiła się w kilku solidnych produkcjach, takich jak Jane Eyre (1943) u boku Orsona Wellsa, List od nieznanej kobiety (1948) Maxa Ophulsa, Cesarski walc (1948) Billy’ego Wildera, Zła od urodzenia (1950) Nicholasa Ray’a czy Ivanhoe (1954) z Elizabeth Taylor, to nigdy nie osiągnęła tak wysokiej pozycji w świecie filmu jak jest siostra.

Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest na pewno to, że młodsza kobieta zawsze była bardziej ugodowa względem twardych zasad hollywoodzkiego systemu studyjnego. Gdy Olivia walczyła z kolejnymi kruczkami prawnymi w kontraktach, chcąc otrzymywać poważniejsze role i nie dać się zaszufladkować (ustanowiono nawet “prawo de Havilland”, zwiększające przywileje wyzyskiwanych gwiazd), Joan potulnie przyjmowała kolejne schematyczne rólki, które mimo ograniczeń warsztatowych zapewniały jej stałą pracę.

Fontaine ostatni raz wystąpiła w The Witches (1966), po czym poświęciła się pracy w teatrze i konfliktowi z de Havilland. Obie będą pewnie żyły jeszcze kilkanaście dobrych lat, bo żadna nie chce przegrać.

 

Specjalne wyróżnienia dla:

Portugalczyka Manoela de Oliveiry (104 lata), który jest najstarszym czynnym zawodowo reżyserem filmowym na świecie. Pierwszą pełnometrażową produkcję stworzył w 1942 roku, a ostatni film nakręcił w 2012 roku (“Gebo et l’Ombre”)

 

 

Oraz producenta sir Run Run Shawa (105 lat), który razem z bratem Run Me Shawem założył legendarne Shaw Brothers Studio, odpowiedzialne za rozkwit azjatyckiego rynku filmowego. Jego imieniem nazwano jedną z planetoid.

 

REKLAMA